Europa drży przed chińskim Alibabą. Będą protesty

Organizacje konsumenckie z Unii Europejskiej donoszą na chińskiego konkurenta Amazona. Chcą, by przestrzegał unijnego prawa. Ekspansja sprzedawców zza Wielkiego Muru budzi obawy już nie tylko w USA.

Publikacja: 16.05.2019 21:53

Siedziba koncernu Alibaba w Hangzhou w Chinach

Siedziba koncernu Alibaba w Hangzhou w Chinach

Foto: Bloomberg

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w piątek dojdzie do akcji kilku organizacji konsumenckich z UE, członków europejskiej federacji BEUC: wystosują listy do krajowych urzędów ochrony konsumenta z prośbą o interwencję. Chodzi o praktyki stosowane przez AliExpress, platformę e-handlu z koncernu Alibaba. Serwis dostępny jest w wielu językach, co pozwala mu dotrzeć do 330 mln osób. Mogą one kupować wprost od chińskich sprzedawców, więc ceny są niskie. Miesięcznie na AliExpress wchodzi ok. 4 mln Polaków, co pokazuje skalę zainteresowania.

CZYTAJ TAKŻE: Człowiek, który pokonał Amazona

Organizacje konsumentów argumentują, że skoro firma działa w Europie, to powinna przestrzegać przepisów europejskich, a tego nie robi. BEUC wskazuje, że w razie sporu ze sprzedawcą klient z Europy musi się skarżyć przed sądem w… Hongkongu, a powinien móc rozwiązać spór w UE. AliExpress pozwala na zwrot produktu tylko pod pewnymi warunkami, gdy według unijnego prawa można towar zwrócić bez warunków w ciągu 14 dni od zakupu. Niejasne są też zasady gwarancji. W UE jest to gwarancja prawna, która umożliwia żądanie naprawy lub wymiany wadliwego produktu w ciągu dwóch lat od nabycia. Jest to gwarancja sprzedawcy. Tymczasem na stronach AliExpress mówi się o gwarancji producenta, ale nie precyzuje, na czym ona polega. Ponadto nie zawsze warunki umowy są przedstawione w języku konsumenta. Dlatego krajowe organizacje konsumenckie, choć bez polskich, wystosują listy do urzędów ochrony konsumenta z prośbą o interwencję.

""

cyfrowa.rp.pl

Pierwsza poskarżyła się w sądzie luksemburska organizacja ULC, podobną akcję rozważa organizacja niemiecka. W piątek listy do krajowych urzędów ochrony konkurencji wyślą związki konsumentów francuskich, belgijskich, holenderskich i włoskich.

– Jeśli Alibaba jest zainteresowany rynkiem UE, to musi respektować przepisy. Jeśli tego nie robi, do akcji powinny wkroczyć krajowe urzędy – przekonuje Monique Goyens, dyrektor generalna BEUC.

CZYTAJ TAKŻE: Amazon wycofuje się z Chin. Czas na ekspansję w Polsce?

Wśród autorów listu nie ma polskich organizacji, ale ewentualne decyzje będą też miały wpływ na nas: jeśli AliExpress zmieni zasady, zrobi to w całej UE. Polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów skarg na Aliexpress nie dostaje, ale do Europejskiego Centrum Konsumenckiego one trafiają, głównie na pośredników kupujących w serwisie, by odsprzedać produkty Polakom.

Strach ma skośne oczy

Ekspansja Chińczyków bije w konkurencję na rynku. Branża od dawna alarmuje, że sprzedawcy w Chinach, niepłacący żadnych europejskich podatków, są dla legalnego e-handlu nieuczciwą konkurencją. W Polsce powstał też dodatkowy oddział celny pod Lublinem, który ma pomóc w szerszej kontroli milionów paczek z Chin, a także ich ocleniu.

– Europejskie firmy e-handlowe oczywiście mają powody do obaw, wystarczy popatrzeć na to, że w Polsce aplikacji AliExpress używa już niewiele mniej osób niż aplikacji Allegro, a w marcu było nawet na odwrót – mówi Michał Kreczmar, dyrektor ds. cyfrowej transformacji w PwC Polska.

CZYTAJ TAKŻE: Jack Ma komunistą, a jego Alibaba droższy niż Facebook

– Dla klientów ma znaczenie termin dostawy, warunki serwisu itp., niemniej ciągle kluczowa jest cena i pod tym względem serwisy chińskie są bezkonkurencyjne. To coś dla klienta nieoczekującego znanych marek czy produktów z dużym udziałem wartości intelektualnej. Na każdym rynku znajdzie się wielu chętnych na taką ofertę – dodaje.

Branża od dawna alarmuje, że sprzedawcy w Chinach, niepłacący żadnych europejskich podatków, są dla legalnego e-handlu nieuczciwą konkurencją

Alibaba podał także doskonałe wyniki, w pierwszym kwartale przychody wzrosły 51 proc., do niemal 14 mld dol. Firma poinformowała, że miała w Chinach na swoich platformach handlowych 654 mln klientów, co oznacza wzrost o 18 mln w stosunku do 31 grudnia 2018 r. W całym roku finansowym kończącym się w marcu 2019 r. przychody Alibaby wzrosły o 51 proc., do 56,1 mld dol.

Jej wynik netto przypadający na akcjonariuszy dominujących wyniósł niemal 12 mld dol. To oczywiście efekt przejęć, jak choćby tureckiego serwisu Trendyol, ale również rozwoju poza Chinami. Firma podała w komunikacie, że za granicą ma 120 mln klientów.

CZYTAJ TAKŻE: Szef Alibaby: praca po 12 godzin dziennie to błogosławieństwo

– Alibaba to nie tylko zakupy, o czym wciąż nie ma powszechnej wiedzy. Firma oferuje usługi chmurowe, także w Polsce. Choć trwa dyskusja, czy firmy chińskie powinny w Europie czy USA mieć takie same uprawnienia w zakresie magazynowania danych w chmurze, skoro ich rodzime prawodawstwo podchodzi do kwestii np. bezpieczeństwa mniej rygorystycznie. Niemniej Chińczycy mają narzędzia wykorzystujące sztuczną inteligencję i oferują je na coraz większą skalę. Podobnie jak treści rozrywkowe. Firma uczestniczy w produkcji filmów, ma też własne produkcje i mocno stawia na taką ofertę – dodaje Michał Kreczmar.

Pogromcy Amazona

Alibaba zapowiada dalszy rozwój na wielu frontach. – Staje się po prostu synonimem dla codziennych wydatków konsumpcyjnych w Chinach, zwiększamy liczbę użytkowników także w mniej rozwiniętych miastach – mówi Daniel Zhang, prezes grupy Alibaba. – Rozwijamy też segment chmury i rozwiązań dla handlu, aby kontynuować transformację w Chinach i na innych rynkach rozwijających się, które są częścią naszego długoterminowego wzrostu – dodaje.

""

Założyciel Alibaby Jack MaBloomberg

cyfrowa.rp.pl

Grupa rozwija się według scenariusza przetestowanego przez Amazona i czasami już go wyprzedza np. pod względem liczby sklepów samoobsługowych – Amazon ma ich tylko kilkanaście, a Chińczycy już 135. Pod względem obrotów Amerykanie są zdecydowanie liderem z 232,9 mld dol. w 2018 r., ale Amazon poniósł niedawno spektakularną klęskę i wycofał się z handlu internetowego w Chinach, oddając pole właśnie Alibabie.

CZYTAJ TAKŻE: Biały Dom wpisał chińskich potentatów na czarną listę. Za podróbki

– Chińscy giganci e-commerce – świadomi, że chcąc pozyskiwać klientów także na rozwiniętych rynkach, muszą poprawiać kwestie logistyczne – intensywnie rozwijają sieć dystrybucji w Europie – mówi Marcin Szczur, ekspert od e-commerce w Blue Media. – JD.com inwestuje ponad 1 mld dol. w centra logistyczne we Francji, a Alibaba buduje kompleks magazynowy z 380 tys. mkw. w Belgii. Wraz z rozwojem centrów dystrybucyjnych pójdzie najpewniej poprawa obsługi europejskich klientów – dodaje.

To wszystko, wraz z ogromnymi sukcesami chińskich marek – jak Huawei, powoduje, że Alibaba będzie w Europie coraz silniejsza.

Alibaba wchodzi na nowe rynki

Chińska grupa nie tylko stawia na rozwój handlu internetowego przez główne serwisy, ale też rozwija sieć sklepów stacjonarnych, wchodzi na rynek produktów luksusowych i uruchamia pilotażowy projekt promocji sprzedaży na lotniskach. Alibaba bardzo mocno rozwija swoją platformę Luxury Pavilion w partnerstwie z europejskimi producentami dóbr luksusowych. Choć powstała ledwo w 2017 r., obecne już jest na niej 50 marek – od kosmetycznego La Mer po odzieżowe Burberry czy Givenchy. Na platformie marki są obecne w ramach systemu „sklep w sklepie” i jak podaje Alibaba, ponad 100 tys. zarejestrowanych klientów wydaje tam rocznie ponad 1 mln juanów (ok. 159 tys. dol.). Niemal połowa użytkowników grupy Tmall (w ramach której działa Luxury Pavilion) ma 28 lat lub mniej, a to jest grupa konsumentów, którzy przesądzą o przyszłości branży luksusowej. Alibaba podobnie jak Amazon zarabia nie tylko na e-handlu, ale też coraz mocniej rozwija usługi, takie jak sprzedaż treści cyfrowych czy usługi chmurowe. Stawia też na innowacje: ma już 135 samoobsługowych sklepów Freshippo, a jej technologia jest wykorzystywana także w 470 placówkach Sun Art. Z kolei internetowa platforma turystyczna Fliggy, należąca do grupy Alibaba, uruchamia nową usługę, która pozwala chińskim turystom na zakupy online w sklepach wolnocłowych, jeszcze zanim wyruszą na wakacje. Usługa zapewnia konsumentom z Chin informacje i recenzje produktów w ich języku przed dotarciem do miejsca.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w piątek dojdzie do akcji kilku organizacji konsumenckich z UE, członków europejskiej federacji BEUC: wystosują listy do krajowych urzędów ochrony konsumenta z prośbą o interwencję. Chodzi o praktyki stosowane przez AliExpress, platformę e-handlu z koncernu Alibaba. Serwis dostępny jest w wielu językach, co pozwala mu dotrzeć do 330 mln osób. Mogą one kupować wprost od chińskich sprzedawców, więc ceny są niskie. Miesięcznie na AliExpress wchodzi ok. 4 mln Polaków, co pokazuje skalę zainteresowania.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Globalne Interesy
Apple zaspał w sztucznej inteligencji. Nowy iPhone stworzy z innym gigantem
Globalne Interesy
Tajny projekt Pentagonu. Elon Musk buduje kosmiczne oko Ameryki
Globalne Interesy
Społecznościowy gigant zaskoczył. Wchodzi w rozrywkę i to jaką
Globalne Interesy
Chcą wydobywać drogocenne „paliwo przyszłości". Zbudują kopalnię na... Księżycu
Globalne Interesy
Sąd: Samozwańczy wynalazca bitcoina to oszust. Kim jest Satoshi Nakamoto?