Foxconn zdecydował o zamknięciu swoich zakładów w kontynentalnych Chinach pod koniec stycznia. Pod koniec marca powoli zaczęto wznawiać produkcję, jednak uruchomienie 100 proc. mocy zakładów zajęło niemal dwa miesiące. Dwie trzecie zakładów produkcyjnych Foxconn znajduje się na terenie Chin kontynentalnych, gdzie wprowadzono restrykcyjne zasady lockdownu i pozamykano właściwie wszystkie zakłady produkcyjne.
Czas pandemii koronawirusa w Chinach to dla najważniejszego podwykonawcy Apple spora strata. W pierwszym kwartale 2020 roku jego zyski spadły aż o 72 procent. Foxconn wypracował w kwartale trwającym od stycznia do marca 2,1 mld dolarów tajwańskich zysku (ok. 70,25 mln USD). Przed pandemia analitycy prognozowali 8,88 mld dol. tajwańskich. To najgorszy wynik od 20 lat.
CZYTAJ TAKŻE: Technologiczni potentaci biorą się za maseczki ochronne
Szefowie Foxconn, którego oficjalna nazwa to Hon Hai Precision Industry, obawiają się, że zyski jeszcze przez dłuższy czas nie osiągną poziomu sprzed pandemii, ponieważ wywołała ona recesję. Wielu dotychczasowych klientów nie będzie stać na nowe smartfony, więc produkcja podzespołów nie prędko wróci do przed pandemicznego poziomu.
W czasie spotkania z inwestorami prezes koncernu Liu Young-Way powiedział, że rosnące bezrobocie i recesja to dwie rzeczy, których jego firma obawia się najbardziej. – Bardzo trudno przewidzieć co przyniesie przyszłość – cytuje prezesa Foxconn telewizja CNN. Pandemia zerwała światowe łańcuchy dostaw, a firmy z którymi współpracuje Foxconn zawiesiły produkcję. Producent podzespołów z Tajwanu dostarcza części nie tylko do IPhonów, ale także do sprzętów elektronicznych takich marek jak Microsoft, Dell i Dony.