FaceApp jest aplikacją znaną już od paru lat. Kiedy pierwszy raz miała swoje pięć minut, użytkownicy zasypywali media społecznościowe zdjęciami samych siebie ze zmienioną przez aplikację płcią. Teraz aplikacja poprawiła filtr postarzający i znów podbiła serca i urządzenia użytkowników.
Czytaj także: Tysiące aplikacji na Androida kradnie dane użytkowników
Jednak FaceApp może nie być tylko niewinną zabawą, podobnie jak nie były różnego rodzaju quizy, po których wybuchła afera Cambridge Analytica. Okazuje się, że za aplikacją stoi zespół rosyjskich programistów, a sama aplikacja może zbierać znacznie więcej danych niż byłby skłonny udostępnić użytkownik.Niektórzy eksperci ostrzegają, że zgoda na dostęp do galerii zdjęć w urządzeniu oznacza też, że aplikacja ma dostęp do tych zdjęć, które dopiero użytkownik zrobi. Na szczęście nie potwierdziły się plotki o tym, że aplikacja pobiera sobie wszystkie zdjęcia użytkowników, jednak wątpliwości co do polityki prywatności FaceApp istnieją.
Czytaj także: Fałszywe aplikacje do kradzieży na Google Play
Twórcy aplikacji zastrzegają sobie prawa do praktyczne dowolnego wykorzystania modyfikowanych w niej zdjęć. I nie mówią, co dokładnie robią z zebranymi w ten sposób danymi. Na pewno użytkownik, którego zdjęcia zostaną np. komercyjnie wykorzystane przez twórców aplikacji, nie będzie mógł nawet zażądać ich usunięcia.