W niedzielę obchodzony był Światowy Dzień Sztucznej Inteligencji. Wątpliwe, by w Hollywood świętowano z tego powodu. Tamtejsi scenarzyści już od dawna manifestują zwoje niezadowolenie wobec botów, które są w stanie pisać skrypty, zabierając im pracę. Tym bardziej że studia filmowe coraz mocniej interesują się tańszą „twórczością” algorytmów.
Teraz do oburzonych dołączają aktorzy. Też boją się AI. Twierdzą, że producenci filmowi domagają się od nich cyfrowych klonów. Takie awatary mogłyby występować zamiast prawdziwych aktorów. Co więcej, studia chciałyby dostać takie prawa do wizerunku niemal za darmo (aktorom płacono by za jeden dzień pracy na planie, w czasie którego ich sylwetki zostałyby zeskanowane), i na nieokreślony czas. Strajk ogłosiło już zrzeszające pracowników z tej branży stowarzyszenie SAG-AFTRA. To właśnie jego przedstawiciele poinformowali o kontrowersyjnej propozycji, jaką miała przedstawić organizacja zrzeszająca producentów filmowych (Alliance of Motion Picture and Television Producers – AMPTP).
Lista zagrożonych
Dynamiczny rozwój generatywnej sztucznej inteligencji zbiera już więc swoje żniwa. A to ledwie początek. Z najnowszych analiz OECD wynika, że zagrożone przez AI mogą być również miejsca pracy w takich sektorach jak medycyna, prawo i finanse. W sumie dane pokazują, że zagrożonych może być 27 proc. istniejących obecnie zawodów.
Raport wskazuje ponadto, że pracownicy nie czują się komfortowo, wiedząc o konkurencji ze strony zaawansowanych algorytmów – aż trzech na pięciu respondentów przyznało, że obawia się, iż w ciągu dekady stracą pracę na rzecz sztucznej inteligencji.
„Te szybkie zmiany, w połączeniu ze spadającymi kosztami produkcji i adaptacją nowych technologii, sugerują, że gospodarki OECD są u progu rewolucji AI, która może fundamentalnie zmienić miejsce pracy” – czytamy w oświadczeniu organizacji.