Analitycy IISS stworzyli ranking krajów oceniający ich „zdolności cyfrowe”. Przyglądali się zarówno sile ich gospodarek cyfrowych jak i kondycji sektora cyberbezpieczeństwa. W ich analizie USA zostały uznane za kraj posiadający najwyższy poziom siły cyfrowej. Chiny, Rosja, Wielka Brytania, Australia, Kanada, Francja oraz Izrael znalazły się na drugim poziomie. Do trzeciego poziomu zaliczono: Indie, Indonezję, Japonię, Malezję, Koreę Północną, Iran i Wietnam.
CZYTAJ TAKŻE: USA rzucają miliardy na nowe technologie. Chiny protestują
Czemu Chiny zostały zaliczone dopiero do drugiego poziomu siły cyfrowej? Eksperci IISS uważają, że media w ostatnich latach zbytnio skupiały się na sukcesach Chin w budowaniu gospodarki cyfrowej i na cyberatakach dokonywanych przez chińskich hakerów. Za mało uwagi poświęcały natomiast słabościom chińskiej infrastruktury. Według IISS, Chiny skupiają się przede wszystkim na cenzurowaniu treści w internecie a zaniedbują samo bezpieczeństwo sieci. – Chińska analiza wywiadu cyfrowego jest mniej dojrzała niż krajach tzw. Sojuszu Pięciu Oczu (USA, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Australii oraz Nowej Zelandii), gdyż opiera się ona na ideologii oraz jest coraz mocniej związana z celami przywódców partii komunistycznej – ocenia Greg Austin, ekspert IISS.
CZYTAJ TAKŻE: Chiny chcą nowego internetu. Zachód pełen obaw
Analitycy IISS oceniają, że przynajmniej do 2030 r. USA pozostaną dominującą siłą w internecie, a Chinom do tego czasu nie uda się zasypać przepaści w zdolnościach cyfrowych. Zwracają oni też uwagę, że mniejsze gospodarki takie jak Izrael czy Australia zdołały w ostatnich latach budować swoją potęgę w cyberprzestrzeni, gdy kraje takie jak Japonia zaniedbały tę kwestię.