Najlepsze 2020. Chiny dyscyplinują miliarderów. Stali się zbyt potężni

Niedawne uderzenie regulacyjne w internetowych potentatów w Państwie Środka to zarówno reakcja na ich praktyki rynkowe jak i sposób na polityczne „zdyscyplinowanie” miliarderów z tej branży.

Publikacja: 26.12.2020 19:55

Prezydent Xi Jinping pozdrawia z ulicznego ekranu z okazji 70-lecia Chin Ludowych

Prezydent Xi Jinping pozdrawia z ulicznego ekranu z okazji 70-lecia Chin Ludowych

Foto: Bloomberg

Przypominamy najciekawsze teksty 2020 roku z serwisu cyfrowa.rp.pl – ten ukazał się w grudniu 2020.

Ostatnie tygodnie nie były dobre dla chińskich gigantów internetowych. Ich akcje doświadczyły korekty, tracąc dziesiątki miliardów dolarów kapitalizacji. Papiery koncernu Alibaba Group, czyli chińskiego odpowiednika Amazonu, straciły 13 proc. od październikowego szczytu. Inwestorów zaniepokoiło przede wszystkim zaostrzanie regulacji przez urzędy z Państwa Środka – publikacja nowej listy wytycznych w polityce antymonopolowej.

CZYTAJ TAKŻE: Jack Ma za bardzo urósł? Chiny zatrzymały Mrówkę

Dzwonkiem alarmowym było już nagłe zawieszenie na początku listopada oferty publicznej spółki Ant Financial, która ze sprzedaży akcji na giełdach w Szanghaju i Hongkongu chciała uzyskać aż 37 mld dol. Do wstrzymania tego IPO miały się w decydującym stopniu przyczynić ostrzeżenia, które spółka dostała od regulatorów. Czemu jednak nagle urzędnicy z Chin zaczęli zaostrzać politykę wobec krajowych cyfrowych gigantów? Czym one podpadły rządowi ChRL?

Zbyt wielcy, by upaść

Przez ostatnie dwie dekady chińskie władze skupiały się na tym, by zapewnić dobre warunki dla rozwoju narodowych championów internetowych. Z tego z względu (i z uwagi na politykę cenzury informacji) blokowane są w Chinach takie popularne serwisy jak Facebook, YouTube czy Twitter. W zwolnionej niszy zdołały urosnąć lokalne giganty takie jak Tencent czy Baidu. Z czasem zaczęły w Chinach działać podobne procesy jak w USA. Cyfrowe giganty rosły w siłę, wchłaniając coraz większą część rynku. Przykładem na to jest Alibaba. Z kapitalizacją ponad 750 mld dol., ta platforma kontroluje niemal trzy czwarte sprzedaży internetowej w Chinach i około 20 proc. sprzedaży detalicznej. W ostatnich latach koncern ten wykupywał też tysiące małych sklepów stacjonarnych.

CZYTAJ TAKŻE: Chiny chcą nowego internetu. Zachód pełen obaw

Chińskie giganty internetowe stają się też, podobnie jak ich amerykańskie odpowiedniki, „państwami w państwie”. Stworzyły wokół swoich imperiów znaczące bariery uderzające w konkurencję. Gdy klienci kupują coś w należących do Alibaby sklepach internetowych Taobao i Tmall czy w sieci sklepów spożywczych Freshippo, nie mają możliwości płacenia za pomocą systemu WeChat Pay stworzonego przez koncern Tencent. WeChat Pay jest bowiem konkurencją dla Allipay, którego operatorem jest Ant Group, „siostrzana” spółka Alibaby. JD.com, wielki sklep internetowy, w którym ma udziały Tencent, nie przyjmuje natomiast płatności za pośrednictwem Allipay. WeChat, komunikator internetowy Tencentu nie pozwala nawet na wklejanie linków do należących do Alibaby sklepów.

""

Jack Ma, szef Alibaby, Bloomberg

cyfrowa.rp.pl

Internetowe giganty potrafią się też odgrywać na klientach, którzy korzystają z usług konkurencji. Galanz Group, największy na świecie producent mikrofalówek, pozwał w zeszłym roku Alibabę do sądu, za to, że przekierowywała wyszukiwania dotyczące jego produktów w sklepie internetowym Tmall. Alibaba zastosowała taki chwyt, po tym jak Galanz Group, zaczął sprzedawać swoje produkty za pośrednictwem konkurencyjnej witryny Pinduoduo. Często zdarza się, że firmy chcące korzystać z internetowych aplikacji zakupowych dostają zakaz korzystania z aplikacji konkurencji. Tak jest w przypadku choćby restauracji. Rynek dostaw posiłków zamawianych przez internet został z grubsza podzielony między dwie aplikacje: Meituan i Ele.me. W pierwszej ma udziały Tencent, w drugiej Alibaba. Chińscy giganci internetowi wykorzystują też na ogromną skalę dane o zachowaniach swoich klientów, by ich nagradzać lub karać. W swoich aplikacjach  oferują one np. różne ceny za towary i usługi, zależnie od lojalności klienta. Jeden z dziennikarzy agencji Xinhua w ramach eksperymentu sprawdził za pomocą telefonów trzech różnych marek cenę pokoju hotelowego w tej samej witrynie internetowej. Uzyskał trzy różne ceny.

Wiele spośród tego typu praktyk ma być, według nowych wytycznych, uznawane za nadużywanie pozycji rynkowej. – Ma to za zadanie chronić mniejszych kupców. Mierzą się teraz oni z wyzwaniami zagrażającymi ich przeżyciu, a duże platformy takie jak Meituan mogą na nich mocno naciskać –  twierdzi Li Chengdong, prezes chińskiego think-tanku Haitun.

CZYTAJ TAKŻE: TiKTokowi wyrósł groźny rywal. Też pochodzi z Chin

Część analityków prognozuje, że zaostrzenie regulacji w długim terminie bardzo nie zaszkodzi chińskim spółkom technologicznym. – Jeśli przyglądamy się ostatnim działaniom regulacyjnym, to wyglądają one na całkiem sensowne. Nie sprawiają wrażenia, by coś miało zmienić długoletni trend prowadzący do tego, że chińskie spółki internetowe będą zdobywały większy udział w rynku kosztem spółek działających offline – uważa Ray Farris, dyrektor inwestycyjny na Azję w Credit Suisse. Zwraca on uwagę, że akcje tych firm zyskiwały na wieść o opracowaniu szczepionek na Covid-19, gdy papiery podobnych amerykańskich firm traciły. – Silniejszy wzrost gospodarczy w Chinach będzie prowadził do silniejszego wzrostu w chińskim sektorze technologicznym – wskazuje Farris.

Drugie dno

Czemu jednak regulatorzy zabrali się do zaostrzania przepisów antymonopolowych akurat tuż przed gigantyczną ofertą Ant Group?  Dlaczego dokonali sabotażu wyczekiwanego przez inwestorów IPO? Według „The Wall Street Journal” zrobili to po osobistej interwencji chińskiego prezydenta Xi Jinpinga. Mścił się on w ten sposób na miliarderze Jacku Ma, założycielu Alibaby i zarazem głównym akcjonariuszu Ant Group. Jack Ma wygłosił bowiem 24 października w Szanghaju przemówienie, w którym stwierdził, że chiński system regulacyjny musi zostać zreformowany, bo blokuje innowacje. Xi rzekomo zażądał po tym dochodzenia w sprawie oferty publicznej Ant Group.

Czyżby więc chińskie giganty technologicznie  stały się zbyt potężne w oczach przywódcy ChRL? Nie zapominajmy, że Xi Jinping to człowiek, który zgromadził w Chinach największą władzę od czasów Mao i kazał oficjalnie uznać swoją myśl jako jeden z fundamentów ustroju.  Xi rządy zaczął od czystki wymierzonej w konkurencyjne frakcje Komunistycznej Partii Chin i nie zawahał się uderzyć w autonomię Hongkongu. Regulacyjna zemsta na Jacku Ma w świetle dorobku Xi Jinpinga może być więc uznana za „delikatne skarcenie”. Gdy we wrześniu 2019 r. Ma rezygnował z dalszych rządów w Alibabie, spekulowano, że był to skutek nacisków frakcji Xi Jinpinga. Guo Wengui, kontrowersyjny chiński miliarder przebywający na emigracji, twierdził, że Jackowi Ma grożono więzieniem za „korupcję”. Xi Jinping wyraźnie więc nie toleruje ludzi, którzy zdobyli zbyt dużą niezależność w polityce czy w biznesie.

Jack Ma, to założyciel Alibaby i główny akcjonariusz Ant Group. Jego majątek jest szacowany na 63 mld dol. Jest on byłym pracownikiem chińskiego Ministerstwa Handlu Zagranicznego.

Najwięksi chińscy giganci technologiczni:

Alibaba Group – od handlu po sztuczną inteligencję

Alibaba Group to holding będący potentatem w handlu internetowym. W 2019 r. miał on 56,1 mld dol. przychodów. Alibaba zajmuje się jednak nie tylko handlem online. Działa też de facto jako firma venture capital i mocno się angażuje w badania m.in. nad sztuczną inteligencją. W 2014 r. przeprowadziła w Nowym Jorku ofertę publiczną wartą 24 mld USD. Jest też notowana na giełdzie w Hongkongu. Jej kapitalizacja sięga 751 mld USD, co plasuje ją pod tym względem na szóstym miejscu na świecie.

Baidu – chińska, mniejsza wersja Google

Baidu to spółka założona w 2000 r. przez Robina Li i Erica Xu jako chińska wyszukiwarka internetowa. Jest ona obecnie czwartą pod względem popularności witryną internetową na świecie. Spółka oferuje też wiele innych usług, m.in. mapy internetowe, przechowywanie plików w chmurze czy chiński odpowiednik Wikipedii.  W 2007 r. stała się pierwszą chińską spółką w indeksie Nasdaq 100. Przychód Baidu za 2019 r. wynosił 15,4 mld USD. Jej  kapitalizacja na giełdzie nowojorskej to 46 mld USD.

Tencent – potęga internetowa o wielu obliczach

Tencent Holdings to największa na świecie spółka produkująca gry online, a przy tym potentat na rynku mediów społecznościowych,  handlu internetowego, muzyki, produkcji filmów i komiksów. Należy do niego m.in. Weibo, czyli chiński odpowiednik Twittera. Tencent Działa od 1998 r. i ma swoją siedzibę w Shenzen. Jego kapitalizacja sięga 718 mld USD. (Tencent Holdings, był pierwszą spółką azjatycką, która przekroczyła 500 mld dol.. kapitalizacji). Przychód za 2019 r. wyniósł 54,1 mld dol.

JD.com – sklep online dysponujący wielką flotą dronów

JD.com zaczynała działalność w 1998 r. jako pekiński sklep sprzedający dyski komputerowe, a obecnie jest jednym z największych sklepów internetowych na naszej planecie. Dysponuje największym na świecie systemem dostaw za pomocą dronów. Dużo inwestuje też w pojazdy autonomiczne oraz sztuczną inteligencję. 20 proc. udziałów JD.com posiada Tencent Holdings. Kapitalizacja spółki to 138 mld dol., a firma jest notowana w Nowym Jorku i Hongkongu. Jej przychód sięgnął w 2019 r. 82,9 mld dol.

Xiaomi – nie tylko producent tanich smartfonów

Smartfony Xiaomi są najpopularniejszą marką w Chinach. Spółka ta jest czwartym pod względem wielkości producentem tych urządzeń na świecie. Oprócz nich produkuje też laptopy, tablety, inteligentne AGD oraz aplikacje. Działa od 2010 r. i ma siedzibę w Pekinie. Od 2018 r. jest notowana na giełdzie w Hongkongu a jej kapitalizacja wynosi 83 mld USD. Jej przychód za 2019 r. sięgnął 31,3 mld dol. Razem z Baidu, Alibabą i Tencentem tworzy BATX, czyli grupę wiodących spółek technologicznych z Chin.

Przypominamy najciekawsze teksty 2020 roku z serwisu cyfrowa.rp.pl – ten ukazał się w grudniu 2020.

Ostatnie tygodnie nie były dobre dla chińskich gigantów internetowych. Ich akcje doświadczyły korekty, tracąc dziesiątki miliardów dolarów kapitalizacji. Papiery koncernu Alibaba Group, czyli chińskiego odpowiednika Amazonu, straciły 13 proc. od październikowego szczytu. Inwestorów zaniepokoiło przede wszystkim zaostrzanie regulacji przez urzędy z Państwa Środka – publikacja nowej listy wytycznych w polityce antymonopolowej.

Pozostało 95% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Globalne Interesy
Słaba sprzedaż iPhone'a 16. Apple wciąż pokłada nadzieję w świętach
Globalne Interesy
Elon Musk przedstawi rewolucyjny pojazd. Cybercab to przyszłość transportu?
Globalne Interesy
Fala fałszywych reklam z gwiazdami. Czy Facebook walczy z oszustami?
Globalne Interesy
Telegram w odstawce. Ekstremiści przerzucili się na nowy „bezpieczny” komunikator
Globalne Interesy
Elektrownie jądrowe odżywają. Zaskakująca przyczyna