Obrońcy przyrody obawiają się, że stworzenia te, żyjące od 450 mln lat, znajdą się na skraju wyginięcia z powodu wartości ich niebieskiej krwi dla przemysłu farmaceutycznego. Stanowi ona naturalne źródło lizatu limulus amebocyte (LAL), który jest używany do testowania szczepionek, leków i urządzeń medycznych. Chodzi o sprawdzanie, czy nie są one zanieczyszczone niebezpiecznymi toksynami bakteryjnymi zwanymi endotoksynami.
Jak podaje The Verge, co roku poławia się 0,5 mln takich krabów (zwanych też skrzypłoczami) i upuszcza z nich około jedną trzecią całej krwi, by wypuścić do morza (30 proc. nie przeżywa tego zabiegu). Dla trudniących się tym firm to bardzo opłacalne, bo 1 litr krwi kraba kosztuje 15 tys. dol.