Polski lek na Covid-19 straconą wielką szansą

Nadzieje wiązane z komercjalizacją krajowego grafenu dawno legły w gruzach. Takich przykładów jest więcej. Dołączy do nich polski lek na koronawirusa?

Publikacja: 22.06.2021 18:44

Polski lek na Covid-19 straconą wielką szansą

Foto: Bloomberg

Jako pierwsi na świecie mamy lek na Covid-19, lek, który działa – ogłosił we wrześniu senator dr n. med. Grzegorz Czelej. Wywołało to entuzjazm. Od tego czasu minęło niemal dziewięć miesięcy. Analogiczne leki na rynek wprowadziły już inne kraje. Nie jest to jedyny przypadek, który pokazuje, że mamy kłopot z komercjalizacją innowacyjnych projektów.

CZYTAJ TAKŻE: Polski lek na Covid-19. Dlaczego mamy kłopot z innowacjami?

– To złożona kwestia, obejmująca niedostateczne poziomy finansowania i liczne bariery natury proceduralno-administracyjnej czy nawet mentalnej – uważa Valeria Jeleńska, prezes w JP Business Law Firm. Dodaje, że na brak pomysłów nie możemy narzekać, czego przykładem jest choćby grafen.

Mogliśmy być pierwsi

Pomysł na lek na Covid-19 pojawił się w Polsce bardzo szybko. Stworzono konsorcjum, w którego skład wszedł Biomed-Lublin, jedna z nielicznych firm w Europie posiadająca technologię wytwarzania immunoglobulin z osocza ozdrowieńców. Niestety, szybko zaczęły się schody.

Pomysłodawcy narzekali na brak wsparcia ze strony państwa i zaskakujące przeciąganie procedur. Kolejną nieoczekiwaną barierą okazało się pozyskanie osocza. Pobór w centrach krwiodawstwa odbywał się według innej procedury niż ta, która jest potrzebna do produkcji leku (wydanie decyzji przyspieszających zbiórkę osocza w odpowiedniej procedurze leżało w gestii ministra zdrowia). Przed rokiem nagłośniła to „Rzeczpospolita”. Wtedy sprawa ruszyła z miejsca. Mając osocze, Biomed zaczął produkować pierwszą partię leku. Kurs jego akcji poszybował, a wartość firmy sięgnęła 2 mld zł. Była 30 razy wyższa niż na początku 2020 r. Inwestorzy tracą jednak wiarę w lek, bo od wakacji kurs spadł o dwie trzecie.

CZYTAJ TAKŻE: Polskie firmy pracują nad lekami na Covid-19. Kto się liczy

Projekt jest finansowany przez Agencję Badań Medycznych. Niekomercyjne badanie kliniczne zostało zarejestrowane w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. – Obecnie projekt jest na etapie realizacji części klinicznej w czterech ośrodkach w Polsce – informuje ABM. Trwa nabór do badania klinicznego. Na razie włączono do niego 93 osoby.

Projekt realizuje konsorcjum i każdy z podmiotów ma odkreślone role. Instytut Hematologii i Transfuzjologii miał wykonać m.in. specyfikację osocza, Biomed wytworzyć lek z osocza, a Szpital Kliniczny nr 1 w Lublinie przeprowadzić badania kliniczne. – IHiT i Biomed już dawno zrealizowały swoje zadania. Produkt do niekomercyjnych badań klinicznych został wytworzony w III kwartale 2020 r. Badania kliniczne rozpoczęły się pod koniec 2020 r. i trwają – mówi Piotr Fic, pełniący obowiązki prezesa Biomedu. Dodaje, że po zakończeniu badań pozytywnym rezultatem będzie można przystąpić do działań mających na celu dopuszczenie leku do obrotu.

CZYTAJ TAKŻE: Wstrzykiwane mikrochipy przełomem w leczeniu

– SPSK 1 jednak nie precyzuje, kiedy badania mogą się zakończyć, gdyż sytuacja pandemiczna spowodowała, że badanie przebiega wolniej, niż zakładali klinicyści. Notowany niedawno rekordowo wysoki poziom zachorowań powodował, że do szpitali trafiali ciężko chorzy. A preparat, który zawiera przeciwciała, powinien być podawany pacjentom w pierwszym etapie choroby. Z tego powodu testowanie leku szło wolniej – mówi Fic. Przyznaje, że inne kraje radzą sobie z dopuszczaniem do obrotu leków na Covid-19 lepiej.

naszą piętą achillesową jest efektywność. To, co w Europie Zachodniej zajmuje dni lub tygodnie, nad Wisłą zajmuje miesiące bądź lata

– Boli szczególnie fakt, że leki osoczopochodne i ich działanie przeciwinfekcyjne są znane i praktykowane w służbie zdrowia od lat. Dodatkowo boli to, że mamy w Polsce i technologię, i wytwórcę, i system poboru osocza – czyli to, co najważniejsze, aby lek powstał. W zeszłym roku mogliśmy być pierwsi. Dziś inni są krok przed nami – dodaje.

Problem systemowy

Konrad Krajewski, wiceprezes spółki biotechnologicznej Biotts, podkreśla, że znaczną przewagę nad konkurencją można uzyskać w chwili wprowadzenia produktu na rynek. – Jesteśmy skutecznym i pracowitym narodem, jednak naszą piętą achillesową jest efektywność. To, co w Europie Zachodniej zajmuje dni lub tygodnie, nad Wisłą zajmuje miesiące bądź lata – mówi. Z kolei dr inż. Paweł Wielgus z zarządu firmy Bioceltix ocenia, że największą słabością polskich projektów biotechnologicznych jest brak strategicznego planowania, wynikający w dużej mierze z braku doświadczenia. Komercjalizacja szwankuje nie tylko w biotechnologii. Jednym z problemów charakterystycznych dla Polski jest rozdźwięk między teorią i praktyką już na poziomie edukacji.

– Spójrzmy na uczelnie: największym autorytetem cieszą się wykładowcy, którzy na co dzień pracują w zawodzie, a uczenie traktują drugoplanowo – mówi Dawid Wójcicki, zarządzający technologiczną firmą Vee. Dodaje, że właśnie takich osób potrzebujemy: będących jedną nogą w biznesie, a drugą w nauce.

CZYTAJ TAKŻE: Szczepionki na raka za progiem. Covid-19 przyspieszył prace

Żeby sytuacja wyraźnie się poprawiła, potrzebny jest ekosystem ukierunkowany na innowacje. – Łączący przedsiębiorstwa z państwowym finansowaniem, który nie będzie miał na celu nacjonalizacji, lecz wsparcie najlepszych koncepcji. Ich przydatność oceni niewidzialna ręka rynku. Jeżeli będzie na nie popyt, przetrwają – mówi Przemysław Zakrzewski, dyrektor Korporacyjnego Centrum Technologicznego ABB w Krakowie. I zwraca uwagę, że wiele projektów, które dopiero znalazły się na etapie badań, zbyt wcześnie zyskało medialny rozgłos. A nie od dziś wiadomo, że pieniądze lubią ciszę.

Cieszy fakt, że z roku na rok wzrasta liczba wniosków, które Polacy i polskie przedsiębiorstwa składają do urzędów patentowych. – Należy jednak pamiętać, że procent PKB wydawany na B+R jest w naszym kraju wciąż zbyt niski. Średnia dla krajów członkowskich OECD jest ponaddwukrotnie wyższa – wskazuje Piotr Żółkiewicz, przewodniczący komitetu inwestycyjnego w Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ.

Jako pierwsi na świecie mamy lek na Covid-19, lek, który działa – ogłosił we wrześniu senator dr n. med. Grzegorz Czelej. Wywołało to entuzjazm. Od tego czasu minęło niemal dziewięć miesięcy. Analogiczne leki na rynek wprowadziły już inne kraje. Nie jest to jedyny przypadek, który pokazuje, że mamy kłopot z komercjalizacją innowacyjnych projektów.

CZYTAJ TAKŻE: Polski lek na Covid-19. Dlaczego mamy kłopot z innowacjami?

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Technologie
Powstał nowy humanoidalny robot. Jest „przerażająco sprawny” i bardziej ludzki
Technologie
Zaskakujące doniesienia o ciążach „z Ozempicu”. To również lek na niepłodność?
Technologie
Koniec z implantami, plombami i leczeniem kanałowym. Rewolucja w leczeniu zębów
Technologie
Student z trzema rękami. Wpadka Uniwersytetu Gdańskiego
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Technologie
Sztuczna inteligencja zdecyduje o zabiciu człowieka. ChatGPT idzie na wojnę