Będące elementem wojny celnej opinie amerykańskiej administracji i kolejne doniesienia anglojęzycznych mediów, że koncern Huawei i jego produkty to ryzyko dla bezpieczeństwa państw, w których się z nich korzysta, teoretycznie powinny napędzić przychody konkurentom chińskiej firmy wywodzącym się z Europy i Stanów Zjednoczonych. Czy tak jest, czyli czy i kto korzysta na problemach chińskiego koncernu kierowanego przez Rena Zhengfei?
Tegoroczne wyniki finansowe takich potentatów jak szwedzki Ericsson, czy fińska Nokia zdają się iść tej tezie w sukurs: szczególnie drugi kwartał br. okazał się dla tych dostawców infrastruktury telekomunikacyjnej korzystniejszy niż rok temu.
Przychody Ericssona w II kw. br. były o 10 proc. wyższe niż rok wcześniej, a zamiast strat dostawca zaczął wykazywać zyski zarówno operacyjny, jak i netto. Wzrost przychodów szwedzkiej grupy napędziła w dużej mierze właśnie sprzedaż infrastruktury telekomunikacyjnej, która nadal odpowiada, za gros obrotów Ericssona. Segment Sieci zanotował w II kw. br. 37,8 mld koron (około 3,4 mld euro) przychodu, co oznacza wzrost o 16 proc. rok do roku, a uwzględniając zmiany kursów walutowych o 11 proc.. Według Carla Mellandera, członka zarządu odpowiedzialnego za finanse Ericssona, była to pochodna inwestycji operatorów zarówno w sieci 4G jak i 5G, szczególnie tych działających w Stanach Zjednoczonych tak obawiających się chińskiej dominacji oraz w północno-wschodniej Azji, w tym także w Chinach.
Na ile poprawa wyników Ericssona to kwestia problemów Huawei? – Unikamy spekulacji, czy sytuacja geopolityczna i potencjalne dalszy rozwój sytuacji są dobre czy złe dla branży. 5G jest nadal na wczesnym etapie rozwoju i nie możemy stwierdzić, że (sytuacja – red.) przełożyła się na nasze przychody – brzmi oficjalny komentarz przesłany do redakcji przez Ericssona.
Natomiast w oficjalnym sprawozdaniu finansowym Szwedzi zaliczyli sytuację geopolityczną do czynników, które mogą negatywnie odbić się na ich wynikach.