Bez względu na to, czy jesteś matką nastolatka, właścicielem firmy czy pracownikiem, prawdopodobnie nigdy nie czułeś się bardziej bezsilny w cyberprzestrzeni. Większość, o ile nie wszystkie, nasze działania w internecie odbywają się na dużych platformach, „odźwiernych”, którzy decydują o tym, co dzieje się poza naszymi ekranami. Czy nam się to podoba, czy nie, cena bojkotowania tych platform jest zbyt wysoka. Osunięcie się na drugą stronę w wynikach wyszukiwania Google’a może zrujnować rodzinną firmę. Zrezygnuj z WhatsApp, a możesz się nigdy nie dowiedzieć, co rodzice planują powiedzieć dyrektorowi szkoły twojego dziecka. Szukający pracy wiedzą, że ich profile w mediach społecznościowych będą sprawdzane przez potencjalnych pracodawców.
Komisja obawia się, że ci internetowi odźwierni w coraz większym stopniu decydują o losie jednostek i że jeżeli ich wpływy nie zostaną ograniczone, koszty takiego stanu rzeczy poniesie społeczeństwo. Planuje poradzić sobie z tym problemem za pomocą Ustawy o Usługach Cyfrowych (Digital Services Act) i Ustawy o Rynku Cyfrowym (Digital Market Act). Propozycje te na nowo określą granice odpowiedzialności platform internetowych, zabronią niektórych praktyk stosowanych przez „odźwiernych”, które dają im nieuprawnioną przewagę, na przykład poprzez wykorzystywanie danych konkurencji oraz przyznają nowe uprawnienia do identyfikowania niedomagań rynków cyfrowych.
Rachunek ekonomiczny nie jest w tym przypadku prosty; ograniczenia w zbieraniu danych lub możliwości promowania przez platformy własnych usług (auto-preferencja) mogą sprawić, że Amazon i Google staną się mniej użyteczne dla swoich użytkowników. Z drugiej strony większa interoperacyjność i przenośność danych mogą zwiększać zagrożenia dla prywatności. Jest jednak uzasadnienie dla uwzględnienia pewnego marginesu niepewności i zaakceptowania faktu, że nowe zasady mogą wymagać korekty w przyszłości. Ten polityczny akt wiary był już i tak zbyt długo odkładany.
A jednak ograniczenie działań do sfery cyfrowej jest wyborem politycznym, który należy uznać za błędny od samego początku. Ubiegłego lata, kiedy Komisja konsultowała się z zainteresowanymi stronami w sprawie ewentualnych nowych uprawnień antymonopolowych, pytała, czy powinna zaproponować szerokie, horyzontalne podejście, które obejmowałoby rozwiązywanie potencjalnych problemów we wszystkich sektorach gospodarki. Wbrew radzie wpływowych ludzi nauki, Komisja zdecydowała się na rozwodnione rozwiązanie: organy antymonopolowe będą mogły badać tylko rynki cyfrowe (i nie będą mogły proponować rozwiązań naprawczych, kiedy problem zostanie już zidentyfikowany).
Jest to tym bardziej frustrujące, jeżeli się weźmie pod uwagę, że międzysektorowe śledztwa antytrustowe i zaproponowane w ich ramach rozwiązania już sprawdziły się w niektórych krajach. Wielka Brytania, dla przykładu, użyła podobnych narzędzi, by zmniejszyć prawdopodobieństwo zmowy cenowej w branży cementowej, obniżyć koszty wejścia na rynek transportu lotniczego i zwiększyć konkurencję między szpitalami, obniżając przy okazji ceny procedur zarówno w przypadku pacjentów hospitalizowanych jak i leczonych ambulatoryjnie.