Wyborcze manipulacje u bram. Czy Polsce grozi scenariusz rumuński?

Wybory w Niemczech, Słowacji i Rumunii pokazują, że walce o prezydenturę w Polsce mogą towarzyszyć akcje dezinformacyjne w ogromnej skali.

Publikacja: 22.04.2025 11:25

Pierwszą turę wyborów w Rumunii wygrał nieznany Calin Georgescu. Rosji zarzucono kierowanie dezinfor

Pierwszą turę wyborów w Rumunii wygrał nieznany Calin Georgescu. Rosji zarzucono kierowanie dezinformacjami na TikToku

Foto: daniel MIHAILESCU/AFP

Wybory prezydenckie mają się odbyć w niedzielę 18 maja. Drugą turę przewidziano zaś 1 czerwca. Ponieważ dla przodujących w sondażach kandydatów i wspierających ich partii to „walka o wszystko”, a dla Rosji niezwykła okazja do siania chaosu i polaryzacji społeczeństwa, najbliższe dni mogą przynieść silny wzrost skali dezinformacji. Jak niebezpieczna to gra, pokazują przykłady sąsiadów Polski. Metody i kanały dezinformacji są zwykle bardzo podobne, tylko dostosowywane do lokalnych potrzeb.

Nauka od sąsiadów. Dezinformacja zagrożeniem dla wyborów

Potężne akcje dezinformacyjne Rosja przeprowadziła przed lutowymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech. W ramach jednej z takich operacji, nazwanej Overload, siano nieufność co do uczciwości głosowania, publikowano treści wspierające AfD i podważające zaufanie do kanclerza Niemiec Olafa Scholza i innych polityków – wskazuje raport Insikt Group. Zidentyfikowano liczne grupy prowadzące działania prorosyjskie.

Czytaj więcej

Rosja namiesza przy polskich urnach? UE ostrzega przed atakami

Klasyczną metodą dezinformacji stosowaną przez Rosję w różnych państwach jest doppelganger (sobowtór). Na długo przed wyborami tworzone są fałszywe strony internetowe łudząco podobne do popularnych i wiarygodnych mediów. Ich adres URL jest zbliżony do prawdziwego, a linki publikowane są w mediach społecznościowych. Początkowo zapełniane „zwykłymi” tekstami, by przed wyborami stać się nośnikiem dezinformacyjnych treści, które są „podbijane” w mediach społecznościowych. Takich fikcyjnych portali informacyjnych stworzono w Niemczech ponad… sto, w tym np. stronę podszywającą się pod „Der Spiegel”, na której publikowano artykuły agitujące za AfD czy przywróceniem stosunków z Rosją.

Prawdziwym gniazdem dezinformacji stała się wcześniej Słowacja. Podczas wyborów parlamentarnych jesienią 2023 roku, które wygrał prorosyjski założyciel partii SMER Robert Fico, zastosowano wszystkie możliwe metody, łącznie z deepfakiem. Do mediów społecznościowych trafiło spreparowane nagranie audio, w którym lider konkurencyjnej partii liberalnej zapowiadał, że dwukrotnie podniesie cenę piwa. W innym depfake’u audio, który pojawił się na Facebooku podczas ciszy wyborczej, ten sam kandydat objaśniał dziennikarce, jak sfałszować wybory przez kupowanie głosów mniejszości romskiej. Dziennikarka była prawdziwa, ale jej głos i pytania spreparowano.

Pojawił się nawet fałszywy sondaż, rzekomo przeprowadzony przez austriacką telewizję, którego wyniki miały wskazywać, że poparcie dla rywala Roberta Fico, Progresywnej Słowacji, nie przekracza 2 proc. W rzeczywistości było to około 14 proc.

Ale najbardziej szokujący skutek miały przynieść działania dezinformacyjne podczas ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych w Rumunii. Pierwszą turę wygrał nieznany szerzej kandydat, prorosyjski populista i fan teorii spiskowych, Calin Georgescu, któremu wcześniejsze sondaże nie dawały żadnych szans.

Czytaj więcej

Wzbiera już fala przedwyborczych dezinformacji. Jak je rozpoznać?

Pomogła mu bardzo duża popularność na TikToku, ale eksperci wskazywali na możliwą manipulację algorytmami mediów społecznościowych. W grę wchodziły działania Rosji, ale i lokalnych graczy (sprawa do tej pory nie została w pełni wyjaśniona). Po unieważnieniu pierwszej tury wyborów przez Sąd Konstytucyjny (ma być powtórzona 4 maja) w Polsce zaczęły się pojawiać twierdzenia, że i u nas możliwy jest „scenariusz rumuński”, gdyby zwycięzca wyborów prezydenckich „nie spodobał się Brukseli”.

Co czeka Polskę podczas wyborów prezydenckich?

Oprócz scenariuszy zaobserwowanych w innych krajach może dojść do prób wprowadzania w błąd odnośnie do samego procesu głosowania i kwestionowania wyników – ostrzega NASK. Jak mogą wyglądać takie dezinformacje? Mogą dotyczyć samego czasu głosowania, by część osób je przegapiła, możliwości oddania głosów na więcej niż jednego kandydata, nieważności wyniku wyborów w związku z np. brakiem pieczątek na kartach do głosowania, propagowania pogłosek o podwójnych głosach, masowego posługiwania się dokumentami osób zmarłych, głosowania imigrantów, fałszerstw w komisjach (niszczenie kart do głosowania i znikający tusz w długopisie) czy odwołania wyborów.

Informacje o złym policzeniu głosów w skrajnym przypadku mogą spowodować zamieszki i doprowadzić do trwałej destabilizacji państwa. I nie jest to żadne political fiction. W USA po poprzednich wyborach tłum przekonany, że „wybory zostały skradzione”, wtargnął na Kapitol.

Przed wyborami do Sejmu i Senatu w 2023 roku, które były połączone z ogólnokrajowym referendum, pojawiły się fałszywe twierdzenia, że karty do głosowania będą ze sobą spięte. Oznaczałoby, że nie można zrezygnować z udziału w referendum, co sztucznie zawyżałoby frekwencję. W Polsce, aby wyniki referendum były wiążące, frekwencja musi przekroczyć 50 proc.

Oprócz samego procesu wyborczego dezinformacja dotyczyć może tematów polaryzujących, jak migracja, integracja gospodarcza, Zielony Ład czy bezpieczeństwo narodowe.

– To, czego się spodziewamy, to ogromny napływ dezinformacji, a niekoniecznie wyrafinowane operacje, jak te z użyciem technologii deepfake, chociaż takich również nie wykluczamy – mówiła niedawno Magdalena Wilczyńska, dyrektorka Pionu Ochrony Informacyjnej Cyberprzestrzeni w NASK. Zauważyła, że „jeśli obywatele stracą zaufanie do instytucji państwowych i procesu wyborczego, demokracja stanie się fikcją. Naszym zadaniem jest temu zapobiec”.

Wybory prezydenckie mają się odbyć w niedzielę 18 maja. Drugą turę przewidziano zaś 1 czerwca. Ponieważ dla przodujących w sondażach kandydatów i wspierających ich partii to „walka o wszystko”, a dla Rosji niezwykła okazja do siania chaosu i polaryzacji społeczeństwa, najbliższe dni mogą przynieść silny wzrost skali dezinformacji. Jak niebezpieczna to gra, pokazują przykłady sąsiadów Polski. Metody i kanały dezinformacji są zwykle bardzo podobne, tylko dostosowywane do lokalnych potrzeb.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
IT
To już epidemia deepfake. Pod kogo najchętniej podszywają się oszuści?
IT
SoDA wyróżniła projekty ze społeczną misją
IT
Przemysław Furlepa stanął na czele ING Hubs Poland
IT
Rosja namiesza przy polskich urnach? UE ostrzega przed atakami
IT
Przed wyborami prezydenckimi NASK rusza z kampanią o dezinformacji