Głównym źródłem dochodów stron internetowych są reklamy kontekstowe, czyli zależne od wyników wyszukiwania poszczególnych użytkowników. Google oferuje usługę Ad Sense for Search, która pełni funkcję internetowej platformy pośrednictwa w usługach reklamowych przy użyciu wyszukiwarek internetowych. I właśnie w tej roli firma dopuszczała się przez lata nadużywania dominującej pozycji na rynku, bo w umowach ze stronami internetowymi osób trzecich stosuje wiele klauzul ograniczających.
Kilka metod nacisku
Uniemożliwiają one jej konkurentom zamieszczanie reklam w wynikach wyszukiwania na tych stronach. – Nasze dochodzenie pokazało, że strony internetowe osiągnęłyby korzyści w umowach z więcej niż jednym pośrednikiem. Ale Google skutecznie zniechęcał je do tego – powiedziała w środę Margrethe Vestager, unijna komisarz ds. konkurencji. – Takie postępowanie trwało ponad dziesięć lat i odebrało innym przedsiębiorstwom możliwość konkurowania dzięki zaletom oraz wprowadzaniu innowacji, a konsumentów pozbawiło korzyści wynikających z konkurencji – dodała komisarz.
Google stosował trzy typy restrykcji. Od 2006 r. zmuszał swoich partnerów do akceptowania klauzuli wyłączności, czyli nie mieli oni prawa szukać innych pośredników dla żadnej ze swoich stron internetowych. Od 2009 r. powoli ten typ restrykcji był zastępowany innym, który można nazwać kontrolowaną wyłącznością.
CZYTAJ TAKŻE: Starcie twórców z gigantami sieci