Portal USA Today zatytułował opublikowany na początku roku artykuł tak: „Twoje dane zapewne zostały skradzione w wyniku cyberataku. Oto, dlaczego powinieneś lepiej zadbać o swoje bezpieczeństwo”. Ta odważna teza bazuje na wnioskach z wielu analiz – w tym tej dokonanej przez Positive Technologies, zgodnie z którą liczbę osób dotkniętych aktywnością internetowych przestępców w 2018 r. należy liczyć w miliardach.
– Warto przytoczyć także najbardziej aktualne przypadki włamań na ogromną skalę, w tym kradzież personaliów 500 mln klientów sieci hoteli Mariott czy ostatni wyciek ponad 772 mln adresów mailowych i ponad 20 mln haseł – podkreśla Grzegorz Żmijewski, ekspert branży ICT. Dodaje, że to, czy wspominany tytuł „USA Today” odnosi się także do nas, warto przy okazji sprawdzić na portalu www.haveibeenpwned.com, który po wpisaniu adresu e-mail uświadomi nas, czy również padliśmy ofiarą któregoś z ostatnich wycieków.
Pilnować danych
Liczba wycieków będzie rosła. Coraz więcej urządzeń podłączamy do sieci, firmy zbierają o nas coraz więcej danych, więc dane te będą zmieniały właściciela – niekiedy bez naszej wiedzy i zgody. Choć do wycieków i ataków dochodziło zawsze, to w ostatnich latach coraz częściej się o nich dowiadujemy.
– Po części jest to zasługą regulatorów, wymuszających ujawnianie takich sytuacji (RODO), po części samych przestępców, którzy lubią darmową reklamę swoich ofert w mediach. Na pewno zatem nieraz jeszcze usłyszymy o „ogromnym wycieku danych” – mówi Adam Haertle, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa. Jak się można bronić przed takim wyciekiem? Niestety, prostych recept brak.