– Oczywiście wyczekujemy czwartku i tego jak zostanie przyjęta nasza największa gra w historii. Spędziliśmy nad nią osiem lat wierząc, że nasze założenia mimo, że całkowicie nowatorskie, sprawdzą się na rynku. To nie jest gra, która już “była” i ktoś zmodyfikował istniejące pomysły. Uczestniczyliśmy w niesamowitej przygodzie odkrywania nowych lądów dla branży gier – mówi „Rzeczpospolitej” Piotr Babieno, prezes Bloober Teamu. Dodaje, że żyjemy w czasach dużego niepokoju.
CZYTAJ TAKŻE: Te gry mają królować w 2021 roku. Polacy w czołówce
– Mam nadzieję, że jest w społeczeństwie coraz większa świadomość, że nikt jeszcze nie zebrał ze sobą niczego na “drugą stronę” i najważniejsze jest to co po sobie temu światu zostawimy. „The Medium” daje mi poczucie, że choć w małej części jest to również mój wkład w historię elektronicznej rozrywki. Bez względu na to jak gra zostanie odebrana – jakie będą recenzje i wyniki sprzedażowe – wiem, że dokonaliśmy tego o czym marzyliśmy – mówi szef Bloobera. Dodaje, że studio weszło na nigdy nie zdobyty szczyt. I to w najbardziej niesprzyjających warunkach.
– Teraz trzeba tylko szczęśliwie z niego zejść i szukać dalszych niezdobytych jeszcze gór. Nigdy nie byłem tak spokojny o premierę naszej gry jak w przypadku „The Medium”. Moja prywatna ocena to 9,5/10. I tylko dlatego, że te najlepsze tytuły jeszcze przed nami… – mówi szef Bloober Teamu. Nie zdradza, jak kształtuje się wishlista.
– Nie podajemy szczątkowych wyników, ale to naprawdę bardzo dobry rezultat dający wiarę w sukces – sygnalizuje.