Widmo globalnej recesji, światowa fala zwolnień w firmach, a także zmiany trybu pracy, jaki spowodowały dwa lata pandemii, sprawiają, że człowiek jako siła robocza nie jest już tak pożądany. Eksperci wskazują, że automatyzacja zyskuje na znaczeniu, także nad Wisłą.
Wizja robotów, które zajmą nasze stanowiska pracy, choć realna, wcale nie jest jednak aż tak oczywista. I to nawet mrożących krew w żyłach prognoz McKinsey Global Institute, z których wynika, iż tylko w Stanach Zjednoczonych do 2030 r. – na skutek automatyzacji – całkowicie wyeliminowane zostaną 73 mln miejsc pracy.
Zdobywanie nowych kompetencji
Z ostatnich badań firmy Gartner wynika, że obecna sytuacja gospodarcza sprzyja automatyzacji. 98 proc. ankietowanych menedżerów z działów HR przyznało, że – aby ciąć koszt pracy w obliczu recesji w 2023 r. – są gotowi wdrażać rozwiązania sztucznej inteligencji, które pozwolą zastąpić pracownika.
W Polsce, gdzie od lat mówiło się, że firmy wydają za mało na IT, również zaczynają zachodzić zmiany. Z badań VMware wynika, że aż 96 proc. przedsiębiorstw zwiększyło nakłady na digitalizację, a kwoty alokowane w IT w co trzeciej firmie urosły nawet o 60 proc. – Skala nie powinna być zaskoczeniem. Ostanie dwa lata to zauważalny wzrost zainteresowania technologią, która stała się antidotum na wszelkie zawirowania gospodarcze – mówi Mateusz Kluba z BPSC.
Katowicka firma IT twierdzi, że efekty inwestycji widoczne będą z poślizgiem. – Skutki inwestycji w technologie nie są widoczne natychmiast. Informatyzacja to nie tylko wdrożenie technologii, to także wprowadzenie istotnych modyfikacji biznesowych w wielu obszarach – tłumaczy.