Zmasowany atak przy ich pomocy miałby przytłaczać wroga. Uderzenia takie mogłyby być kierowane na systemy obrony powietrznej, skupiska celów czy precyzyjnie określone lub rozproszone cele.
Armia USA sięga po tego typu stosunkowo tanią broń (w porównaniu z konwencjonalnymi pociskami rakietowymi), gdyż jest ona niezwykle niebezpieczna. Tzw. amunicja krążąca może przez długi czas poruszać się nad określonym obszarem i atakować z zaskoczenia. Jedynym mankamentem takich dronów jest ich niska prędkość względem konwencjonalnych pocisków. Operowanie w rojach utrudnia jednak ich przechwycenie.
Bezzałogowce miałyby być wystrzeliwane z powietrza – z myśliwców (F-35), wiropłatów MV-22 (zmiennowirnikowiec pionowego startu), a nawet innych dronów. Nowa broń do służby w Korpusie Piechoty Morskiej ma wejść za dwa lata. Zintegrowana zostanie z systemem JTARV – dronami zaopatrzeniowymi, które autonomicznie mają transportować ponad 130 kg ładunku na pole walki.