Ścigacze znane z filmów science fiction mają rywalizować w rzeczywistości w ramach zawodów Airspeeder – Flying Car Race. Za projektem stoi firma Alauda specjalizująca się w tworzeniu elektrycznych latających aut. W niedawno zakończonej rundzie finansowej zebrała już od inwestorów pieniądze na budowę niezbędnej infrastruktury do organizacji nowatorskich zawodów.
Matt Pearson, który wdraża ideę przeniesienia zawodów Formuły 1 w przestrzeń powietrzną, liczy, że testowe wyścigi odbędą się pod koniec br. Na razie utworzono zaplecze techniczne dla ścigaczy w Adelaide w Australii. Demonstracyjny wyścig odbędzie się zaś na południu Australii, w Coober Pedy.
CZYTAJ TAKŻE: Prezes Ubera: Za dwa lata auta będą latać
Pomysł na Airspeeder wziął się od coraz popularniejszych projektów latających taksówek (realizuje go np. Uber). W rozmowie z „Interesting Engineering” Pearson wskazuje, że Airspeeder ma już zgodę australijskiego Urzędu Bezpieczeństwa Lotnictwa Cywilnego na latanie „na dużą skalę” dronami (zawody bezzałogowych ścigaczy, rozwijających do 60 km/h, zorganizował w 2018 r.). Teraz celem jest zdobycie licencji na organizację wyścigów załogowych.
Plan zakłada, że tory wyścigowe będą w Coober i na pustyni Mojave w USA. W zawodach brałoby udział 12 ścigaczy o wadze do 120 kg i rozwijających prędkość do 130 km/h. Na jednym naładowaniu elektryk mógłby latać do 12 minut. Alauda skonstruowała ścigacz (a właściwie tzw. multikopter pionowego startu) o nazwie MK4. Teraz poszukuje pilotów, którzy odważą się wziąć udział w nietypowych zawodach.