Nad projektem 6-proc. opłaty reprograficznej na rzecz artystów pracuje Ministerstwo Kultury. Ta miałaby być doliczana nie tylko do nowoczesnych telefonów komórkowych, ale również innych urządzeń, na których mogą być odtwarzane utwory – telewizorów (z funkcją smart), tabletów i notebooków. Eksperci ostrzegają przed groźnymi konsekwencjami takiej decyzji.

Polacy nie chcą podatku od elektroniki użytkowej. Jak wynika z najnowszych badań, przeprowadzonych przez Social Changes, aż 75 proc. z nas jest przeciwna nowej opłacie. Mniej niż co dziesiąty ankietowany ocenia pomysł pozytywnie. – Nie wszystkie podatki są tak negatywnie odbierane przez Polaków, ale opór przeciwko tej opłacie jest zdecydowanie duży. Większość respondentów twierdzi wręcz, że opodatkowanie elektroniki, w związku z koniecznością zdalnej pracy i nauki, powinno być wręcz zmniejszone – mówi Marek Grabowski, prezes Social Changes.

CZYTAJ TAKŻE: Elektronika ma być trwała i prosta w naprawie. Bruksela chce rewolucji

Ponad połowa badanych deklaruje, że po wprowadzeniu tego podatku zmniejszy częstotliwość zakupów. Tym bardziej, że – jak wskazuje 58 proc. ankietowanych – ich obecna sytuacja ekonomiczna pogorszyła się w związku z pandemią.

Związek Cyfrowa Polska przekonuje, że opłata reprograficzna uderzy w konsumentów, a ceny elektroniki nad Wisłą wzrosną z poziomu najniższych w Europie do jednych z najwyższych. Co więcej, rozwiązanie to grozi utratą konkurencyjności dla rodzimych dystrybutorów sprzętu oraz wykluczeniem cyfrowym najuboższych rodzin i seniorów. – Znowu szeroko zostaną otwarte drzwi dla szarej strefy. Na decyzję polskiego rządu już ręce zacierają e-sklepy z Chin – przestrzega Michał Kanownik, prezes ZCP.