Wykorzystują słabości w zabezpieczeniach IT firm, instytucji rządowych i organizacji. Na liście celów w br. znalazły się nawet szpitale i laboratoria pracujące nad szczepionką na koronawirusa. Od ofiar cyberwłamywacze oczekują z reguły sowitej zapłaty, liczonej nawet w dziesiątkach milionów dolarów, w zamian za odszyfrowanie komputerów, czy też nie ujawnianie pozyskanych nielegalnie danych. Do mediów wycieka tylko część informacji o działaniach hakerów.
CZYTAJ TAKŻE: Atakowali USA z Ukrainy. Rozbity gang hakerów-szantażystów
Wiele firm nie ujawnia, że padło ich ofiarą, inne płacą okup i trzymają całe zajście w tajemnicy. Wiele jednak organizacji alarmuje o włamaniu i nie przystaje na negocjacje z takimi grupami. Wśród tegorocznych cyberataków warto wymienić te, o których stało się wyjątkowo głośno. Co ciekawe, w pierwszej dziesiątce takich cyfrowych włamań znalazła się spółka z naszego kraju. O to lista:
Colonial Pipeline
Ten kwietniowy atak na amerykańską firmę paliwową odbił się chyba największym echem. Gang DarkSide zaatakował system rozliczeniowy koncernu i wewnętrzną sieć biznesową, paraliżując właściwie jej działalność. Rurociągi z paliwem zamarły, a w wielu stanach pojawił się kłopot z niedoborami na stacjach. Atak na Colonial Pipeline, ważną częścią krajowego systemu infrastruktury krytycznej, doprowadził na wschodnim wybrzeżu USA chaos i panikę. Firma nie miała wyjścia – zapłaciła hakerom 4,4 mln dol. w bitcoinach. FBI udało się jednak odzyskać większość okupu (agenci śledzili pieniądze, monitorując ruch kryptowalut i portfele cyfrowe). Sami cyberprzestępcy pozostali nieuchwytni.
Brenntag
Mniej więcej w tym samym czasie, na początku maja br., doszło do cyberataku na spółkę zajmującą się dystrybucją chemikaliów. Jak się okazało, za uderzeniem również stała grupa DarkSide. Firmie Brenntag zaszyfrowała 150 GB wrażliwych danych. Zażądała 7,5 mln dol. w kryptowalutach. Niemiecki dystrybutor zapłacił finalnie nieco ponad 4 mln dol.