Mały sklep nie ma szans na współpracę z ciekawym twórcą internetowym? Osoba tworząca inspirujące materiały, ale w niszowej tematyce, nie może być „twarzą” marki? Nic bardziej mylnego. A przynajmniej tak twierdzi Michał Jeska, prezes Oyou.me. – Handel internetowy według wszystkich prognoz ma przed sobą ogromne perspektywy. Jednak widzimy zagrożenia. Po pierwsze, konsumenci są coraz bardziej wymagający, ale i świadomi. Szczególnie w dobie inflacji i niepokoju gospodarczego dwa razy zastanowią się, co włożyć do swojego koszyka. Ogromną wartością są przy tym opinie, ale nie te, które generowane są przez sztuczną inteligencję. Liczą się przede wszystkim te oceny, które pochodzą od zaufanych ludzi i od tych, którzy produkty już przetestowali. Są w stanie opowiedzieć o dobrych stronach, ale też nie będą zatajali wad. Jeśli do tego nagrają filmik z prezentacją, to dla dzisiejszego kupującego to wartość bezcenna – tłumaczy.
Nowy trend w e-commerce
Oyou.me to start-up, który wprowadza na polski rynek rozwiązanie VD2D. To skrót od terminu Virtual Door to Door, określającego innowacyjny model sklepów butikowych, oparty na współpracy marek z influencerami i wykorzystujący rozwiązania Web3. Ale Oyou.me to też platforma społecznościowa, na której twórcy mogą monetyzować treści, wykorzystując technologię blockchain, a w przyszłości możliwości metaverse. W rodzimej spółce przekonują, że konsumenci są wygodni, w efekcie kupowanie z użyciem smartfona staje się codziennością. Liczba sklepów e-commerce będzie więc rosła, podobnie jak pozycja wielkich marketplace’ów. – Dla wielu marek nie musi to być cios śmiertelny, bo przecież mogą sprzedawać za pośrednictwem większych platform, choć, bez dwóch zdań, odbije się to na ich niezależności – zaznacza.
Czytaj więcej
W tym roku globalny lider e-handlu ruszył do sądów w Europie przeciwko 23 farmom fałszywych recenzji na zamówienie. Pozwał też dwie polskie firmy.
Co mogą zatem zrobić mniejsze marki, które nie mają siły przebicia porównywalnej z gigantami modowymi czy kosmetycznymi. – Nie mogą opierać się tylko na sprzedaży na marketplace, bo nie mają pełnej władzy nad tym, jak działa system. Nie mają też pełnego dostępu do danych, a te podczas trwającej cyfrowej rewolucji są kluczem do sukcesu. Na rynku utrzymają się te sklepy, które będą oferować swoim klientom wielokanałowość sprzedaży, a to oznacza aktywne ich poszukiwanie – tłumaczy Jeska. I zaznacza, że oficjalny sklep internetowy oraz ten stacjonarny, odnoga na marketplace – to wszystko może być wciąż za mało.
Tu właśnie pojawia się Oyou.me i koncept małych e-butików połączonych z działalnością twórców internetowych czy influencerów, którzy promują po kilka produktów danej marki. – A przy tym żadna ze stron nie musi martwić się logistyką – opisuje koncept VD2D Michał Jeska.