Pomysł na biznes narodził się w głowie Daniela Robaczewskiego po tym, jak z przepracowania wylądował w szpitalu. Będąc zatrudniony w jednej z korporacji w Pakistanie, doświadczył skutków nieprzespanych nocy – pracował w konsultingu po 16 godzin dziennie. Chroniczny brak snu i pogarszający się stan zdrowia sprawiły, iż zdecydował się odejść z dobrze płatnego etatu i założyć własną firmę. I tak stworzył platformę Vaqat, która łączy studentów z korporacjami czy start-upami potrzebującymi natychmiastowego krótkoterminowego wsparcia w realizacji konkretnych zadań. Jak twierdzi Robaczewski, pozyskanie dodatkowych rąk do pracy może chronić etatowych pracowników przed wypaleniem zawodowym i minimalizować presję stałego zwiększania wydajności. Co więcej, Vaqat pomaga studentom we wczesnym rozpoczynaniu kariery poprzez wykonywanie realnych zadań dla firm, a organizacjom w pozyskiwaniu talentów na całym świecie.
Jeszcze pracując w Pakistanie, Daniel Robaczewski wpadł na pomysł, aby część swoich zadań delegować. – Zdarzały się dni, w których każda godzina była na wagę złota, bo decydowała o tym, czy pójdę spać lub czy wezmę prysznic, więc czasochłonne proste zadania, które nie były poufne, jak m.in. porządkowanie bazy w Excelu z tysiącem miast, które trzeba było odnaleźć na Google Maps i przypisać do regionów, zlecałem swojej siostrze – wspomina.
Delegowanie zadań w trendzie „gig economy”
Taki był w praktyce początek Vaqatu, platformy pomagającej wyszukać menedżerom studentów skłonnych do podjęcia zlecenia na pojedyncze zadania i projekty. Pomysł trafił w rynkową niszę i okazał się na tyle innowacyjny, że pozyskał właśnie od inwestorów finansowanie – w tzw. rundzie pre-seed (przedzalążkowej) do start-upu popłynęło ponad 1,8 mln zł. Pieniądze wyłożyli Untapped Capital, fundusz venture capital z USA, a także prywatni inwestorzy zarówno z Polski i ze Stanów Zjednoczonych, jak też W. Brytanii, Francji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Czytaj więcej
Dzięki takim rozwiązaniom jak to, za którym stoi rodzimy start-up PixelRace, przemysł filmowy czeka istna rewolucja. Jego innowacyjne systemy, tzw. real-time virtual production, w praktyce tworzą dowolną „wirtualną scenografię”.
– Dzięki finansowaniu rozwiniemy produkt oraz dotrzemy do większej liczby firm i studentów na całym świecie, co pozwoli nam zostać pierwszą platformą korzystającą z trendu „gig economy” w celach rekrutacyjnych – przekonuje założyciel Vaqatu.