Jednym ze scenariuszy rozwoju cywilizacji jest powszechne wykorzystanie nowych technologii informacyjno-komunikacyjnych w każdej dziedzinie życia. Już ma ono kluczowy wpływ nie tylko na gospodarkę czy bezpieczeństwo narodowe, ale też na życie społeczne.
Samo określenie „sztuczna inteligencja” jest intrygujące. Drzemie w nim ukryte przekonanie o tym, że możliwe jest jej stworzenie w opozycji do naturalnego odpowiednika. Jeszcze dalej idzie pojęcie „superinteligencja”, sugerujące, że powstające na tym polu wynalazki będą kolejnym krokiem w ewolucji człowieka. Nie będzie ograniczona do jakiejś dziedziny, ale wyrażać będzie ogólną doskonałość wykraczającą poza jego możliwości. Być może także poza możliwość zauważenia przez niego tej zmiany. W czyim interesie będzie działała sztuczna inteligencja?
Zadaniem pierwszych komputerów i maszyn obliczeniowych było wspomaganie człowieka i przyspieszanie czasochłonnych operacji. Współcześnie coraz częściej analizuje się je w kontekście rywalizacji z człowiekiem i zagrożenia dla ludzkiej cywilizacji, zarówno w wersji zarządzanej przez jakieś państwowe podmioty, jak i udostępnianej prywatnym właścicielom. I tak, jak media stały się przedłużeniem zmysłów człowieka, tak współczesne maszyny zwielokrotniają możliwości zmieniania świata. W przyszłości być może także będą brały udział w kształtowaniu jego potrzeb, w tym potrzeb artystycznych, gdy kreatywność ludzkiego twórcy będzie wspomagana przez sztuczną inteligencję.
Być może warto spojrzeć na możliwości sztucznej inteligencji w jej opozycji do inteligencji człowieka w sposób podobny do porównywania produkcji rzemieślniczej i jej wytworów na rynku (np. ręcznie wyrabianej biżuterii, mebli czy ubrań) do produkcji maszynowej. Mimo że technicznie doskonalsza i pozbawiona błędów wynikających z niedoskonałości ludzkiej ręki i oka, nie jest w stanie zachwycić nas, przyciągnąć uwagi na dłużej i zyskać ponadczasowej wartości. Obecnie można wydrukować na drukarce 3D każdy obraz czy rzeźbę, umożliwiając człowiekowi obcowanie ze sztuką niezależnie od miejsca. Czy zatem jesteśmy już tylko o krok od zalania Ziemi imitacjami podobnymi do oryginałów, jak na rynku turystycznych pamiątek?
Zaczęło się ponad pół wieku temu
Alan Turing i początek lat 50. to początki badań nad „sztuczną inteligencją” i naukowych refleksji nad możliwościami rozwijania tejże oraz konsekwencjami dla człowieka i cywilizacji. Sam termin „sztuczna inteligencja” pojawił się w tytule konferencji w 1956 r. w Darmouth College. Początkowe nadzieje, jakie wiązano z rozwojem badań, szybko ostudził postęp zbyt wolny w stosunku do oczekiwanego. Jednym z przykładów był w 1966 r. chatbot Eliza, który na ekranie komputera prowadził rozmowę imitującą reakcje człowieka. Jednak schemat jego działania opierał się na zamianie przez komputer zdań twierdzących człowieka na pytające maszyny.