Rynek biotechnologiczny od kilkunastu lat dynamicznie rośnie, a jego wartość liczona jest już na świecie w setkach miliardów dolarów. Dzięki nowym technologiom branża ta wciąż najlepsze ma przed sobą. Według analiz Global Market Insights, sam rynek biofarmaceutyków wart będzie w tym roku ponad 70 mld dol., by już w 2024 r. przebić barierę 110 mld dol. Właśnie ten perspektywiczny sektor na celownik wziął Biotts, czyli jeden z pierwszych startupów biotechnologicznych w tej części Europy.
Fabryka patentów biotechnologicznych
Wrocławska spółka Biotts rozkręciła się całkiem niedawno, ale rośnie jak na drożdżach. Zaczęli od opracowania autorskiej technologii transportu substancji czynnych i nowych receptur leków, inspirując się substancjami i rozwiązaniami istniejącymi w naturze. Teraz zgłaszają kolejne patenty i wygrywają konkursy. Ostatnio firma została laureatem Startup Session Elite podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Przedstawiciele Biotts sami o sobie mówią: fabryka patentów.
CZYTAJ TAKŻE: Polska biotechnologia nie może rozwinąć skrzydeł
Paweł Biernat, prezes Biotts, tak tłumaczy to, czym zajmuje się startup: Tworzymy autorskie receptury i nośniki leków na podstawie unikatowych technologii produkcji, nowe podejście do procesów łączenia substancji oraz wiedzy, w jaki sposób komórki między sobą się komunikują i oddziałują między sobą.
Na początku br. spółka zgłosiła swój pierwszy patent – nośnik farmaceutyczny dla substancji czynnych. – Przedmiot zgłoszenia stanowi fundament technologii MTC-Y, opracowywanej w ramach działalności spółki. Nośniki Biotts mogą być wykorzystane jako system transportujący dla powszechnie stosowanych leków onkologicznych, przeciwzapalnych i przeciwbólowych, zwiększając ich celowane działania nawet dziesięciokrotnie, zmniejszając przy tym dawkę leku nawet pięciokrotnie i radykalnie redukując skutki uboczne terapii – wskazuje dr Biernat.