Najnowsze misje księżycowe prześladuje pech. Firma Astrobotic Technology, która miała zapewnić lądowanie na Srebrnym Globie pierwszego od ponad 50 lat amerykańskiego statku, podała, że finalnie nie podoła temu wyzwaniu. Jej konstrukcja doznała bowiem poważnej usterki w trakcie lotu (start rakiety odbył się w niedzielę). Spółka z Pittsburgha napisała na platformie X (d. Twitter), że przyczyną jest awaria w systemie napędowym, która powoduje krytyczną utratę paliwa. „Zespół podejmuje próby ustabilizowania anomalii (...), analizujemy alternatywne profile misji” – podała Astrobotic.
To nie koniec złych informacji dla fanów podboju kosmosu. NASA zamierza bowiem opóźnić kolejne misje związane z programem Artemis. A to oznacza, że na ponowne lądowanie astronautów z USA na naturalnym satelicie Ziemi będzie trzeba jeszcze poczekać.
Ponad 50 lat czekania na Księżyc
Peregrine to pierwszy komercyjny lądownik, który miał zostać umieszczony na powierzchni Księżyca. Choć znalazł się na pokładzie należącej do United Launch Alliance rakiety Vulcan, to ostatecznie najprawdopodobniej nie dopnie celu. Choć sam start potężnej rakiety przebiegł bez zakłóceń, to inżynierowie – już po odłączeniu się lądownika – zauważyli niepokojące oznaki w systemie napędu. W praktyce pojazd ma zbyt mało paliwa, by zrealizować zadania, jakie były kluczowym elementem misji Peregrine Mission One. Chodziło o przeprowadzenie licznych badań dla NASA (za dostarczenie kilku ładunków na Księżyc amerykańska agencja kosmiczna zapłaciła Astrobotic ponad 100 mln dol.), ale również o projekty dla wielu innych firm, nie tylko z USA, ale również z Kanady, Wielkiej Brytanii, Japonii, Argentyny czy Węgier. Na pokładzie znalazły się więc m.in. pamiątkowe tabliczki, napój izotoniczny, zbiory cyfrowych zdjęć, a nawet kryptowalutowy portfel jednego z operatorów mających siedzibę na Seszelach. W jednej z kapsuł umieszczono ponadto skremowane prochy (dostarczyła je firma oferująca kosmiczne pogrzeby).
Czytaj więcej
Czas na Polaka i Hindusów, szukanie obcych, obronę planetarną i ostatnie przygotowania do lotu na Księżyc. Podbój przestrzeni nabrał tempa jak nigdy dotąd. Startują misja za misją, testowane są najnowsze rozwiązania technologiczne.
Porażka Peregrine Mission One to spory cios. NASA liczyła bowiem, że będzie ona ważnym krokiem w rozwoju współpracy z sektorem prywatnym, mającym na celu obniżenie kosztów transportu ładunków na Srebrny Glob. Tym bardziej że już wcześniej NASA złapała poślizg w swoich księżycowych planach. Pod koniec ub.r. nie doszło bowiem do szykowanego startu lądownika Griffin. Ta misja, za którą stoi również Astrobotic Technology (kontrakt wart jest kolejne ok. 200 mln dol.), będzie jednak przeprowadzona pod koniec 2024 r. W jej ramach wysłany zostanie Viper – łazik NASA, który ma badać południowy biegun Księżyca. Robot, wyposażony w metrowe wiertło, będzie pracował w ekstremalnie trudnych warunkach temperaturowych (w zacienionych kraterach temperatura ma spadać do poniżej -250 st. C) i terenowych. Poszukiwać ma lodu oraz zasobów naturalnych i pod tym względem zmapować analizowany obszar. Pomóc to mogłoby w planowaniu długoterminowej obecności człowieka na powierzchni naszego satelity. Viper na Księżycu ma spędzić 100 dni (swoje zadanie zakończy zatem już w 2025 r.), a w przestrzeń kosmiczną wyniesie go Falcon Heavy, gigantyczna rakieta od SpaceX.