O ile receptą na korki są aplikacje z GPS, pokazujące w czasie rzeczywistym natężenie ruchu i optymalnie dobierające trasy, to z parkowaniem i znalezieniem wolnego miejsca w zatłoczonym mieście dotychczas nie było tak prosto. To właśnie chce zmienić TiPark. Rodzima apka – dzięki współpracy jej użytkowników – pozwala wyszukać parking. Ale – oprócz prostego zaznaczania go na mapie – informuje, czy miejsce jest płatne i czy jest np. na stromym podjeździe. Pozwala też na wysyłanie próśb o wskazanie wolnego miejsca do wszystkich użytkowników w danej okolicy. Szczególnie ciekawa jest funkcja wymiany miejsca. Polega to na tym, że kierowca, który ma zamiar zwolnić miejsce, zaznacza je w aplikacji z opcją, że może się wymienić z następnym kierowcą. Określa, jak długo może poczekać oraz jaką kwotę chce otrzymać za tą pomoc. Po przybyciu następny parkujący przekazuje umówioną kwotę za pośrednictwem apki TiPark (płatności w niej obsługuje Revolut). Ale na tym nie koniec. Innowacyjne rozwiązanie, które działa w całym kraju (najwięcej użytkowników ma w Warszawie i Krakowie), umożliwia również wynajmowanie swojego prywatnego miejsca parkingowego w czasie, w którym z niego nie korzystamy.

Czytaj więcej

Startupy 2022. Polskie pomysły z dużym potencjałem

– Stworzyliśmy TiPark w odpowiedzi na problemy, których sam doświadczyłem. Miałem dość marnowania czasu na krążeniu w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Miasta odchodzą od tworzenia infrastruktury dla prywatnych samochodów i przez to jest coraz mniej miejsc parkingowych, dlatego kierowcy powinni pomagać sobie nawzajem w sprawnym parkowaniu – mówi Piotr Kowalczyk, pomysłodawca aplikacji.

Liczy on, że dzięki aplikacji TiPark powstanie szeroka społeczność wymieniających się informacją o parkingach w Polsce. – Dzięki temu już wkrótce wszędzie łatwiej będzie parkować – podkreśla.

Jak tłumaczy, cały projekt opiera się właśnie na społeczności – użytkownicy zwalniają miejsce parkingowe, zaznaczają je w aplikacji, inni, którzy wjeżdżają w tę okolicę, widzą je na mapie. Można też zaznaczać wolne miejsca, stojąc w korku lub idąc spacerem i w ten sposób zbierać „napiwki” od wdzięcznych kierowców. Owe napiwki to jednak nie pieniądze przelewane na konto, lecz kody do wykorzystania w sklepach Google Play i Apple Store.