Reklama

Sprzeczne podejście rządu w relacjach z Chinami

Dwa polskie resorty kierowane przez dwóch wicepremierów dają przeciwne wręcz sygnały co do rozwijania stosunków z Państwem Środka.

Publikacja: 30.09.2025 08:53

W relacjach z Chinami potrzebny jest większy pragmatyzm i elastyczność, którą w filozofii azjatyckie

W relacjach z Chinami potrzebny jest większy pragmatyzm i elastyczność, którą w filozofii azjatyckiej określa się często jako „zasadę godzenia sprzeczności”

Foto: shutterstock

Spotkanie szefów dyplomacji Polski i Chin w Helenowie miało być sygnałem, że Warszawa otwiera nowy rozdział w relacjach z Pekinem. Polska strona podkreślała, że liczy na chińskie wsparcie w kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego, zaś Pekin dostrzega rosnącą rolę Warszawy w Europie. Tymczasem jednocześnie w gabinetach rządowych toczą się prace nad ustawą, którą krytycy określają mianem lex Huawei. Jej przyjęcie oznaczałoby wykluczenie chińskich koncernów z udziału w strategicznych inwestycjach w Polsce – nie tylko w telekomunikacji i budowie sieci 5G, ale także w sektorach energetycznym, transportowym, finansowym czy ochrony zdrowia, na które Polska jako jedna z nielicznych w Europie rozszerzyła zapisy ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa.

Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Chin, Radosław Sikorski i Wang Yi spotkali się w Helenowie, gdzie rozmawiali przez trzy godziny i zapowiedzieli intensyfikację współpracy gospodarczej, handlowej i politycznej. Z drugiej jednak strony Ministerstwo Cyfryzacji pilotuje projekt ustawy „lex Huawei”, który ma stanowić istotny element ochrony bezpieczeństwa narodowego i dostosowania się do standardów sojuszników z NATO w cyberprzestrzeni.

Takie zestawienie wydarzeń rodzi pytania o spójność polskiej polityki wobec Chin. Z jednej strony są to deklaracje otwartości i strategicznego partnerstwa. Z drugiej – działania legislacyjne, które uderzają w jedne z najbardziej rozpoznawalnych chińskich firm technologicznych.

Szefowie MSZ o strategicznym partnerstwie

Z punktu widzenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych spotkanie Sikorskiego z Wangiem Yi było sukcesem. To nie tylko pierwsza od sześciu lat wizyta chińskiego szefa dyplomacji w Polsce, ale też okazja do przyjęcia 12-punktowej deklaracji przez chińskie MSZ, w której znalazły się kluczowe ustalenia.

Jak w niej czytamy, obie strony przypomniały o ubiegłorocznych obchodach 75-lecia nawiązania stosunków dyplomatycznych i uznały je za impuls do dalszego rozwoju partnerstwa strategicznego. Polska i Chiny potwierdziły wolę regularnych spotkań komitetu, które mają odbywać się naprzemiennie w Warszawie i Pekinie. Kolejne zaplanowano na 2027 r. w Chinach.

Reklama
Reklama

Istotnym punktem rozmów były też kwestie infrastrukturalne i handlowe. Obie strony zwróciły uwagę na znaczenie eurazjatyckich korytarzy transportowych oraz rolę Polski jako kluczowego węzła logistycznego. Wyrażono gotowość do zapewnienia stabilności i bezpieczeństwa połączeń w ramach kolejowego szlaku Chiny–Europa oraz do rozwoju bezpośrednich połączeń lotniczych.

W obszarze gospodarczym ministrowie docenili prace wspólnych grup roboczych ds. handlu i inwestycji. Podkreślili potrzebę dywersyfikacji wymiany handlowej, w tym rozszerzenia eksportu polskich produktów rolnych i spożywczych na rynek chiński. Omówiono także kwestię licencji eksportowych na metale ziem rzadkich i handel towarami podwójnego zastosowania.

Czytaj więcej

Telekomunikacja kręgosłupem cyfrowej przyszłości. Europa chce postawić na gigantów

Szczególną uwagę poświęcono rozwojowi elektromobilności. Polska, jako największy w Europie eksporter baterii litowo-jonowych, liczy na udział chińskich firm w budowie całego łańcucha wartości w tym sektorze. Strony podkreśliły, że współpraca ta wpisuje się w cele transformacji energetycznej i polityki klimatycznej.

Deklaracja ta jest zbieżna z podejściem, jakie niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” zaprezentował Lu Shan, ambasador Chin w Polsce. Jak wówczas napisał, Chiny oczekują, że Polska zapewni uczciwe i niedyskryminujące warunki dla biznesu, co dodatkowo uwolni potencjał współpracy dwustronnej, a jednocześnie przyczyni się do własnego rozwoju i zielonej transformacji kraju.

Bezpieczeństwo a metale ziem rzadkich

Polska strona po spotkaniu podkreślała też kwestie bezpieczeństwa. Paweł Wroński, rzecznik MSZ przekazał, że minister Sikorski zwrócił uwagę na destrukcyjne działania Rosji i naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. – Polska ma nadzieję, że również strona chińska podejmie wobec tych działań odpowiednie przeciwdziałania – mówił Wroński.

Reklama
Reklama

Jednocześnie polski rząd oczekuje od Pekinu gestów gospodarczych. Kluczowym tematem była odblokowana dzięki regionalizacji możliwość eksportu polskiego drobiu do Chin. Mowa o rynku wartym 2 mld zł. Strona chińska zadeklarowała też poparcie dla ewentualnego członkostwa Polski w G20.

Warto przy tym pamiętać, że Polska, podobnie jak inne państwa Zachodu, jest pośrednio uzależniona od importu metali ziem rzadkich z Chin, ponieważ to one dominują w światowych dostawach tych surowców. W 2024 r. aż 77 proc. ich amerykańskiego importu pochodziło właśnie z Państwa Środka. Dla Polski ma to ogromne znaczenie, bo nasze bezpieczeństwo opiera się na współpracy w ramach NATO, a nowoczesne uzbrojenie, od systemów obrony powietrznej po sprzęt pancerny, wykorzystuje komponenty oparte na metalach ziem rzadkich.

W praktyce oznacza to, że ewentualne ograniczenia eksportowe wprowadzone przez Pekin mogłyby wpłynąć nie tylko na zdolności militarne USA, ale i na dostępność sprzętu wojskowego dla Polski. Przykładem skali zależności jest czerwiec 2025 r., kiedy to do Stanów Zjednoczonych trafiły z Chin 353 tony magnesów neodymowych, wykorzystywanych w przemyśle zbrojeniowym do produkcji silników i systemów kontroli sprzętu wojskowego.

Lex Huawei. Ministerstwo Cyfryzacji chce wykluczenia chińskich partnerów

Na drugim biegunie jednak znalazło się Ministerstwo Cyfryzacji, które od miesięcy pracuje nad projektem ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. W debacie publicznej funkcjonuje on jako lex Huawei.

Sedno sprawy dotyczy dostawców technologii. Ustawa przewiduje możliwość wykluczenia firm uznanych za „wysokiego ryzyka” z udziału w projektach z 18 branż wskazanych jako krytyczne dla bezpieczeństwa państwa. Kryteria mają obejmować nie tylko kwestie techniczne, ale też oceny polityczne, w tym stosunek państwa pochodzenia danej firmy do NATO i Unii Europejskiej.

W praktyce oznaczałoby to ograniczenie, a nawet całkowite wykluczenie chińskich koncernów – głównie Huawei i ZTE – z polskiego rynku. Dla rządu argumentem ma być bezpieczeństwo: sojusznicy ze Stanów Zjednoczonych i kilku państw UE od dawna sygnalizują zagrożenia wynikające z dopuszczania Huawei do budowy infrastruktury krytycznej. Tymczasem jednak nawet sama Europa nie jest w tym względzie zgodna i jedynie 4 państwa poza Polską – Dania, Portugalia, Estonia oraz Litwa – zdecydowały się zaproponować przepisy, które przewidują możliwość usuwania sprzętu z infrastruktury bez możliwości wdrożenia środków naprawczych.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Sztuczna inteligencja. Jak pogodzić innowacje z bezpieczeństwem i prywatnością?

Przepisy są konieczne, ponieważ Polska musi wdrożyć unijną dyrektywę NIS2. Komisja Europejska domaga się ich przyjęcia, a opóźnienia już budzą zastrzeżenia w Brukseli. Stawką jest odporność infrastruktury krytycznej – od energetyki i transportu po ochronę zdrowia. Natomiast diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach i w obecnym kształcie polskie rozwiązania zaprojektowane zostały w o wiele bardziej rygorystyczny sposób niż zdecydowanej większości innych krajów UE.

Emocje budzi także finansowanie nowych obowiązków. Projekt zakłada powstanie 10 sektorowych zespołów reagowania na incydenty cyberbezpieczeństwa (CSIRT), które mają chronić prawie 40 tys. instytucji i firm. Zatrudnienie 377 specjalistów pochłonie setki milionów złotych.

Resort zdrowia alarmuje, że brakuje środków na 63 dodatkowe etaty, w tym 20 w Centrum e-Zdrowia. Z kolei Ministerstwo Infrastruktury ostrzega, że nie udźwignie kosztów utrzymania CSIRT odpowiedzialnego m.in. za sektor transportowy i dostawy wody. Ministerstwo Finansów odpowiada, że dodatkowych pieniędzy w budżecie nie ma, a wszystkie wydatki muszą zmieścić się w istniejących limitach.

Koszty wdrożenia ustawy rosną z miesiąca na miesiąc. Podczas gdy w kwietniu 2024 r. szacowano je na 300 mln zł w pierwszym roku, to w sierpniu 2025 r. prognozy wzrosły już do 560 mln zł. W perspektywie dekady całkowite wydatki mogą sięgnąć 8 mld zł – dwukrotnie więcej niż pierwotnie zakładano.

Reklama
Reklama

Choć Polska zmaga się z nadmiernym deficytem, przyjęcie ustawy wydaje się nieuniknione. Dyrektywa NIS2 ma bowiem obniżyć koszty cyberataków w całej Unii o ponad 11 mld euro rocznie. Ministerstwo Cyfryzacji stoi więc na stanowisku, że Polska powinna zsynchronizować swoją politykę technologiczną z NATO i unikać ryzykownej współpracy z chińskimi gigantami.

Kontrast między linią MSZ a podejściem resortu cyfryzacji jest wyraźny. Dyplomacja buduje narrację o „strategicznym partnerstwie” i wspólnych projektach gospodarczych. Jednocześnie resort cyfryzacji pracuje nad rozwiązaniem, które faktycznie zamknie jedną z kluczowych branż dla chińskich inwestycji w Polsce.

Ekspert – ten pociąg już niestety odjechał

Jak zauważa w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Radosław Pyffel, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Asian Forum i ekspert Instytutu Sobieskiego ds. Azji i polityki międzynarodowej, o tym, co naprawdę udało się wypracować na spotkaniu szefów MSZ Polski i Chin, pewnie niedługo się dowiemy.

Ekspert zwraca jednak uwagę na jedną fundamentalną rzecz. – Zastanawiam się, czy Polska przez ostatnie trzy dekady dobrze rozumiała Chiny. To raczej nie jest kraj, który komunikuje poprzez oświadczenia czy konferencje prasowe. My coraz bardziej tracimy trochę kontakt z tym, co Chiny komunikują, bo nie rozumiemy ich gestów, słów czy ważnych niuansów i w ogóle tego, co Chiny robią i dlaczego – mówi Radosław Pyffel.

Zapytany o sprzeczność w podejściu rządu i jego poszczególnych ministerstw do relacji z Chinami, Pyffel wskazuje na potrzebę większego pragmatyzmu i elastyczności, którą w filozofii azjatyckiej określa się często jako „zasadę godzenia sprzeczności”.

Reklama
Reklama

– W polskim dyskursie dominuje podejście czarno-białego świata i albo totalnie się zamykamy, albo otwieramy na współpracę. Tymczasem w każdym sektorze może to wyglądać inaczej i też nie powinno być czarno-białe. Po prostu każdy przypadek jest inny i trzeba go analizować pod kątem potencjalnych korzyści, a nie czarno-białych klisz – stwierdza ekspert.

Jeżeli chodzi o podejście do relacji Polska–Chiny, dostrzega on trzy ważne aspekty. Jako pierwszy z nich wskazuje on na potrzebę większej koncentracji na relacjach z Chinami także poza spotkaniami na szczycie. – My się Chinami zaczynamy interesować, jak dochodzi do jakiejś wizyty. Pomiędzy wizytami niewiele się dzieje, a potem nagle znowu sobie przypominamy o tym, że istnieją Chiny i tak już od kilku dekad – pyta.

Jako drugi ważny aspekt Radosław Pyffel wskazał niezrozumienie szerszego kontekstu relacji handlowych Polski z Państwem Środka. – Chiny od trzech dekad oznaczają po prostu wielką zmianę. To jest rewolucja gospodarcza, technologiczna, to jest rewolucja w łańcuchach dostaw, w łańcuchach przemysłowych. Tu nie chodzi o to, czy sprzedamy dwa kontenery kurzych łapek więcej czy mniej, ale o miejsce Polski w łańcuchu dostaw, dostęp do technologii oraz pozycję w nowym układzie gospodarczym. W tym sensie liczenie bilansu handlowego rodem z centrali handlu zagranicznego PRL i uciekanie od zaawansowanych projektów technologicznych wpinających Polskę w nowe łańcuchy dostaw i produkcji jest błędnym podejściem, które nie tylko nie zmieni miejsca Polski w układzie, ale jeszcze go pogorszy, bo przecież inni to widzą i działają – mówi ekspert.

Kolejnym wyzwaniem, zdaniem Radosława Pyffla z Instytutu Sobieskiego, pozostaje komunikacja między rządem a przedstawicielami biznesu. – Nie ma komunikacji między dyplomacją publiczną, gospodarczą a biznesem. Firmy uaktywniają się tylko wtedy, gdy odczuwają skutki różnego rodzaju decyzji. Będzie za chwilę następna wizyta, no i znowu wszyscy się obudzą, że Chiny to jest taki wielki rynek. Ale poza jakimiś rytualnymi czy symbolicznymi działaniami nie ma mowy o żadnych strategiach czy działaniach pozytywnych, bo w Polsce administracja i biznes to dwie oddzielone od siebie sfery życia, które na Chiny spoglądają często w szokująco odmienny sposób – zaznacza.

Radosław Pyffel obawia się, że istnieje coraz mniejsza szansa na znalezienie się we właściwej pozycji w naszych relacjach z Chinami. – Myślę, że ten pociąg już trochę odjechał, bo tam już się wszyscy poukładali. W Europie Węgry były takim krajem, który przy różnych kontrowersjach natury politycznej jednak się w ten łańcuch dostaw wbił, przejął inwestycje z Chin, stał się takim hubem w Unii. Europa Zachodnia deklarując ostrożność, również nie zrezygnowała z istotnych projektów. A Polska? Od kilku dekad debatuje, gdy Europa i świat już kończy układanie się na nowo. Warto również pamiętać o tym, że perspektywa Chin też jest już dzisiaj inna. Oni coraz bardziej nastawiają się na globalne południe, a nie na Europę ani Polskę – ocenia ekspert.

Spotkanie szefów dyplomacji Polski i Chin w Helenowie miało być sygnałem, że Warszawa otwiera nowy rozdział w relacjach z Pekinem. Polska strona podkreślała, że liczy na chińskie wsparcie w kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego, zaś Pekin dostrzega rosnącą rolę Warszawy w Europie. Tymczasem jednocześnie w gabinetach rządowych toczą się prace nad ustawą, którą krytycy określają mianem lex Huawei. Jej przyjęcie oznaczałoby wykluczenie chińskich koncernów z udziału w strategicznych inwestycjach w Polsce – nie tylko w telekomunikacji i budowie sieci 5G, ale także w sektorach energetycznym, transportowym, finansowym czy ochrony zdrowia, na które Polska jako jedna z nielicznych w Europie rozszerzyła zapisy ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Globalne Interesy
Koniec darmowego ChatGPT? Nadchodzi czas reklam
Globalne Interesy
Elon Musk oskarża rywala o „kradzież” pracowników i kodu. Brutalna walka o AI
Globalne Interesy
USA przejmują TikToka. Nowi inwestorzy i wiele wątpliwości
Globalne Interesy
Macrohard „zabójcą” Microsoftu? Elon Musk rzuca wyzwanie Billowi Gatesowi
Globalne Interesy
Nvidia inwestuje w najcenniejszy polski start-up. To partnerstwo ma zmienić AI
Reklama
Reklama