„100 innowacji stulecia”. Futurystyczny metal II RP

Alupolon był wykorzystywany w konstrukcjach lotniczych, posłużył też jako materiał do budowy udanego ścigacza rzecznego KU-30. Niezwykle lekki i wytrzymały stop pozwalał na bardzo niewielkie zanurzenie okrętu.

Publikacja: 26.04.2020 21:04

Flotylla Pińska
miała dostać kilka okrętów rzecznych wykonanych
z alupolonu. Takie jednostki dobrze

Flotylla Pińska miała dostać kilka okrętów rzecznych wykonanych z alupolonu. Takie jednostki dobrze radziłyby sobie na płyciznach

Foto: Siedlecki Klub Kolekcjonerów,

We wrześniu 1939 r. wyraźnie nie sprzyjała nam pogoda. Słoneczna i bardzo sucha końcówka lata tworzyła dobre warunki do operowania niemieckiego lotnictwa i czołgów. Stan wody w rzekach był stosunkowo niski, co ułatwiało ich forsowanie przez wrogie oddziały, a jednocześnie ograniczało możliwość działania naszym flotyllom rzecznym. Znaczna większość tych statków musiała być niszczona przez załogi, gdy na szlakach odwrotu natykały się na mieliznę. Tak było również z jednostkami służącymi w Oddziale Wydzielonym „Wisła”, który toczył boje od okolic Bydgoszczy po okolice Płocka.

CZYTAJ TAKŻE: „100 innowacji stulecia”. Polskie algorytmy podbijają świat

Jednak jeden statek zdołał się przedrzeć przez mielizny aż do Twierdzy Modlin. Był to ścigacz KU-30. Udało mu się dokonać tego wyczynu, bo był wykonany z niezwykle lekkiego stopu duraluminium – alupolonu. Dzięki temu jego zanurzenie dziobowe wynosiło jedynie 40 cm przy wyporności 9 ton i osiąganej prędkości 46 km/h.

Stoczniowe cacko

Wiele szczegółów dotyczących alupolonu wciąż jest białą plamą, a wokół tego metalu pojawiło się sporo mitów, np. że był on lżejszy od wody. Nie ulega jednak wątpliwości, że był wyjątkowo lekki, a przy tym wytrzymały. Produkowano go w Walcowni Metali w Dziedzicach i w drugiej połowie lat 30. wykorzystywano w konstrukcjach lotniczych, w tym w częściach do bombowców PZL-37 Łoś. Skład chemiczny alupolonu jest znany (Cu – 4 proc., Mg – 0,5 proc., Mn – 0,5 proc., Si – 0,25 proc., Fe – 0,2 proc., Al – reszta). Jego wytrzymałość wynosiła 38–42 kg/mm kw.

„Okazuje się, że najwięcej trudności sprawiało zagadnienie termicznej obróbki alupolonu. Jak wynika z relacji Wojciecha Zbiluta, pracownika WPMW w Pińsku, alupolon przychodził do warsztatów w stanie utwardzonym i wymagał tzw. odpuszczenia przed obróbką. Następnie trzeba było duraluminium ponownie utwardzać. Każda z tych czynności wymagała innej temperatury; odpuszczanie następowało w temperaturze 330 stopni C, zaś utwardzanie 450 stopni C” – pisał Mariusz Borowiak w „Wielkim leksykonie uzbrojenia. Wrzesień 1939”.

CZYTAJ TAKŻE: „100 innowacji stulecia”. Polscy wizjonerzy komputerów

W konstrukcji ścigacza KU-30 wykorzystano ten metal do budowy niemal wszystkich elementów kadłuba, poza stępką, którą wykonano ze stali.

Budowę KU-30 rozpoczęto na jesieni 1938 r. w Pińsku. Miał on początkowo służyć właśnie tamtejszej flotylli rzecznej. „Wejście na teren Stoczni Pińskiej było wzbronione, lecz ukradkiem można było popatrzeć. Wszelkie odpadki przy produkcji ścigacza były dokładnie zbierane i przechowywane jako zabezpieczenie przed zdradzeniem struktury materiałowej. Udało mi się wziąć jeden mały kawałek blachy, z której wykonałem sobie grzebień do włosów, z wybitem rokiem 1938” – wspominał mat nadterminowy Józef Maleszewski.

Po udanych próbach rzecznych nieukończony ścigacz przewieziono do stoczni modlińskiej, gdzie kończoną nad nim prace (trwały one prawdopodobnie jeszcze w sierpniu). Jednostka została uznana za bardzo udaną. Miała 14 m długości, do 2,75 m szerokości, ośmioosobową załogę, a jako uzbrojenie dwa nkm-y przeciwlotnicze Hotchkiss kal. 13,2 mm. Okręt miał dobrą zwrotność. „Jego parametry były tak opracowane, że idąc już z prędkością 40 km/h, strumienie wody od dziobu wzbijały się ku górze, osłaniając trzy czwarte jego długości przed widocznością z boków” – pisał Maleszewski. Planowano złożyć zamówienia jeszcze na co najmniej dwa takie okręty.

Rejs do Modlina

KU-30 razem z innymi jednostkami Oddziału Wydzielonego „Wisła” rozpoczął swój szlak bojowy od obrony mostu na Wiśle w Fordonie. Następnie osłaniał odwrót oddziałów Armii „Pomorze”. 3 września został przebazowany do Torunia, a 7 września do Włocławka. 9 września KU-30 pod silnym niemieckim ogniem zdołał się prześlizgnąć pomiędzy mieliznami i ruinami mostów pod Płockiem. Podobny wyczyn udał mu się pod Wyszogrodem i 10 września dopłynął do Modlina. Brał tam udział w obronie mostów przed atakami Luftwaffe. Jego załodze przypisano zestrzelenie dwóch niemieckich bombowców oraz jednego myśliwca. W związku z kapitulacją Twierdzy Modlin ścigacz KU-30 został 29 września zatopiony na Bugo-Narwi.

Wzbudził duże zainteresowanie wśród niemieckich konstruktorów. Szczególnie interesowało ich wykorzystanie alupolonu do konstrukcji

Zatopionej jednostki szukali później Niemcy, zainteresowani jej konstrukcją. Została wydobyta z rzeki latem 1940 r. „Kuter KU-30 widziałem po raz ostatni w 1940 r. (…) Był on zatopiony poniżej mostów, od strony twierdzy modlińskiej. Widziałem go z bliska (…) po podniesieniu go i uszczelnieniu otworów pływał i był przycumowany do brzegów twierdzy modlińskiej, w pobliżu mostu na rzece Bugo-Narew” – wspominał Leon Winiarski, pracownik stoczni modlińskiej.

Niemcy przewieźli później KU-30 do stoczni w Płocku. Wzbudził duże zainteresowanie wśród ich konstruktorów. Szczególnie interesowało ich wykorzystanie alupolonu do konstrukcji. Nie udało im się jednak znaleźć nikogo z dawnego personelu projektowo-konstrukcyjnego pracującego nad ścigaczem, nikogo z personelu pomocniczego ani nawet członków jego załogi. KU-30 miał wejść w 1942 r. w skład niemieckiej Rzecznej Kompanii Wisła, a później trafić w 1945 r. do Berlina lub w 1944 r. do Szczecina. Komandor Janusz Dyskant znalazł materiały mówiące, że w 1945 r. znaleziono w Szczecinie częściowo rozebrany ścigacz odpowiadający wymiarami KU-30. Miał on być wcielony do polskiej Marynarki Wojennej. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Nie wiadomo.

Sam alupolon był zaś wykorzystywany w Polsce po wojnie, ale znacznie poniżej swojego potencjału. W końcówce lat 40. tłoczono z niego m.in. monety jednozłotowe.

""

cyfrowa.rp.pl

We wrześniu 1939 r. wyraźnie nie sprzyjała nam pogoda. Słoneczna i bardzo sucha końcówka lata tworzyła dobre warunki do operowania niemieckiego lotnictwa i czołgów. Stan wody w rzekach był stosunkowo niski, co ułatwiało ich forsowanie przez wrogie oddziały, a jednocześnie ograniczało możliwość działania naszym flotyllom rzecznym. Znaczna większość tych statków musiała być niszczona przez załogi, gdy na szlakach odwrotu natykały się na mieliznę. Tak było również z jednostkami służącymi w Oddziale Wydzielonym „Wisła”, który toczył boje od okolic Bydgoszczy po okolice Płocka.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Technologie
Powstała przełomowa bateria wodna. Może odesłać akumulatory litowe na emeryturę
Technologie
Nadlatują myśliwce szóstej generacji. Nie tylko USA zyskają niezwykłe możliwości
Materiał partnera
Konieczna współpraca między IT i biznesem
Technologie
Dowiedziała się, że reklamuje spray na owady. Znana dziennikarka oszukana z pomocą AI
Technologie
Naukowcy stworzyli owady-cyborgi. Karaczany pomogą ludziom
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej