Małe e-butiki. Polacy tworzą nowy wymiar zakupów w sieci

Rodzimy start-up Oyou.me rozwija innowacyjny koncept Virtual Door to Door. Łączy marki z influencerami, w efekcie mają powstawać małe butiki internetowe.

Publikacja: 26.06.2023 14:29

Trend VD2D wkracza nad Wisłę. To nowy format e-handlu – wykorzystuje media społecznościowe i influen

Trend VD2D wkracza nad Wisłę. To nowy format e-handlu – wykorzystuje media społecznościowe i influencerów, by łączyć drobnych sprzedawców z kupującymi. Bez sklepu online i platform marketplace

Foto: BaLL LunLa/shutterstock

Mały sklep nie ma szans na współpracę z ciekawym twórcą internetowym? Osoba tworząca inspirujące materiały, ale w niszowej tematyce, nie może być „twarzą” marki? Nic bardziej mylnego. A przynajmniej tak twierdzi Michał Jeska, prezes Oyou.me. – Handel internetowy według wszystkich prognoz ma przed sobą ogromne perspektywy. Jednak widzimy zagrożenia. Po pierwsze, konsumenci są coraz bardziej wymagający, ale i świadomi. Szczególnie w dobie inflacji i niepokoju gospodarczego dwa razy zastanowią się, co włożyć do swojego koszyka. Ogromną wartością są przy tym opinie, ale nie te, które generowane są przez sztuczną inteligencję. Liczą się przede wszystkim te oceny, które pochodzą od zaufanych ludzi i od tych, którzy produkty już przetestowali. Są w stanie opowiedzieć o dobrych stronach, ale też nie będą zatajali wad. Jeśli do tego nagrają filmik z prezentacją, to dla dzisiejszego kupującego to wartość bezcenna – tłumaczy.

Nowy trend w e-commerce

Oyou.me to start-up, który wprowadza na polski rynek rozwiązanie VD2D. To skrót od terminu Virtual Door to Door, określającego innowacyjny model sklepów butikowych, oparty na współpracy marek z influencerami i wykorzystujący rozwiązania Web3. Ale Oyou.me to też platforma społecznościowa, na której twórcy mogą monetyzować treści, wykorzystując technologię blockchain, a w przyszłości możliwości metaverse. W rodzimej spółce przekonują, że konsumenci są wygodni, w efekcie kupowanie z użyciem smartfona staje się codziennością. Liczba sklepów e-commerce będzie więc rosła, podobnie jak pozycja wielkich marketplace’ów. – Dla wielu marek nie musi to być cios śmiertelny, bo przecież mogą sprzedawać za pośrednictwem większych platform, choć, bez dwóch zdań, odbije się to na ich niezależności – zaznacza.

Czytaj więcej

Amazon ma problem z fałszywymi opiniami. Po raz pierwszy pozywa polskie firmy

Co mogą zatem zrobić mniejsze marki, które nie mają siły przebicia porównywalnej z gigantami modowymi czy kosmetycznymi. – Nie mogą opierać się tylko na sprzedaży na marketplace, bo nie mają pełnej władzy nad tym, jak działa system. Nie mają też pełnego dostępu do danych, a te podczas trwającej cyfrowej rewolucji są kluczem do sukcesu. Na rynku utrzymają się te sklepy, które będą oferować swoim klientom wielokanałowość sprzedaży, a to oznacza aktywne ich poszukiwanie – tłumaczy Jeska. I zaznacza, że oficjalny sklep internetowy oraz ten stacjonarny, odnoga na marketplace – to wszystko może być wciąż za mało.

Tu właśnie pojawia się Oyou.me i koncept małych e-butików połączonych z działalnością twórców internetowych czy influencerów, którzy promują po kilka produktów danej marki. – A przy tym żadna ze stron nie musi martwić się logistyką – opisuje koncept VD2D Michał Jeska.

Pomogą algorytmy

Według niego, żeby dobrze zrozumieć, czym jest Virtual Door to Door, należy przyjrzeć się temu, jak wygląda tzw. rynek social commerce (wyszukiwanie i zakupy bezpośrednio na platformach społecznościowych).

– Produkty prezentują celebryci, influencerzy, ale też cała masa twórców internetowych, których zasięgi trudno porównywać do tych największych, choć mają swoje lojalne społeczności. Posiadają odbiorców, którzy im ufają. Siła nawet niszowych twórców tkwi w tym, że docierają do osób żywo zainteresowanych daną tematyką. Dla nich VD2D to idealne rozwiązanie. Zmniejsza ich udział w procesach technicznych do absolutnego minimum. Dzięki automatyzacji procesów logistycznych i sprzedażowych twórcy mogą w pełni wykorzystywać czas na kreatywne działania, tworzenie materiałów i monetyzację swojej twórczości – podkreśla prezes Oyou.me.

Start-up teraz dodatkowo do swojego rozwiązania zaprzągł sztuczną inteligencję. Do dyspozycji zarówno twórców, jak i marek będą rozbudowane dane analityczne, które przedstawią informacje o procesie sprzedaży i podpowiedzą, jak kreować przekaz do klientów. System pilnuje też całego procesu logistycznego i poinformuje np. o zbliżających się brakach w magazynie.

Mały sklep nie ma szans na współpracę z ciekawym twórcą internetowym? Osoba tworząca inspirujące materiały, ale w niszowej tematyce, nie może być „twarzą” marki? Nic bardziej mylnego. A przynajmniej tak twierdzi Michał Jeska, prezes Oyou.me. – Handel internetowy według wszystkich prognoz ma przed sobą ogromne perspektywy. Jednak widzimy zagrożenia. Po pierwsze, konsumenci są coraz bardziej wymagający, ale i świadomi. Szczególnie w dobie inflacji i niepokoju gospodarczego dwa razy zastanowią się, co włożyć do swojego koszyka. Ogromną wartością są przy tym opinie, ale nie te, które generowane są przez sztuczną inteligencję. Liczą się przede wszystkim te oceny, które pochodzą od zaufanych ludzi i od tych, którzy produkty już przetestowali. Są w stanie opowiedzieć o dobrych stronach, ale też nie będą zatajali wad. Jeśli do tego nagrają filmik z prezentacją, to dla dzisiejszego kupującego to wartość bezcenna – tłumaczy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes Ludzie Startupy
Od zera do miliarda w cztery miesiące. Wyceny firm od sztucznej inteligencji oszalały
Biznes Ludzie Startupy
Rewolucja na skalę światową. Polacy znaleźli sposób na braki wody i żywności
Biznes Ludzie Startupy
Polskie urządzenie wyczuje chemię. Wykryje i zbada niemal każdą substancję
Materiał partnera
Możemy zaprosić klienta w sam środek akcji
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
PZU szuka innowacji w akceleratorach start-upów