Fala niezadowolenia rozlała się poza USA, m.in. do Wlk. Brytanii oraz Niemiec – donosi BBC. Teraz dotyka również Polski. W środę w centrach magazynowych koncernu w całym kraju, m.in. w Sosnowcu i podpoznańskich Sadach, rozpoczęto głosowanie w ramach referendum strajkowego. Trwa też akcja protestacyjna z udziałem nie tylko pracowników firmy, ale także związkowców z innych zakładów i branż. Pracowników Amazona wsparły OZZ Inicjatywa Pracownicza oraz NSZZ Solidarność z Alfredem Bujarą, przewodniczącym Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń.
Czytaj także: Amazon jest nową najcenniejszą marką świata
Na protest i referendum strajkowe zdecydowano się w konsekwencji fiaska rozmów prowadzonych od maja w ramach sporu zbiorowego w firmie. Jak informuje Grzegorz Cisoń, przewodniczący Solidarności w Amazonie, pracodawca na początku lipca jednostronnie zerwał mediacje.
Protestujący domagają się m.in. podniesienia stawek do 25 zł netto za godzinę, likwidacji czasowych umów na rzecz umów o pracę i rewizji wyśrubowanych – ich zdaniem – norm wydajnościowych.
– Amazon już obecnie oferuje to, o co wnoszą przedstawiciele związków: wysoce konkurencyjne wynagrodzenie, atrakcyjny pakiet benefitów, liczne możliwości rozwoju kariery, a wszystko to w bezpiecznym i nowoczesnym środowisku pracy. Jesteśmy dumni, że ponad 14 tysięcy osób w Polsce wybrało Amazon na swojego pracodawcę i poleca pracę w firmie swoim bliskim i przyjaciołom – komentuje Marta Rzetelska, PR manager w Amazonie.