Google i Facebook wiedzą, jakie strony dla dorosłych odwiedzasz

Publikacja: 19.07.2019 12:31

Google i Facebook wiedzą, jakie strony dla dorosłych odwiedzasz

Foto: Adobe Stock

Ponad 90 proc. stron z pornografią udziela informacji o swoich użytkownikach osobom trzecim, nawet po włączeniu trybu incognito – wynika z najnowszego raportu badaczy nowojorskiego Cornell University.

Czytaj także: Apple i Google w ogniu krytyki. Ułatwiają Saudyjczykom kontrolowanie żon

Badania zostały przeprowadzone na ponad 22 tys. stronach z pornografią Okazało się, że nie tylko większość z nich przekazuje dane swoich użytkowników osobom trzecim, ale także z niemal połowy tych stron wyciekają dane o preferencjach seksualnych internautów je odwiedzających. Według badaczy internauci mają absolutnie złudne poczucie anonimowości, nawet, jeśli wchodzą na tego typu strony w trybie incognito.

Brak zabezpieczeń może nie wydawać się dużym problemem dla przeciętnego Kowalskiego, jednak należy pamiętać, że są grupy społeczne, dla których przeglądanie takich stron jest społecznie nieakceptowane. Są też kraje, gdzie na przykład homoseksualizm jest nie tylko nieakceptowany, ale także nielegalny i wyciek danych użytkowników, którzy interesują się akurat takimi treściami może oznaczać dla nich niemałe kłopoty.

Czytaj także: Kreml powoli zamyka dostęp do internetu

Śledzenie naszej aktywności na stronach internetowych w większości przypadków służy do lepszego dopasowania wyświetlanych treści i reklam. Na witrynach zawierających treści pornograficzne jest podobnie. Jednak rzecznik Google na łamach „The New York Times”, który jako pierwszy zajął się analizą wyników raportu, zdecydowanie zaprzeczył, aby amerykański koncern zbierał jakiekolwiek informacje o amatorach takich portali. – Nie zezwalamy na reklamy Google w witrynach zawierających treści dla dorosłych i zabraniamy spersonalizowanych profili reklamowych i reklam opartych na zainteresowaniach seksualnych użytkownika – podkreślił.

Pomimo zapewnień rzecznika, wnioski płynące z badania nie są już tak optymistyczne. Według naukowców tzw. trackery (ciasteczka) pochodzące od Googla zostały znalezione na 74 proc. badanych stron pornograficznych. Ponadto na 10 proc. z badanych witryn pojawiły się również trackery Facebooka.

Czytaj także: Gry wideo: sex i krwawe jatki mają przyciągnąć graczy

Trudno jest jednoznacznie określić rolę, jaką pełni te oprogramowanie na stronach pornograficznych, ale trackery są powszechnie używane w sieci i mogą zapamiętywać szerokie spektrum danych, np. dane potrzebne do automatycznego logowania czy średni czas, jaki spędzamy na danej stronie.

Zazwyczaj te dane są anonimowe, jednak reklamodawcy często w procesie “odcisku palca” tworzą unikalny profil użytkownika korzystającego z danego komputera. Pamiętać należy również, że dane nie są zawsze tak nieszkodliwe, ponieważ do niektórych witryn trafić mogą nasze numery IP. Dodając do tego fakt, że z ponad 90 proc. witryn pornograficznych nasze dane mogą trafiać do osób trzecich tworzy to obraz bardzo ograniczonej anonimowości i bezpieczeństwa.

Czytaj także: Dzień bezpiecznego internetu. Rozmowa z Michałem Wroczyńskim z Samurai Labs

Dane użytkowników portali dla dorosłych stanowią łakomy kąsek dla reklamodawców. Wyniki badania naukowców z Cornell University przedstawiają również ilość wizyt na jednej z najpopularniejszych stron z pornografią – PornHub. W 2017 roku serwis zarejestrował ponad 28 miliardów wejść, jego użytkownicy wyszukiwali na nim średnio 50 tys. filmów na sekundę. Taka ilość odwiedzających przekłada się na ogromne ilości cennych danych.

Ponad 90 proc. stron z pornografią udziela informacji o swoich użytkownikach osobom trzecim, nawet po włączeniu trybu incognito – wynika z najnowszego raportu badaczy nowojorskiego Cornell University.

Czytaj także: Apple i Google w ogniu krytyki. Ułatwiają Saudyjczykom kontrolowanie żon

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Małe i średnie firmy to dobry cel dla cyberprzestępców
Materiał partnera
Uwaga na maile. Hakerzy podszywają się pod szefów
Materiał partnera
W trosce o bezpieczeństwo danych
Materiał partnera
Cyberataki: lepiej zapobiegać niż leczyć
Bezpieczeństwo
Unia Europejska: bezpieczniejsi w bardziej przejrzystej przestrzeni online