Potężny wybuch wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai, do którego doszło w sobotę, wywołał fale tsunami. Doprowadziło to w efekcie do utraty łączności na linii obsługiwanej przez Tonga Cable Ltd. Kabel znajduje się pod wodą, ok. 37 km od brzegu. Awarii uległ na 827-kilometrowym odcinku między Tonga a Fidżi.

Wiele wskazuje, że szybko nie uda się go naprawić. Przywrócenie łączności wymaga bowiem sprowadzenia specjalistycznego statku. Reuters podał, że naprawa łącza światłowodowego może potrwać minimum kilkanaście dni. Cytowany przez agencję Craige Sloots, dyrektor w Southern Cross Cable Network, powiedział, że zazwyczaj takie prace trwają około dwóch tygodni. Ale w tym wypadku, gdy doszło do erupcji i tsunami, chodzi o bezpieczeństwo załogi. W praktyce określenie terminu likwidacji usterki (eksperci sądzą, że doszło do przerwania kabla) jest dziś niezwykle trudne. 

Czytaj więcej

Uszkodzono podwodny światłowód w Arktyce. Amerykanie podejrzewają Rosjan

Całe zdarzenie rzuca cień na przyszłość podmorskich kabli światłowodowych - te stały się podstawą globalnej komunikacji. Dzięki zdolności do przenoszenia danych około 200 razy większej niż satelity są dziś kluczową globalną infrastrukturą dla łączności. Aż ponad 99 proc. globalnego przesyłu danych odbywa się za pomocą ok. 280 podmorskich kabli. To siatka ponad 1 mln km.