Inwestorzy spodziewają się, że po śmierci Lee Kun-hee, długoletniego szefa Grupy Samsung spadkobiercy z rodziny Lee dokonają restrukturyzacji w spółkach Samsung Group oraz sprzedadzą duże pakiety ich akcji. Powinni to zrobić, by uniknąć zapłacenia podatku spadkowego idącego w miliardy dolarów. – Ten podatek spadkowy jest oburzający, więc członkowie rodziny nie będą mieli wyboru jak sprzedać część udziałów w spółkach nie związanych z główną działalnością koncernu – twierdzi Kim Dong-yang, analityk z koreańskiej firmy NH Investment Securities.
CZYTAJ TAKŻE: Wnuk twórcy Samsunga oddaje stery. W tle oskarżenia korupcyjne
Proces restrukturyzacji może być jednak utrudniony przez to, że Jay Y Lee, syn i główny spadkobierca zmarłego prezesa Samsung Group, jest sądzony w dwóch procesach dotyczących oszustw księgowych i manipulacji kursami akcji. W rękach Jay Y Lee znajduje się m.in. 17,3 proc. akcji w Samsung C&T, czyli firmy posiadającej 5,01 proc. udziałów w Samsung Electronics i 19,3 proc. udziałów w Samsung Life Insurance.
Lee Kun-hee był w latach 1987-2008 oraz 2010-2020 przewodniczącym Samsung Group. Był synem założyciela tego koncernu Lee Byung-chula. Sprawił, że niewielka firma handlowa stała się koncernem działającym na skalę globalną oraz największym na świecie producentem smartfonów mającym roczne obroty zbliżone do 20 proc. PKB Korei Południowej.
W 1993 roku powiedział swoim pracownikom: „Zmieńmy wszystko oprócz naszych żon i dzieci” i postawił na jakość produkowanych urządzeń. We właściwym czasie postawił na telefony komórkowe, dystansując fińską Nokię. Teraz koncern z trudem broni pozycji lidera przed chińskim Huawei. Ale wciąż zachowuje mocną pozycję numer 1 w telewizorach.