Dokument ten potwierdza, że łączący funkcje samochodu i samolotu AirCar jest zdolny do lotów. Certyfikacja obejmowała 70 godzin testów w locie oraz ponad 200 startów i lądowań. Twórca AirCara twórca prof. Stefan Klein nie ma wątpliwości, że too milowy krok dla tej nowatorskiej branży u naszych południowych sąsiadów. - Certyfikacja AirCara otwiera drzwi do masowej produkcji latających samochodów - oświadczył w komunikacie.

AirCar to super auto – pojazd wyposażony w silnik BMW jest bowiem zasilany zwykłym paliwem (benzyna) z dystrybutora na stacji (zdecydowana większość tego typu pojazdów na rynku to tzw. eVTOL, czyli auta elektryczne pionowego startu). Przejście z trybu samochodu w tryb samolotu zajmuje mu tylko nieco ponad dwie minuty. Możliwości tej technologii pokazuje lot, jaki został wykonany w czerwcu ub. r. – wówczas auto w 35 minut przeleciał między lotniskami w Nitrze i Bratysławie. Startup już ma ambitny plan, by pokonać dystans między Paryżem a Londynem.

Czytaj więcej

Słowacy mają latający samochód. Udane testy

Na rynku są konkurencyjne projekty względem AirCar. Przykładem jest np. trzykołowy PAL-V Liberty. Pojazd, który potrafi jeździć i latać, został już dopuszczony do ruchu drogowego na naszym kontynencie, a teraz jego twórcy starają się o zdobycie certyfikatu Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego. Opracowywane są też autonomiczne maszyny tego typu. Latające taksówki tego typu zamierza uruchomić m.in. startup Wisk. Boeing ogłosił właśnie, że – wspólnie Kitty Hawk (za spółką stoi Larry Page, współzałożyciel Google’a) zainwestuje w tę kalifornijską firmę 450 mln dol.