Chcę dobrze wyjść z progu

Operatorzy komórkowi mają swoje plany marketingowe, strategie sprzedaży produktu z dopłatą, a niekoniecznie biorą pod uwagę cele regulacji – mówi Marcin Cichy, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej w wywiadzie podsumowującym jego pierwszy rok u steru urzędu. Tak odpowiada na pytanie, dlaczego Play, czy Orange nie dostały jeszcze zgody na dodatkowe opłaty za usługi w unijnym roamingu. Z drugiej strony Cichy zapewnia, że działa na rzecz szybszego obniżenia kosztów roamingu polskim telekomom. Podaje, że UKE szykuje wariant B budowy sieci 5G, a w połowie roku chce oddać konsumentom mechanizm weryfikacji jakości sieci internetu. A czy boi się likwidacji resortu cyfryzacji?

Publikacja: 04.01.2018 09:14

Chcę dobrze wyjść z progu

Foto: ROL

Rpkom.pl: Wydaje się, że najważniejszą sprawą, z którą zmagał się pan w 2017 r. i zmaga nadal jest roaming w UE. Play w połowie grudnia spodziewał się zgody na pobieranie dodatkowych opłat za te usługi. Nie dostał jej. Zgody nie ma też Orange Polska. To prawda, że mówiąc w przenośni – trzasnął pan niektórym telekomom drzwiami przed nosem w tej kwestii?

Marcin Cichy, prezes UKE: – Drzwi Urzędu są otwarte. Tak samo jak w pierwszej połowie roku kiedy wdrażaliśmy roam-like-at-home. Wtedy odbyliśmy 22 warsztaty z rynkiem, teraz 21. Z 12 złożonych przez telekomy wniosków, 9 dopłat już zatwierdziliśmy, ale rozmowy rzeczywiście bywają trudne. Weryfikujemy deklarowane przez operatorów straty własnymi modelami analitycznymi. Nie wszędzie spółki ustrzegają się pokusie nadinterpretacji. Nie jest tajemnicą, że mają swoje plany marketingowe, strategie sprzedaży produktu z dopłatą, niekoniecznie biorą pod uwagę cele regulacji. Bywa, że trzeba coś doprecyzować , czasem dać sygnał, gdzie powinni poprawić wnioski, by spełnić nasze oczekiwania. To precedensowe postępowania, więc i rezultaty muszą być kontrolowane przez regulatora. Koniec końców priorytetem jest konsument.

UKE chce mieć wpływ na kształt oferty detalicznej operatorów?
– Nie uważam, że jako regulator powinienem zatwierdzać oferty detaliczne. Nie ma takiego mechanizmu w Unii Europejskiej. Chcemy mieć wpływ na to, w jakiej formie przyznana dopłata do roamingu może obciążyć konsumenta.

To nie to samo?
– Nie, ponieważ nasze dyskusje z operatorami mają komponent twardy – przyznanie zgody na dopłatę z maksymalnym pułapem oraz komponent miękki – sposób jej wykorzystania w ofertach. Zakładam, że wszystkie strony tego procesu traktują się poważnie. Zresztą operatorów nie stać już na granie nie fair wobec UKE. Limit został wyczerpany.

Dopłaty zaczęły stosować na razie tylko małe przedsiębiorstwa: MVNO…
– To prawda. Mówiliśmy już w czerwcu, że są w najtrudniejszej sytuacji. Nie jest tajemnicą, że nie wszyscy MVNO wdrożyli zasadę roam like at home. Prowadzimy w tych sprawach kontrole, w 5 przypadkach wydaliśmy już zalecenia. Ale oprócz leczenia objawów musimy wrócić do eliminacji przyczyn. Z jednej strony 98 proc. Polaków ma dziś dostęp do taniego roamingu, a w pierwszych trzech miesiącach działania RLAH wolumeny usług transmisji danych osiągnęły wartość pięciokrotnie wyższą w porównaniu  do całego 2016 roku. To blisko 5,5 mld megabajtów (około 5,5 mln GB – red.). Z drugiej strony operatorzy idą w coraz większe straty, szukają miejsc na ich skrośne subsydiowanie, wnioskują do UKE o dopłaty. Unijnie stawki hurtowe roamingu są dużo wyższe niż ceny detaliczne. Historia jak z mieszkaniem, którego rynkowa wartość nie pokrywa kwoty kredytu.

W I kw. 2018 roku przedstawimy analizę sytuacji w Polsce. Poprosiliśmy sejmową Komisję Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii o wysłuchanie, mówiłem o tym paradoksie także na grudniowym posiedzeniu plenarnym BEREC w Kopenhadze. Zarówno w kontekście inwestycji w 5G jak i obniżania hurtowych stawek FTR czy detalicznych cen połączeń międzynarodowych.

Działa pan na poziomie unijnym, aby przyspieszyć obniżkę hurtowych stawek roamingowych płaconych przez polskich operatorów?
– Tak. Przekażemy nasze analizy Komisji Europejskiej. Zasygnalizuję także ten temat jeszcze w styczniu, w ramach planowanych spotkań z komisarzami. Zresztą jest szereg zagadnień związanych z Jednolitym Rynkiem Cyfrowym, których poruszenia w Brukseli oczekują od prezesa UKE polscy przedsiębiorcy.

Czego konkretnie?
– Dyskusji na temat priorytetów. Filarem unijnej strategii jest stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju sieci i usług. Rozwiązania cyfrowe mają opierać się na komunikacji elektronicznej. Poprzez harmonizację i dystrybucję częstotliwości, standaryzację systemów łączności, czy realizację planów pokryciowych będziemy do 2020 i 2025 roku wdrażać 5G. To oznacza koszty inwestycyjne szacowane przez Brukselę na prawie 500 mld euro. Przychody z 5G w kolejnych 8 latach mają zaś wynieść 225 mld euro. Jest jeszcze 3,5 mld euro w ramach tzw. Europejskiego Partnerstwa Publiczno-Prywatnego, ale wiadomo, że przedsiębiorcy telekomunikacyjni będą musieli wyłożyć pozostałą część. Jednocześnie unijne dyrektywy czy wytyczne redukują ich przychody, spada wartość rynku i atrakcyjność dla inwestorów. W europejskim kodeksie łączności elektronicznej mamy kilka pułapek, dlatego nie można twierdzić, że wszystko jest super, że mamy wyłącznie pozytywną agendę. Kodeks po negocjacjach trafił na trilog Parlamentu Europejskiego, Rady UE i Komisji Europejskiej. Rozmawiam z posłami do europarlamentu, urzędnikami w Brukseli, kolegami – Regulatorami. Problemy są widoczne. Trzeba dyskutować o konkretach, nawet za cenę osadzenia politycznej poprawności w realiach ekonomii.

Jaki może być wpływ regulacji FTR-ów na przychody polskich operatorów?
– Oparcie stawki na oczekiwanym przez Brukselę modelu kosztowym bottom-up pure LRIC oznacza spadek przychodów o 80 proc. I to w segmencie rynku, który w ostatnich 4 latach i tak już stracił ponad 2 mln użytkowników, bo ludzie odchodzą od telefonów stacjonarnych. Paradoksem jest, że ci sami przedsiębiorcy szukają wkładów własnych, aby skorzystać z unijnych funduszy POPC na inwestycje w sieci szerokopasmowe.

Czy UKE planuje szybką zmianę stawek FTR?
– Współpracuję z Komisją Europejską już 11 lat. Zawsze wymaga zgodności z własnymi wytycznymi, nigdy nie odmawia prawa do dyskusji.

Gdy rozmawialiśmy latem mówił pan o kilku elementach strategii, które mają priorytet. Jakości internetu, inwestycje, regulacje, refarming częstotliwości. Co w tym zakresie udało się w 2017 roku zrobić?
– Opracowaliśmy zasady wdrożenia mechanizmu monitorowania jakości internetu. Ma on pozwalać konsumentom oceniać, na ile dostawca usługi spełnia zobowiązania z umowy. Na prośbę izb branżowych na jesieni usiedliśmy raz jeszcze do stołu, żeby przedyskutować metodykę pomiarów i obawy telekomów. Zaimplementujemy szereg uwag, ale są miejsca, gdzie nie znajdziemy kompromisu. Niebawem będziemy gotowi do ogłoszenia konkursu na dostawcę narzędzia. Chcemy je udostępnić w drugiej połowie roku.
Inwestycje to kolejny priorytet. Z Ministerstwem Rozwoju oraz Centrum Projektów Polska Cyfrowa przygotowaliśmy III nabór w I Osi Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Tworzymy referencyjne  zasady hurtowego dostępu do sieci, konsultujemy metodykę kontroli powstającej infrastruktury. W 2017 roku praktycznie w każdym miesiącu odbywały się warsztaty dla beneficjentów z całej Polski. Dla rozpoczętych inwestycji z I i II naboru zaopiniowaliśmy już ponad 40 zmian projektów. Jesteśmy także angażowani w temat pożyczek szerokopasmowych, szkolimy pracowników banków ze specyfiki branży telco i oceny inwestycji.
W częstotliwościach posprzątaliśmy temat kanałów separacyjnych (guard bands – red.) w pasmie 1800 MHz. Gdy przychodziłem do urzędu trudno było ocenić czego oczekuje Polkomtel, P4, T-Mobile oraz Orange. Z jednej strony postępowania administracyjne w toku, z drugiej biznesowy impas. Mnóstwo wątków, brak konkluzji. Teraz jesteśmy na etapie negocjacji reshafflingu (ponowne ułożenie bloków pasm – red.) w obu pasmach: 1800 MHz i 900 MHz.

Dlaczego te negocjacje długo trwają. Kiedy zakończą się porozumieniem, czy UKE będzie musiał ingerować?
– W oczywisty sposób Orange, T-Mobile oraz Polkomtel chcą ugrać inne, obok częstotliwości, korzyści w ramach trójstronnej transakcji. To akurat jest poza bezpośrednim obszarem mojego zainteresowania. Ale nie pomaga historia przetargu z 2007 roku na 1800 MHz i wyroki sądowe, które obligują Prezesa UKE do działania. Tutaj niestety muszę się angażować, a właściwie jestem angażowany przez strony.
Prawda jest też taka, że pasmo to dobro deficytowe i astronomicznie cenne, a prawo telekomunikacyjne jest ułomne w zakresie efektywnej gospodarki częstotliwościami. Kilka miesięcy temu przygotowaliśmy zmiany przepisów, dające regulatorowi możliwość reshafflingu, czy – szerzej – refarmingu z urzędu. Dodatkowo chcemy usprawnić procedury selekcyjne, także na bazie naszych ostatnich doświadczeń z 450 MHz. A także ograniczyć aukcyjne procedery negocjacji w złej wierze, zaimplementować zmiany oczekiwane przez Komisję Europejską. Projekt przepisów jest w resorcie cyfryzacji, czekamy na rozpoczęcie prac rządowych. Czasu jest mało, zwłaszcza w kontekście wdrażania 5G, planowanych aukcji i przetargów.

Czy ta nowela ma szanse ujrzeć światło dzienne biorąc pod uwagę przymiarki do likwidacji ministerstwa cyfryzacji, o których mówił już oficjalnie Jarosław Gowin?
– Mam nadzieję, że tak. Na poziomie Rady Ministrów jest jeszcze nasza wcześniejsza nowelizacja dot. poprawy jakości Internetu świadczonego przez samorządy, usprawnienia procesów kontroli telekomunikacyjnej, e-sprawozdawczości przedsiębiorców oraz polubownego rozwiązywania sporów konsumentów. Pełny zestaw zmian prawnych, który opracowaliśmy w 2017 roku.

A jaka przyszłość czeka UKE po ewentualnej likwidacji resortu cyfryzacji?
– Ministerstwo Cyfryzacji istnieje i z nim współpracujemy. Tak samo jak z resortami rozwoju i infrastruktury, dla których realizujemy tematy funduszy unijnych i nadzoru nad rynkiem pocztowym. Powtórzę o czym rozmawialiśmy w kwietniu. UKE to urząd ekspercki, wykorzystujemy ekonomię i prawo dla potrzeb konsumentów i przedsiębiorców.

Nie odpowiedział pan na pytanie.
– Jestem inżynierem i zawsze wychodzę z funkcji celu. Rynki telekomunikacyjny i pocztowy warte są dziś łącznie 47 mld PLN. Mają realne przełożenie na PKB. Kto odpowiada za ich nadzór, zależy już od decyzji politycznych, z którymi w administracji rządowej nie powinno się polemizować. Prywatnie chciałbym, aby UKE dalej zarządzało funkcją celu. Jest gotowe na kolejne wyzwania.

Jak pan zamierza zapewnić tę funkcję celu w przypadku 5G. Uwolnienie pasma 700 MHz komplikują trudności w rozmowach z Rosją.
– W mijającym roku wykonaliśmy sporo pracy. Migrację DVB-T z pasma 694-790 MHz uzgodniliśmy już z Białorusią, Czechami, Litwą, Łotwą, Niemcami, Danią, Słowacją, Szwecją, Ukrainą i Węgrami. Pozostali Rosjanie, którzy z dużą rezerwą podchodzą do tematu. Sygnalizowałem już w Komisji Europejskiej ryzyko niedotrzymania przez Polskę harmonogramu dystrybucji 700 MHz. Jeszcze zimą planujemy spotkanie statusowe w tej sprawie. Ale też zaczynamy w UKE pracować nad wariantem B.

Czyli co Pan planuje ?
– 700 MHz to pasmo pokryciowe, zarezerwowane przez Brukselę na realizację usług szerokopasmowych. Będziemy się starać przeprowadzić proces jego dystrybucji zgodnie z oczekiwaniami. Ale zaczynamy poważnie myśleć o opcjonalnych równoległych dystrybucjach, szczególnie na potrzeby 5G. Mamy 2,3-2,4 GHz oraz 3,4-3,8 GHz, mamy też 11 zakresów powyżej 20 GHz, co do których decyzje zapadną  już na WRC w 2019 roku. Sporo mówi się o paśmie 26 GHz. Podsumowując, intensywnie szukamy substytutów.

Na ile potrzebna jest częstotliwościowa nowelizacja Prawa telekomunikacyjnego, aby wariant B zrealizować?
– Jest absolutnie konieczna. W paśmie 3,4-3,8  GHz mamy wydanych blisko 3 tys. decyzji, których bez nowego prawa nie poddamy refarmingowi. Widząc trudności w negocjacjach z Rosją, przygotowaliśmy nowe przepisy już wiele miesięcy temu. Założyliśmy, że w 2018 r. doprecyzujemy z operatorami oczekiwania dotyczące pasm i je przygotujemy, w końcu wytypujemy miejsca, w których do 2020 roku uruchomimy 5G w formie pilotażu, zakładanego przez Komisję Europejską.

Latem mówił pan też o rozmowach z prezesem UOKIK-u Markiem Niechciałem na temat zakresu kompetencji. Co ustaliliście?
– Myślę, że dalej się docieramy. Kolizje kompetencji nadal się zdarzają, szczególnie w obszarze konsumenckim. Nie wiem jak oceni to Prezes Niechciał, ale w moim odczuciu ostatnie miesiące można jednak uznać za owocne. Konsultujemy się na wielu polach jak chociażby roaming, częstotliwości, czy fuzje. Nie musimy być jednomyślni, jednak ważne, że każda ze stron może zaadresować swoje oczekiwania, poznać z wyprzedzeniem plany drugiej strony. Tak się dzieje i to pomaga zminimalizować ryzyka.

Wasza druga opinia ws. fuzji UPC i Multimediów została zauważona przez UOKIK?
– Mieliśmy szereg dwustronnych spotkań z urzędem antymonopolowym. Wybrane elementy, które prezes UOKIK ustalał ze stronami postępowania były z nami konsultowane i mam poczucie, że faktycznie byliśmy merytorycznym wsparciem. Jakie decyzje podejmie prezes Niechciał – zobaczymy. Poznaliśmy koncepcje UOKiK-u, przedstawiliśmy też nasze plany działań w zależności od decyzji jakie podejmą. W praktyce sprowadza się to do ustaleń, w jakiej formie będziemy musieli rozszerzyć lub zawęzić nasz model regulacji infrastruktury pasywnej oraz usług szerokopasmowych LLU i BSA. Po 2017 roku mamy już gotowe wszystkie warianty.

Czy pan straszy kablówki, czy faktycznie chce je regulować?
– Nasza koncepcja nie jest wymierzona przeciwko kablówkom. Model regulacji, który zbudowaliśmy, opiera się na neutralności technologicznej i optymalizacji sieci oraz usług hurtowych. Zgodnie z wytycznymi Brukseli i praktyką innych krajów Wspólnoty. Nie ma znaczenia, kim jest regulowany przedsiębiorca, czy to operator alternatywny, czy zasiedziały, czy ma sieć światłowodową, czy miedzianą. Liczy się bezwzględny poziom konkurencji na poziomie lokalnym. Regulacja może więc dotknąć każdego, ale na sprawiedliwych zasadach. Rozumie to Orange, rozumieją lokalni ISP, jest problem ze zrozumieniem w wśród największych sieci kablowych.

Na Konferencji Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej w październiku przedstawiłem założenia. Umówiliśmy się, że UKE zorganizuje warsztaty, przejdziemy przez wszystkie elementy regulacji kanalizacji kablowej, słupów, przyłączy, instalacji wewnątrzbudynkowych. Za chwilę też usług hurtowych. Branża miała wyjść z koncepcją samoregulacji. W listopadzie odbyliśmy spotkanie w gronie decyzyjnym.

Co PIKE przedstawiło?
– Listę odwiecznych problemów, które wszyscy znamy. I oczekiwanie, żeby ich zostawić w spokoju. Chcą dalej korzystać z regulacji innych operatorów, sami nie widzą zasadności otwierania własnych sieci i usług. Poprosiłem, abyśmy spróbowali wykonać ćwiczenie – pytanie „Czy regulować TVK?”, zastąpić bardziej osadzonym w realiach „Jak to zrobić z pożytkiem dla rynku?”.

I co dalej?
– Liczę, że zaczniemy traktować się poważnie. Rozpoczęliśmy już postępowania w zakresie kanalizacji. Za chwilę pojawią się kolejne. Mam nadzieję, że wszyscy zdążą wsiąść do pociągu, który odjeżdża. Warto wsiąść, przewidzieliśmy miejsca dla każdego.

Ma pan własne cele na rok 2018 ?
– Niedawno dostałem w prezencie narty z autografem Kamila Stocha. I dedykację od polskich operatorów, abym na nich zaleciał daleko w swoich planach. Prezent przekażę na cele charytatywne, ale metaforę sobie zostawię, bo jest trafna.
Powrót do UKE, na stanowisko prezesa, był w pewnym sensie przejściem na zawodowstwo, a pierwszy rok w Urzędzie wspinaczką na szczyt skoczni. Teraz siedzę na belce, za chwilę wystartuję w dół. Skoczkowie mówią, że najważniejsze jest wyjście z progu. I w projektach, które wymieniłem, chciałbym właśnie dobrze wyjść z progu.

i regulować operatora sygnału rtv – Emitela. Komisja Europejska wskazała, że w decyzji o regulacji tej firmy UKE powinien wprowadzić zmiany. Jakie są dalsze kroki i perspektywa zakończenia tej procedury?
– Komisja przedstawiła uwagi, ale już w pierwszej fazie zaakceptowała oba projekty rozstrzygnięć: tak dla rynku transmisji programów radiofonicznych jak i programów telewizyjnych. Naszą koncepcję w całości poparł również prezes UOKiK. Zawsze uwzględniamy w możliwie największym zakresie zalecenia Komisji uzyskane w notyfikacji. Monopolistyczna pozycja Emitela jest w tym przypadku oczywista, jednak fakt, że rynki te nie funkcjonują od kilku lat w zaleceniach Brukseli, wymagał od nas więcej wysiłku, aby udowodnić nasze racje. Skoro wszystkie trzy instytucje są zgodne co do wyników analiz i wniosków, nie ma powodów, aby sprawę przedłużać.

W strategii prezesa UKE mowa jest o powszechnej usłudze internetowej, czyli gwarantowanym dostępie do sieci i wprowadzeniu operatora zobowiązanego do jego świadczenia. Kiedy się pojawi?
– Gdy będzie uzasadnienie. Po pierwsze muszą zakończyć się prace nad europejskim kodeksem łączności elektronicznej, gdzie ten temat jest dyskutowany. Po drugie, nasze analizy muszą wykazać popyt na usługę powszechną dostępu do internetu, zakładając, że to mechanizm interwencji ostatecznej, a nie sposób na eliminację białych plam.

Jest mapa białych plam…
– Jest też pytanie, czy w ramach POPC rzeczywiście gwarantujemy równe szanse operatorom mobilnym. Rezygnacja Netii z II konkursu, moim zdaniem związana z kosztami dzierżawy, nasuwa pytanie, czy w obszarach najbardziej kosztochłonnych nie powinniśmy mocniej wspierać dostępu radiowego.

Czy jeździł pan do Paryża na rozprawę arbitrażową w sporze wytoczonym przez udziałowców Sferii?
– Nie.

W 2018 r. Sferii kończy się rezerwacja pasma 800 MHz. Będzie musiała zapłacić państwu spore pieniądze za jej prolongatę. Możliwe jest, że arbitraż zakończy się na zasadzie wyczyszczenia wzajemnych roszczeń?
– Historia jest mocno pogmatwana, tak merytorycznie jak i formalnie, m.in. wskutek prób „czyszczenia” roszczeń w poprzednich latach. Sprawę w imieniu Skarbu Państwa prowadzi Prokuratoria Generalna, dajmy jej szansę przepracować temat.

Czego można życzyć prezesowi UKE w 2018 roku?
– Trafnych decyzji. Nam obojgu życzę, abyśmy za rok mieli kolejne tematy do dyskusji.

Dziękujemy za rozmowę.

CV

Marcin Cichy jest szefem Urzędu Komunikacji Elektronicznej od jesieni 2016 r. Pracował dla urzędu już w latach 2005–2013, głównie gdy kierowała UKE Anna Streżyńska, dziś minister cyfryzacji. Gdy odchodził, był dyrektorem departamentu strategii i analiz rynku telekomunikacyjnego. Potem trzy lata pracował dla UPC: odpowiadał za pozyskiwanie regulowanego dostępu do nieruchomości i infrastruktury operatorów. Od marca 2016 r. kierował biurem analiz w resorcie cyfryzacji. Jest absolwentem Politechniki Warszawskiej i SGH.

Rpkom.pl: Wydaje się, że najważniejszą sprawą, z którą zmagał się pan w 2017 r. i zmaga nadal jest roaming w UE. Play w połowie grudnia spodziewał się zgody na pobieranie dodatkowych opłat za te usługi. Nie dostał jej. Zgody nie ma też Orange Polska. To prawda, że mówiąc w przenośni – trzasnął pan niektórym telekomom drzwiami przed nosem w tej kwestii?

Marcin Cichy, prezes UKE: – Drzwi Urzędu są otwarte. Tak samo jak w pierwszej połowie roku kiedy wdrażaliśmy roam-like-at-home. Wtedy odbyliśmy 22 warsztaty z rynkiem, teraz 21. Z 12 złożonych przez telekomy wniosków, 9 dopłat już zatwierdziliśmy, ale rozmowy rzeczywiście bywają trudne. Weryfikujemy deklarowane przez operatorów straty własnymi modelami analitycznymi. Nie wszędzie spółki ustrzegają się pokusie nadinterpretacji. Nie jest tajemnicą, że mają swoje plany marketingowe, strategie sprzedaży produktu z dopłatą, niekoniecznie biorą pod uwagę cele regulacji. Bywa, że trzeba coś doprecyzować , czasem dać sygnał, gdzie powinni poprawić wnioski, by spełnić nasze oczekiwania. To precedensowe postępowania, więc i rezultaty muszą być kontrolowane przez regulatora. Koniec końców priorytetem jest konsument.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu