Opracowana na UJ metoda cienkowarstwowego powlekania materiałów w drodze elektrolitycznej, w sposób przypominający drukowanie, otwiera nowe możliwości w zakresie tzw. elektroosadzania. Umożliwia bowiem stosowanie elektrolizy bez konieczności zanurzania powlekanych obiektów w roztworach. Poza tym otwiera ona nowe możliwości w zakresie zarówno doboru powlekanych materiałów, jak i substancji, którymi mają być one pokryte. Eksperci zwracają uwagę, że technologia ta pozwala zarządzać pracą elektrod w sposób, w którym pokrywanie powierzchni przypomina drukowanie. Możliwe jest więc tworzenie określonych obrazów, wzorów czy linii, jak również precyzyjne ustalanie grubości powłoki pokrywającej dany materiał. Co więcej, polski wynalazek ma potencjał wdrożenia w skali przemysłowej.
Naukowcy wskazują na zalety – jego stosowanie wymaga minimalnych ilości materiałów chemicznych, a dodatkowo ma właściwości, które mogą przyczynić się do szybszego rozwoju organicznych ogniw solarnych III generacji (nową metodą można pokrywać różnego typu materiały warstwami o grubości liczonej zaledwie w nanometrach).
Co daje nowa technologia galwanizacji
Wspomniane elektroosadzanie to proces powlekania różnego rodzaju powierzchni cienką warstwą określonej substancji w drodze reakcji elektrochemicznych. W ten sposób można choćby zabezpieczać materiały przed korozją lub uzyskiwać powierzchnie o właściwościach przewodnictwa elektrycznego. Nie mówiąc już o zmianie estetyki materiałów. Jak podaje twórca nowej technologii, prof. dr hab. Jakub Rysz z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ, dotychczas stosowane metody osadzania elektrolitycznego wymagają zużycia dużej ilości zasobów, co powoduje, że są one jednocześnie kosztowne i nieekologiczne. A nowa metoda zmienia na tym polu reguły gry. Badacze podkreślają, że elektroosadzanie możliwe jest z tak małą ilością elektrolitów, że można je niemal pominąć w rachunku ekonomicznym.
Czytaj więcej
Naukowcy z Uniwersytetu Narodowego w Seulu ogłosili stworzenie „inteligentnego” okna, które może pozyskiwać prąd z energii wytwarzanej podczas uderzania kropli deszczu. Odbija też światło podczerwone, aby obniżyć temperaturę czy samo odmraża się.
– W powszechnie przyjętych metodach galwanizacji powlekane materiały trzeba w całości zanurzyć w elektrolicie, a to bardzo podnosi koszty – tłumaczy prof. Rysz. – Nasza metoda całkowicie z tym zrywa. Dowiedliśmy, że elektroosadzanie można wykonać niemal na sucho, przy znikomej ilości elektrolitu, a więc bez zanurzania obiektów w roztworach – kontynuuje.