Na giełdę idzie kontrowersyjny jednorożec. Wycena: 47 mld dol.

We Company, do której należy startup WeWork, planuje debiut giełdowy, z którego chce pozyskać miliard dolarów. Wielkie emocje wzbudziły jednak dokumenty o firmie opublikowane przed IPO.

Publikacja: 20.08.2019 17:29

Adam Neumann, prezes WeWork.

Adam Neumann, prezes WeWork.

Foto: Bloomberg

Działalność spółki opiera się na przekształcaniu biur w przestrzenie do coworkingu i ich wynajmie. W ten sposób mniejsze firmy czy freelancerzy nie muszą pracować z domu, tylko za miesięczną opłatą mają dostęp do biurek, sal konferencyjnych oraz możliwość interakcji z innymi osobami, które pracują w tej samej przestrzeni (w Warszawie są cztery przestrzenie oferowane przez WeWork).

CZYTAJ TAKŻE: Startupy nakręcają popyt na biura coworkingowe

Pochodzący z Nowego Jorku startup, współzałożony w 2010 r. przez Adama Neumanna, jest wyceniany na niemal 47 mld dol. (strata firmy w pierwszym półroczu wyniosła 900 mln dol.). Wycena rośnie, chociaż według wyliczeń serwisu CBS News WeWork traci na każdym użytkowniku aż 5,2 tys. dol. rocznie. To 24 razy więcej niż strata Ubera na pojedynczym przejeździe zamówionym w aplikacji. Jednocześnie WeWork podwoił swój przychód rok do roku (w pierwszej połowie 2019 r. wyniósł on 1,5 mld dol.).

Dodatkowe kontrowersje budzi to, na ile WeWork jest startupem technologicznym, na jaki się pozycjonuje (słowo „technologia” pada w opublikowanym przed IPO formularzu S-1 aż 110 razy), a na ile zajmuje się po prostu… wynajmem przestrzeni biurowych.

CZYTAJ TAKŻE: Jednorożce chcą zostać bykami na Wall Street

W serwisie Recode wskazano, że główna konkurencja startupu, IWG, działa w sektorze nieruchomości, ma więcej powierzchni, klientów i notuje zyski. Ale jej kapitalizacja jest kilkanaście razy niższa niż WeWork.

W firmę zainwestował japoński gigant, Softbank. Łączne jego zaangażowanie wraz z funduszem VisionFund w WeWork wynosi około 10 mld dol. Zaangażowanie SoftBanku w startup wywołało głosy krytyki wewnątrz koncernu, a kilku wyższych rangą dyrektorów miało podać w wątpliwość jego wycenę.

Ostatnim elementem tej układanki jest sam Neumann. Jak podał „Business Insider”, izraelski miliarder osobiście inwestował w budynki, które WeWork później wynajmował. Pojawił się potencjalny konflikt interesów, jednak prezes skomentował, że przekaże udziały funduszowi inwestycyjnemu, który We Company częściowo kontroluje. Dodatkowo Neumann pozbył się udziałów o wartości 700 mln dol. i zmienił strukturę firmy tak, by osoby z wewnątrz płaciły mniejsze od zewnętrznych inwestorów podatki od przyszłych zysków.

CZYTAJ TAKŻE: Amerykański szał na jednorożce. Pinterest i Zoom rozbijają bank

Według doniesień „Wall Street Journal” We Company planuje wejść na giełdę już we wrześniu i chce pozyskać z rynku ok. miliarda dolarów.

Działalność spółki opiera się na przekształcaniu biur w przestrzenie do coworkingu i ich wynajmie. W ten sposób mniejsze firmy czy freelancerzy nie muszą pracować z domu, tylko za miesięczną opłatą mają dostęp do biurek, sal konferencyjnych oraz możliwość interakcji z innymi osobami, które pracują w tej samej przestrzeni (w Warszawie są cztery przestrzenie oferowane przez WeWork).

CZYTAJ TAKŻE: Startupy nakręcają popyt na biura coworkingowe

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Globalne Interesy
iPhone jak Windows w latach 90. Apple pozwany za monopol
Globalne Interesy
Microsoft ściąga guru sztucznej inteligencji. Chce być numerem 1
Globalne Interesy
USA uderzą w chińskich producentów chipów. Tym razem Huawei się nie wywinie?
Globalne Interesy
Słynna Encyklopedia Britannica warta miliard dolarów. Nowe technologie i giełda
Globalne Interesy
Nvidia stworzyła najpotężniejszy chip. Ma zrewolucjonizować sztuczną inteligencję