Komisja Europejska stwierdziła wtedy, że wprowadzone w Irlandii rozwiązania podatkowe umożliwiły Apple korzystanie, z niezgodnych z przepisami Unii Europejskiej, ulg podatkowych. Uznano to za nielegalną pomoc państwa. Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji, ujawniła, że rzeczywista stawka podatkowa wynosiła dla amerykańskiej firmy zaledwie 0,005 procent. W związku z tym KE zażądała, by koncern zwrócił kwotę zaległości podatkowych, które zostały wyliczone na 13 miliardów euro.
Należy podkreślić, że po stronie Apple stanęła wówczas sama Irlandia, która w związku z tą decyzją, również weszła w spór z KE. Według irlandzkiego rządu Komisja Europejska przekroczyła uprawnienia i swoją decyzją podważyła suwerenność państwa. Dodatkowo rząd argumentował, że dzięki wprowadzeniu takich ulg był w stanie przyciągnąć inwestora na swoje terytorium.
Agencja Reuters w swoim raporcie przypomina, że Irlandia jest krajem atrakcyjnym dla międzynarodowych firm technologicznych, głównie ze względu na obowiązujący system prawa podatkowego. Aktualnie wielkie koncerny zatrudniają aż 10 proc. wszystkich pracowników na irlandzkim rynku.
Apple wysłało do Luksemburgu sześcioosobową delegację pod przewodnictwem dyrektora finansowego Luki Maestri. Koncern udowadniał we wtorek i środę przed unijnym sądem (Sąd Generalny UE), że nie zrobił nic złego, gdyż przestrzegał wówczas irlandzkich oraz amerykańskich przepisów podatkowych. Prawnik firmy Daniel Beard, argumentował, że dwa oddziały irlandzkie nie mogą być odpowiedzialne za większość zysków firmy. A te i tak generowane są głównie w USA, na które przypada najwięcej sprzedaży.
Decyzja sądu spodziewana jest w najbliższych miesiącach. I może być ważnym argumentem dla Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji, która toczy wojnę z płacącymi tylko symboliczne podatki w Europie gigantami technologicznymi.