Na skutek inwazji na Ukrainę oraz sankcji nałożonych na agresora, z Rosji wycofało się wiele zachodnich firm technologicznych, w tym także tych, które dostarczały tamtejszym służbom bezpieczeństwa zaawansowanych narzędzi do inwigilacji. Kłopot robi się coraz większy. Jak donoszą rosyjskie media, organy ścigania nie znalazły jeszcze „dobrej jakości alternatywy dla zagranicznego sprzętu”. Serwis RPBC.ru alarmuje: To może mieć negatywny wpływ na szybkość i jakość dochodzeń.
Zachodnie firmy wycofały się z Rosji ze swoimi produktami
Jak podają nieoficjalne źródła, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo zmagają się przede wszystkim z niedoborem specjalistycznego sprzętu do hakowania smartfonów. Ten pogłębia się od 2022 r., a więc początku wojny w Ukrainie. Igor Beder, szef badań w firmie T. Hunter, wskazuje, że z Rosji wycofali się bowiem tacy producenci oprogramowania jak izraelski Cellebrite, szwajcarski MSAB, czy amerykański Magnet.
Czytaj więcej
Rosja chwali się, że pomimo sankcji jej branża informatyczna poradziła sobie z trudnościami, zastąpiła zachodnie technologie własnymi i dalej się rozwija. Prawda jest inna.
Moskwa utraciła też dostęp do systemów BelkaSoft (oprogramowanie do informatyki śledczej, niezbędne w przypadku śledztw w sprawie przestępstw internetowych oraz zbierania dowodów cyfrowych), a z tego rozwiązania korzystało wiele rosyjskich agencji, służb specjalnych i organy ścigania. Szef tej firmy, Jurij Gubanow, opuścił kraj zaraz po inwazji na Ukrainę. Prowadzący śledztwa zostali zatem tylko z dużo słabszymi rozwiązaniami od krajowych dostawców – Elcomsoftu i MKO-Systems, a także z chińskim sprzętem Forensic MagiCube.
Szczególnie może boleć brak systemów od Cellebrite. Technologia tej firmy umożliwia np. hakowanie iPhone'ów.