Odliczanie wstrzymano początkowo na 10 minut i krótką naradę zespołu, a ostatecznie zrezygnowano z dalszych prób. Następnego dnia, po gruntowej analizie odnotowanych problemów z jednym z silników oraz wyciekiem wodorowego paliwa, podjęto decyzję o ponownym podejściu do startu w sobotę, pomiędzy g. 20:17 a 22:17 czasu polskiego. Eksperci zauważają, iż biorąc pod uwagę specyfikę misji kosmicznych oraz wyjątkowość tej konkretnej (pierwszy realny sprawdzian w dużej mierze zupełnie nowych albo gruntownie zmodyfikowanych systemów, podzespołów, procedur) nie stało się nic niezwykłego. Administrator NASA Bill Nelson w pierwszym komentarzu podkreślił, że przy tak skomplikowanym przedsięwzięciu, dopóki nie ma absolutnej pewności, że wszystko gra, nikt nie podejmie nadmiernego ryzyka nakazując odpalenie rakiety. Nelson przywołał też swoje osobiste doświadczenie z udziału w misji kosmicznego wahadłowca Columbia w 1986 r. - wówczas start przekładano aż czterokrotnie i dopiero za piątą próbą misja przebiegła bezbłędnie.