Unia Europejska przechodzi do kontrofensywy, by załapać się do wyścigu AI, w którym pozycję liderów okupują Stany Zjednoczone i Chiny. I wcale nie stoi na straconej pozycji. Podczas niedawnego szczytu Paris AI Action Summit prezydent Emmanuel Macron zręcznie starał się uplasować Francję jako potęgę w dziedzinie sztucznej inteligencji. Ogłoszony pakiet inwestycji w infrastrukturę centrów danych o wartości przekraczającej 100 mld euro z pewnością był wyraźnym sygnałem dla świata. Tym bardziej że ponad 60 firm zobowiązało się do przystąpienia do inicjatywy EU AI Champions, deklarując kolejne 150 mld euro, które w następnych pięciu latach mają zasilić projekty AI na Starym Kontynencie. A na tym nie koniec, bo UE dołożyła 50 mld euro w ramach nowej misji wzmacniania konkurencyjności Wspólnoty. Był to wyraźny sygnał, że po tym, jak Donald Trump ogłosił Stargate (wart 500 mld dol. program finansowania projektów AI), a Chiny jego odpowiednik z budżetem sięgającym około 140 mld dol., Europa podjęła rękawicę.
Czytaj więcej
Na rodzimym rynku zadebiutował właśnie PLLuM. Ten tzw. duży model językowy (LLM), stworzony przez rząd i konsorcjum sześciu instytucji badawczych, plasuje nasz kraj w elicie AI. To kolejny tak zaawansowany projekt po modelu Bielik.AI.
– UE ma wszelkie niezbędne narzędzia do stworzenia konkurencyjnej infrastruktury AI: talent, kapitał i silne zaplecze przemysłowe – skomentowała Jeannette zu Fürstenburg, dyrektor General Catalyst, inicjatorka EU AI Champions.
Nie tylko pieniądze. Kto wygra w AI?
Jakie są realne szanse UE w tym wyścigu? Gdyby patrzeć tylko przez pryzmat funduszy, wydawać by się mogło, że wynik jest przesądzony. Potężne pieniądze zapowiedziane przez Biały Dom, w połączeniu z planami big techów, stawiają USA poza zasięgiem. Jedynie Microsoft, Alphabet, Amazon i Meta chcą wydać na infrastrukturę AI, i to tylko w br., aż 320 mld dol. Unijne firmy to zupełnie inna kategoria wagowa – Mistral, francuski narodowy champion AI i europejski lider tej branży, wyceniany jest na 6 mld dol. Dla porównania sam Microsoft wpompował w OpenAI ok. 14 mld dol. Tyle że przykład chińskiego modelu DeepSeek, wielokrotnie tańszego niż amerykańskie odpowiedniki, pokazuje, że pieniądze to nie wszystko. Tym bardziej że kluczem stają się tzw. agenci AI, systemy zdolne wykonywać konkretne zadania. To technologia, która może zmienić układ sił w przemyśle, finansach, energetyce, medycynie czy usługach. Podczas paryskiego szczytu przekonywano, że nie ma powodu, dla którego start-upy z naszej części świata nie mogłyby wyróżniać się w tworzeniu aplikacji AI. – Patrząc na potencjał AI, widać, iż 95 proc. wartości będzie pochodzić z warstwy aplikacyjnej – przekonywał na szczycie Rob Lacher, partner Visionaries Club.
Siła Europy przejawia się również w tym, że firmy z tego regionu, podobnie jak chińskie, stawiają na otwarty model AI. A open sorce, w odróżnieniu od hermetycznych projektów big techów, ma większą zdolność do tworzenia innowacji i skalowania właśnie poprzez współpracę.