Chodzi o nowelizację ustawy o transporcie, która obliguje pośredników w przewozie osób do wpisu w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej lub w KRS. Takie firmy jak amerykański Uber czy estońsko-chińskie Taxify, które mają centra billingowe w innych krajach UE, będą musiały od 2020 r. płacić podatki nad Wisłą.
CZYTAJ TAKŻE: Taksówkarze mają dość Ubera. Będzie potężny protest
W ciągu najbliższych tygodni Rada Ministrów ma przyjąć projekt nowelizacji ustawy, która ureguluje działalność pośredników przy przewozach osób. Na antenie RMF FM zapowiedział to szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Ósma już wersja przepisów w poniedziałek została wysłana przez Ministerstwo Infrastruktury (MI) do Rządowego Centrum Legislacji.
Projekt zakłada, że takie firmy, jak Uber czy Taxify, aby dostać licencję, zobligowane będą do wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej lub posiadania numeru w Krajowym Rejestrze Sądowym. W ten sposób rząd chce zmusić amerykańskiego Ubera i estońsko-chińskiego Taxify do płacenia podatków od prowizji w Polsce. Tymczasem obie firmy mają centra bilingowe w innych krajach UE: Uber w Holandii, a Taxify – w Estonii. Ustawa ma wejść w życie w styczniu przyszłego roku.
Potrzebny okrągły stół
MI nad nowelizacją pracowało dwa lata. Po konsultacjach społecznych projekt przez parę miesięcy leżał w szufladzie. Prace nad przepisami przyspieszyły pod koniec ub.r., a resort niespodziewanie zmienił treść noweli, dopisując obowiązek rejestracji działalności w CEIDG lub KRS. Teraz minister Dworczyk daje sygnał, że ósma już wersja projektu ustawy o transporcie będzie tą, którą zatwierdzi rząd i skieruje do Sejmu. W radiu przyznał, iż te rozwiązania legislacyjne doprowadzą do tego, że Uber zacznie płacić podatki w Polsce. – Do tej pory płacił wyłącznie w Holandii – podkreślił.