Liczba cyberataków na świecie rośnie lawinowo. Naiwnością byłoby sądzić, że będą one omijać e-administrację. Jeśli chcemy, żeby popularność e-usług dalej rosła, musimy dołożyć wszelkich starań, aby je zabezpieczyć przed ingerencją cyberprzestępców.
Rzut oka na sąsiadów
Zdaniem ekspertów na tle innych krajów polska strategia cyfryzacji zarówno administracji, jak i całego państwa prezentuje się jako dość zachowawcza, wręcz konserwatywna.
– Przyjrzyjmy się Estonii, która jako jeden z pierwszych krajów zainwestowała w rozproszoną infrastrukturę IT. Motorem implementacji był sterowany z Rosji atak hakerski, który „położył” wszystkie państwowe i bankowe systemy informatyczne – przypomina Zbigniew Kostrzewa, współtwórca IOVO, zdecentralizowanej, uniwersalnej bazy danych.
Po wspomnianym ataku władze tego niewielkiego nadbałtyckiego kraju postanowiły zrobić wszystko, by taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. W tym celu utworzono architekturę kluczowych państwowych systemów komputerowych w oparciu o infrastrukturę klucza publicznego oraz technologii blockchain. Ruch ten spotkał się z aprobatą mieszkańców Estonii, których życie stało się dużo prostsze. – Tak zaprojektowana architektura kraju pozwala m.in. głosować online z dowolnego miejsca na świecie, podpisywać cyfrowo dokumenty i bezpiecznie je wysyłać, składać deklaracje podatkowe, a nawet korzystać z cyfrowych recept – wymienia Kostrzewa. Dodaje, że również przedsiębiorcy z całego świata czerpią z niej korzyści. Program e-residency pozwala bowiem zdalnie zakładać i prowadzić firmy na terytorium Estonii. Nad bezpieczeństwem przepływu informacji czuwa zaawansowana kryptografia, która jest integralnym elementem łańcucha bloków. W praktyce oznacza to, że nie ma możliwości, by ktokolwiek manipulował systemem, wprowadzając zmiany do raz zapisanych danych. Decentralizacja ma jeszcze jedną, istotną zaletę: nawet jeśli hakerom udałoby się przeprowadzić skuteczny cyberatak, który wyłączyłby z obiegu część kluczowych komputerów, to i tak nie sparaliżowałby on całego kraju tak, jak miało to miejsce w przeszłości.
– Niestety, w Polsce słowo „blockchain”, jak i inne nazwy nowych technologii czy innowacji, wciąż brzmią futurystycznie i tylko odważne, proaktywne decyzje rządu mogłyby to zmienić – reasumuje ekspert.