W ostatnich latach wielokrotnie zdarzało się, że politycy w różnych krajach wpadali w kłopoty z powodu wyjścia na jaw nagrań ich poufnych rozmów. Czasem kwestionowali autentyczność nagrań lub tłumaczyli, że ich słowa zostały wyrwane z kontekstu, ale zazwyczaj mało kto im wierzył. A co, gdyby nagle zaczęły wychodzić na jaw nagrania filmowe pokazujące prominentnych polityków w bardzo kompromitujących sytuacjach (np. podczas molestowania seksualnego dzieci lub w trakcie satanistycznych obrzędów), a oni nieporadnie tłumaczyliby, że to fałszerstwa i co więcej mieliby 100 proc. rację?