Chodzi m.in. o tolerowanie znanego w USA youtubera Stevena Crowdera, który zamieszcza filmy pełne seksistowskich wypowiedzi. Społeczność LGBT jest wzburzona ostatnią decyzją serwisu w sprawie ostatniego filmu Crowdera (youtuber ten ma prawie 4-milionową widownię). Po raz kolejny obraża w nim dziennikarza amerykańskiego portalu Vox Carlosa Mazę.
CZYTAJ TAKŻE: Google karze aktywistów strajkowych
Kierownictwo YouTube pod wpływem nacisków oraz strajku zorganizowanego w zeszłym tygodniu podczas dorocznego spotkania akcjonariuszy spółki Alphabet, właściciela Google i YouTube, przeprowadziło dochodzenie. Uznało, że język użyty w filmie Crowdera nie narusza zasad serwisu. Nie został więc z niego usunięty, a jedynie uniemożliwiono zarabianie na nim. Aby załagodzić sytuację dyrektor generalna YouTube Susan Wojcicki przeprosiła społeczność LGBT.
To jednak jej nie zadowoliło. W Google działa prężna, określana jako Googlers, grupa pracowników koncernu, która 25 czerwca wystosowała petycję do zarządu San Francisco Pride, organizatora wielkiej parady równości z prośbą o wykluczenie z niej firmy. W petycji czytamy, że firma nie reaguje na skargi pracowników na nękanie społeczności LGBT oraz w żaden sposób nie zobowiązuje się do poprawy obecnej sytuacji. Pracownicy obawiają się podobnych represji jak po proteście Google Walkout for Real Change z listopada ubiegłego roku przeciw przypadkom seksizmu i molestowania w pracy. Wtedy – ich zdaniem – niektóre osoby biorące udział w demonstracjach (wzięło w nich udział 20 tys. pracowników z 50 miast) miały zostać zdegradowane.
CZYTAJ TAKŻE: Gigantyczna kara dla Google`a