Od czterech lat trwają prace nad zmianą ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, mające w założeniu podnieść poziom ochrony infrastruktury państwa i implementować dyrektywę NIS2. Liczne środowiska przedsiębiorców zwracają jednak uwagę na nadmierny zakres projektowanych przepisów, brak przejrzystych kryteriów i wykraczanie poza unijne zalecenia – co może ograniczyć konkurencyjność rynku. W dyskusji publicznej często mówi się o „nadregulacji” i potencjalnie arbitralnych decyzjach politycznych.
Podczas niedawnego spotkania z cyklu #DigitalTalks, organizowanego przez Związek Cyfrowa Polska, w którym wzięli udział eksperci, m.in. przedstawiciele Ministerstwa Cyfryzacji (MC), prezes UKE, czy przedstawiciele pomiotów prywatnych, odpierali jednak zarzuty, wskazując, że podobne przepisy dotyczące dostawców wysokiego ryzyka istnieją w wielu państwach UE i nie zawsze są tak transparentne, jak te projektowane w Polsce (por. także komunikat MC). Celem spotkania zorganizowanego przez Związek Cyfrowa Polska, było rozprawienie się z powielanymi w przestrzeni publicznej mitami i błędnymi przekonaniami dotyczącymi projektu nowelizacji ustawy o KSC.
Procedura uznania za dostawcę wysokiego ryzyka
Ministerstwo Cyfryzacji argumentuje, że w dobie narastających cyberataków państwo powinno dysponować sprawnym narzędziem do eliminowania z rynku podmiotów stwarzających wysokie ryzyko dla infrastruktury kluczowej. W projekcie nowelizacji wprowadzono więc instytucję dostawcy wysokiego ryzyka (DWR). Zgodnie z projektem, MC – po uzyskaniu opinii Kolegium ds. Cyberbezpieczeństwa – będzie mógł, jednoosobowo, uznać określonego przedsiębiorcę za DWR. Skutkiem takiej decyzji jest natychmiastowy zakaz nabywania nowych usług i sprzętu od dostawcy oraz nakaz wymiany rozwiązań już wykorzystywanych, w terminie czterech lub siedmiu lat (co zgodnie z założeniem ministerstwa ma odpowiadać typowemu cyklowi życia urządzeń). Według ministerstwa aktualnie nie istnieją w Polsce przepisy, które zapewniałyby bezpieczeństwo państwa w tym aspekcie.
Zdaniem projektodawców, procedura ma charakter wieloetapowy i przejrzysty. Resort wyjaśnia, że decyzja nie jest wyłącznie „arbitralną decyzją polityczną” MC – przeciwnie, opiera się na opinii całego kolegium złożonego m.in. ze służb, UOKiK, a o prowadzonych pracach informowany jest prokurator generalny. Niemniej trudno pominąć fakt, że MC jest organem politycznym, tak jak i przeważająca większość członków Kolegium – oznacza to, że decyzja, i opinia wydawana jest przez organ o charakterze politycznym, a nie eksperckim. Kolegium nie jest sądem i nie przysługują mu przymioty charakterystyczne dla sądów jak ustrojowa gwarantowana niezawisłość, czy niezależność.
Skarga do sądu administracyjnego, a co z merytoryczną analizą decyzji?
Co więcej, ustawa nie precyzuje dostatecznie, jakie konkretne incydenty uruchamiają analizę pod kątem dostawcy wysokiego ryzyka. Projekt nie wymaga również wykazania realnych luk w bezpieczeństwie produktów – wystarczy uznanie istnienia wysokiego prawdopodobieństwa zagrożenia geopolitycznego, czy wywiadowczego. Decyzja ministra jest także z mocy ustawy natychmiast wykonalna, zanim sąd administracyjny zdoła ocenić merytoryczną zasadność takiego kroku lub zdecyduje się uchylić ten rygor.