Reklama
Rozwiń

Hollywood nie chce AI. Kto jeszcze protestuje przeciw sztucznej inteligencji

Aktorzy w USA dołączyli do protestujących od niemal trzech miesięcy scenarzystów. Boją się, że stracą pracę przez sztuczną inteligencję. Ale zawodów zagrożonych przez algorytmy jest więcej.

Aktualizacja: 17.07.2023 06:03 Publikacja: 17.07.2023 03:25

Aktorzy protestują w Hollywood. Boją się, że zastąpią ich awatary

Aktorzy protestują w Hollywood. Boją się, że zastąpią ich awatary

Foto: Bloomberg

W niedzielę obchodzony był Światowy Dzień Sztucznej Inteligencji. Wątpliwe, by w Hollywood świętowano z tego powodu. Tamtejsi scenarzyści już od dawna manifestują zwoje niezadowolenie wobec botów, które są w stanie pisać skrypty, zabierając im pracę. Tym bardziej że studia filmowe coraz mocniej interesują się tańszą „twórczością” algorytmów.

Teraz do oburzonych dołączają aktorzy. Też boją się AI. Twierdzą, że producenci filmowi domagają się od nich cyfrowych klonów. Takie awatary mogłyby występować zamiast prawdziwych aktorów. Co więcej, studia chciałyby dostać takie prawa do wizerunku niemal za darmo (aktorom płacono by za jeden dzień pracy na planie, w czasie którego ich sylwetki zostałyby zeskanowane), i na nieokreślony czas. Strajk ogłosiło już zrzeszające pracowników z tej branży stowarzyszenie SAG-AFTRA. To właśnie jego przedstawiciele poinformowali o kontrowersyjnej propozycji, jaką miała przedstawić organizacja zrzeszająca producentów filmowych (Alliance of Motion Picture and Television Producers – AMPTP).

Lista zagrożonych

Dynamiczny rozwój generatywnej sztucznej inteligencji zbiera już więc swoje żniwa. A to ledwie początek. Z najnowszych analiz OECD wynika, że zagrożone przez AI mogą być również miejsca pracy w takich sektorach jak medycyna, prawo i finanse. W sumie dane pokazują, że zagrożonych może być 27 proc. istniejących obecnie zawodów.

Raport wskazuje ponadto, że pracownicy nie czują się komfortowo, wiedząc o konkurencji ze strony zaawansowanych algorytmów – aż trzech na pięciu respondentów przyznało, że obawia się, iż w ciągu dekady stracą pracę na rzecz sztucznej inteligencji.

„Te szybkie zmiany, w połączeniu ze spadającymi kosztami produkcji i adaptacją nowych technologii, sugerują, że gospodarki OECD są u progu rewolucji AI, która może fundamentalnie zmienić miejsce pracy” – czytamy w oświadczeniu organizacji.

Czytaj więcej

Sztuczna inteligencja tnie etaty. Zaskakujące, kto już stracił pracę

Wśród zagrożonych zawodów są też programiści. Jak przyznaje Aleksandra Kubicka, head of talent w start-upie SentiOne, sztuczna inteligencja jest czynnikiem zmieniającym dynamikę pracy w IT. Zastrzega jednak, powołując się na badania World Economic Forum, że AI tworzy więcej miejsc pracy niż zabiera. – Widzimy to także w SentiOne. By budować modele językowe i algorytmy AI utworzyliśmy dużo nowych stanowisk: AI researcherów, etyków od modeli językowych, bot designerów czy menedżerów wdrażania transformacji AI – wylicza.

Wszystko po to, by algorytmy były bardziej przyjazne człowiekowi. Ale na razie jest z tym różnie. Wielu twórców zwraca np. uwagę, że ich dzieła są wykorzystywane bezprawnie do szkolenia botów.

Pozwy za trening

Tak jest choćby w przypadku znanej amerykańskiej komik. Sarah Silverman w ubiegłym tygodniu pozwała OpenAI, a więc firmę stojąca za ChatGPT, oraz Metę (d. Facebook), twierdząc, że jej prawa autorskie zostały naruszone podczas trenowania systemów AI tych firm. Wedle BBC podobne sprawy wniosło już paru innych artystów, którzy mieli złożyć pozew zbiorowy.

Kilka dni temu kancelaria prawna Clarkson oskarżyła również Google’a, twierdząc, iż bot Bard dopuszcza się „potajemnej kradzieży” ogromnych ilości danych z sieci (do szkolenia AI). W pozwie złożonym w kalifornijskim sądzie zarzuca koncernowi zaniedbanie, naruszenie prywatności, kradzież, naruszenie praw autorskich i czerpanie korzyści z danych osobowych uzyskanych nielegalnie. „Google zebrało wszystkie nasze dane osobowe, nasze prace i twórczość, zdjęcia, a nawet e-maile – praktycznie cały nasz cyfrowy ślad – i wykorzystuje je do tworzenia komercyjnych produktów AI, takich jak Bard” – napisali prawnicy w uzasadnieniu przytaczanym przez agencję Reuters.

Pozew pojawił się zaraz po tym, kiedy Google zaktualizował swoją politykę prywatności, co wywołało wiele kontrowersji. Wielu ekspertów mówi wprost, że zgodnie z nią publicznie dostępne treści mogą być wykorzystywane do szkolenia modeli sztucznej inteligencji Google’a.

Szef projektu Bard Jack Krawczyk tłumaczył nam ostatnio, że w polityce prywatności firmy od dawna jest jasne, że Google wykorzystuje publicznie dostępne informacje z otwartej sieci do trenowania modeli językowych dla takich usług jak np. Tłumacz Google. – Najnowsza aktualizacja wyjaśnia, że uwzględniono również nowsze usługi, takie jak Bard – dodaje Krawczyk.

Ale na tym nie koniec kłopotów firm rozwijających boty. Regulatorzy wzięli się także za rozprzestrzenianie dezinformacji przez tego typu narzędzia. Na celowniku amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (FTC) znalazła się spółka OpenAI. FTC bada, jakie kroki zostały podjęte, by chronić osoby, o których ChatGPT generuje „fałszywe, wprowadzające w błąd, czy wręcz dyskredytujące” informacje.

Eksperci nie mają wątpliwości, że dynamiczny rozwój AI to kłopot z prawnego punktu widzenia – przepisy nie nadążają bowiem za boomem na takie rozwiązania. W Europie trwają prace nad tzw. AI Act, który mógłby uregulować ten rynek. Za porządkowanie botów wziął się też Pekin. Uchwalono tam tymczasowe zasady dla generatywnej AI. Chodzić ma o „zrównoważenie rozwoju i bezpieczeństwa”, ale w praktyce zapisy wskazują, że dostawcy systemów AI muszą przestrzegać wartości socjalistycznych. Organy regulacyjne zastrzegły też sobie prawo do poznania konkretnej technologii, w tym danych treningowych czy zasad tzw. tagowania.

To już się dzieje – ludzie na bruk, w ich miejsce boty

Start-up Dukaan zwolnił 90 proc. załogi i zastąpił ją sztuczną inteligencją. Bot o imieniu Lina ma być wydajniejszy niż pracownicy, a przede wszystkim bardziej oszczędny. Szef tej platformy e-commerce dla przedsiębiorstw nie ukrywa zadowolenia z radykalnych cięć i pochwalił się nawet na Twitterze pierwszymi efektami działalności AI. „Zwolnienie 90 proc. naszego personelu na rzecz chatbota. Trudne? Tak. Konieczne? Absolutnie” – napisał prezes indyjskiej spółki Suumit Shah, wywołując falę krytyki wśród internautów. Shah przekonuje jednak, że się opłacało, bo koszty obsługi klienta zmniejszyły się o 85 proc., a czas rozwiązywania problemów skrócił się z ponad 2 godzin do 3 minut. Prezes firmy Dukaan wyjaśnia przy tym, że priorytetem było osiągnięcie zyskowności biznesu. Znamienny jest fakt, że Shah ogłosił tę rewolucyjną decyzję po tym, jak tamtejszy minister technologii Rajeev Chandrasekhar nazwał wszelkie obawy dotyczące zastępowania pracowników przez AI „nonsensownymi”. ∑

Technologie
Te technologie zdominują 2025 rok. Roboty i AI zaczną masowo zastępować ludzi
Technologie
Jakie technologie zdominują rok 2025? Spytaliśmy ekspertów
Technologie
Drony przejmują dostawy kurierskie. Chiny rozpoczynają światową ekspansję
Technologie
Akumulatory będą wreszcie tanie i z łatwo dostępnego materiału. Przełomowy wynalazek
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Technologie
Humanoidy wejdą do domów w 2025 roku. Ten sprząta, ale potrafi też prać i zrobić kawę
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku