Podczas głośnej rozprawy udowodniono mu, że wyniósł z Google cenne dane i dostarczył je jednemu z największych konkurentów w branży tzw. samojezdnych aut – koncernowi Uber.
Levandowski to dość kontrowersyjna postać. Rozgłos zdobył, gdy odszedł z Waymo (spółka Google’a zajmująca się technologią autonomicznych pojazdów) i założył własny startup Otto (ten również specjalizował się w pojazdach jeżdżących bez kierowcy), który jednak szybko został przejęty przez Ubera.
CZYTAJ TAKŻE: Levandowski to „czyste zło”. Ukradł tajemnice Google’a i stworzył religię
Anthon Levandowski został skazany w marcu. Wyrok brzmiał 27-miesięcy. Teraz jednak sędzia William Alsup złagodził nieco karę. Co więcej, Levandowski nie stawi się od razu do więzienia. Z powodu pandemii wykonaniu wyroku ma zostać przesunięte w czasie. Sam skazany, choć wcześniej był dość butny, teraz wyraża skruchę. – Ostatnie trzy i pół roku zmusiły mnie do pogodzenia się z tym, co zrobiłem. Chcę poświęcić ten czas na przeproszenie moich kolegów z Google za to, że zdradziłem ich zaufanie, a także całej mojej rodzinie za cenę, którą zapłacili i będą nadal płacić za moje działania – napisał Levandowski w oświadczeniu, cytowanym przez „The Verge”.
CZYTAJ TAKŻE: Najwięksi ekscentrycy Doliny Krzemowej