Tworzona pod egidą polskiego rządu publiczna chmura obliczeniowa, w której mają być przechowywane m.in. wrażliwe dane rodzimych firm, miała gwarantować, że cenne informacje nie wpadną w niepowołane ręce. Problem w tym, że partnerem strategicznym Operatora Chmury Krajowej (OChK), instytucji stworzonej przez związane z państwem – bank PKO BP oraz Polski Fundusz Rozwoju (PFR) został Google.
Zawarcie strategicznego partnerstwa z globalnym partnerem ma pomóc polskim firmom we wdrażaniu i wykorzystaniu potencjału, jaki oferują zaawansowane technologie chmury obliczeniowej w biznesie. W Warszawie powstanie tzw. region Google Cloud – hub infrastruktury technicznej i oprogramowania dla całej Europy Środkowo-Wschodniej. W ramach współpracy Google zbuduje on nad Wisłą centra danych. I choć wszystkie strony zapewniają, że pliki magazynowane na polskiej ziemi będą w efekcie tego bezpieczne, nie można spać spokojnie.
CZYTAJ TAKŻE: Furtka do danych, klucz w Ameryce
Klucze do „tylnych drzwi” mają bowiem władze amerykańskie. Wszystko przez przyjęte w USA w ub.r. regulacje Cloud Act (Clarifying Lawful Overseas Use of Data Act), czyli ustawę o „legalnym wykorzystaniu danych za granicą”. Zgodnie z nią Waszyngton, bez potrzeby zawierania bilateralnych porozumień z innymi krajami, może obligować amerykańskich operatorów chmury do udostępnienia gromadzonych tam danych klientów. Wystarczy, że np. FBI takie żądanie umotywuje względami bezpieczeństwa. Dotyczy to chmur nie tylko Google’a, ale też Amazona czy Microsoftu.