Zdaniem ekspertów ten ruch zmieni krajobraz rynku gamingu. Microsoft to bowiem producent nie tylko systemu operacyjnego Windows, ale także konsol Xbox i kilku znaczących studiów – w grupie ma m.in. takich game developerów jak Mojang ( „Minecraft”), Bethesda Softworks („Fallout”), czy 343 Industries (stoi za hitową serią gier „Halo”). Włączenie do grupy Activision, właściciela „Call of Duty”, „Warcraft”, czy „Tony Hawk”, to w branży trzęsienie ziemi i rzucenie rękawicy Sony, producentowi konkurencyjnych konsol PlayStation. Dzięki akwizycji Microsoft stanie się trzecią co do wielkości firmą zajmującą się grami wideo na świecie (pod względem przychodów), za chińskim gigantem Tencent oraz właśnie japońskim rywalem Sony.

Satya Nadella, prezes Microsoft, w specjalnym oświadczeniu napisał, że gry są obecnie „najbardziej dynamiczną i ekscytującą kategorią rozrywki na wszystkich platformach i będą odgrywać kluczową rolę w rozwoju platform metaverse”.

Czytaj więcej

Gaming i metawersum napędem dla rynku VR. Czas na nowe zmysły

Nie do końca wiadomo, dlaczego Activision Blizzard decyduje się na sprzedaż. Ale do transakcji dochodzi, gdy producent gier zmaga się z problemem #MeToo. Chodzi o dochodzenie w sprawie oskarżeń o molestowanie seksualne i dyskryminację kobiet w koncernie. Jedna z pracownic Activision Blizzard zmarła w wyniku samobójstwa po tym, jak koledzy z pracy udostępnili jej nagie zdjęcia.

Według „Wall Street Journal” firma pozbyła się prawie 40 pracowników zamieszanych w afery związane z mobbingiem i molestowaniem seksualnym. Sztorm wywołany przez tę aferę, która mocno wstrząsnęła korporacją i opinią publiczną w USA, przetrwał jednak Bobby Kotick, prezes Activision Blizzard. Microsoft podał, że po przejęciu nadal będzie pełnił on funkcję szefa tej firmy.