Bezzałogowce zaopatrują także szpital Jinyintan w mieście Wuhan, gdzie rozpoczęła się epidemia koronawirusa. Przesyłki medyczne, o wadze do 10 kg, transportowane są na odległość do 18 km. Natomiast startup MicroMultiCopter z Szanghaju wypuścił 100 latających pojazdów, które kontrolują, czy mieszkańcy zagrożonych obszarów noszą niezbędne maski antywirusowe. Ale roboty nie tylko opanowały chińskie niebo. W Wuhan na drogach pojawiły się również autonomiczne samochody. Firma Weibo pustymi ulicami wozi w ten sposób różnego rodzaju towary. Z kolei tamtejszy gigant w dostawach jedzenia, firma Meituan Dianping, wdrożyła roboty w sieciach restauracji, które podają posiłki z kuchni bezpośrednio do klientów, czekających na dania na wynos. Inne autonomiczne maszyny od firmy TMIRob z Szanghaju pojawiły się w chińskich szpitalach, by pomóc w dostawach np. leków pacjentom. Siłą rzeczy ogarnięte epidemią regiony stały się więc cennym polem testowym dla najnowszych technologii.
CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus miażdży kina. Kto na tym zyskuje
W tej sytuacji kryzysowej w rozwoju innowacji firmy pomagają sobie na wzajem. Np. Didi, chiński rywal Ubera, udostępnił swoje serwery do tworzenia różnego rodzaju symulacji online. Liczy, że w ten sposób uda się stworzyć technologie, które pomogą w walce z koronawirusem. Z podobnego założenia wychodzi Tencent, potentat m.in. na rynku gier wideo, który otworzył swoją infrastrukturę z superkomputerami dla naukowców poszukujących leku na wirusa. Maszyny Tencenta mają potężną moc, znacznie większą niż nawet najlepsze pecety. Już korzystają z nich Pekiński Instytut Nauk Przyrodniczych, czy Uniwersytet Tsinghua.
Przewidzieć epidemię
Większość wysiłków innowatorów ukierunkowana jest jednak na to, by znaleźć cudowny lek na wirusa lub stworzyć systemy wykrywające chorobę. W tym pomóc ma analityka i sztuczna inteligencja, która pozwoli rozpoznać pierwsze symptomy, wskazujące na to, że w danym regionie rozwijają się nowe ogniska epidemii.
Siłą rzeczy ogarnięte epidemią regiony stały się cennym polem testowym dla najnowszych technologii
AI już analizuje dane kliniczne oraz historyczne dotyczące innych wirusów, w tym H1N1, SARS czy Ebola, a także treści postów zamieszczanych w mediach społecznościowych. Informacje pochodzą ze szpitali, lotnisk i innych miejsc publicznych, takich jak szkoły, gdzie sprawdza się liczbę nieobecnych dzieci. To umożliwia ocenę prędkości rozprzestrzeniania się wirusa. Analizowane są również dane z aptek, co pozwala wskazać regiony, gdzie istnieje ryzyko pojawienia się wirusa, na wiele tygodni przed tym, jak zostanie ogłoszony oficjalny alarm. Dzięki temu szpitale mogą przygotować odpowiednią przestrzeń dla osób, które muszą zostać objęte kwarantanną, czy zapewnić wystarczającą ilość leków przeciwwirusowych. Specjaliści SAS przekonują, że wykorzystanie systemów analitycznych i podejmowanie decyzji na podstawie danych zwiększa zaufanie społeczeństwa do decyzji rządów i służby zdrowia.