Prezes Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej: To nie jest nasza wojna

To nie jest tak, że ktoś nam powie: dopłacicie sobie i kupicie urządzenia europejskie. To nie tylko kwestia wielkich kosztów. Tego sprzętu po prostu nie mamy jak wymienić – mówi Karol Skupień, prezes Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej.

Publikacja: 01.04.2025 10:58

Prezes Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej: To nie jest nasza wojna

Foto: mat. pras.

Ministerstwo Cyfryzacji wydało oświadczenie, że „obecnie nie ma planów wprowadzenia zakazu ani ograniczenia w zakresie używania sprzętu lub oprogramowania w polskich sieciach telekomunikacyjnych”. Czy to radykalna zmiana podejścia rządu, który chciał wykluczyć dostawców z Chin?

Myślę, że to oświadczenie wiąże się z działaniem Komisji Europejskiej, która zaczęła naciskać na kraje Unii, aby rozważyły usunięcie niektórych urządzeń niektórych producentów z trzonu sieci 5G (tzw. core – red.) na mocy unijnych zaleceń, tzw. 5G Toolbox. Nie ze wszystkich sieci, w tym stacjonarnych, ale tylko z części sieci 5G. Tymczasem polski rząd chciał to zrobić zupełnie inaczej – radykalnie, po całości. Wypowiedź ministra to dla mnie oczywiście dobra wiadomość, ale zobaczymy, co będzie dalej.

Czyli rząd nie wycofuje się całkowicie z ograniczeń, a jedynie chce je zawęzić?

Tak podejrzewam. Sądzę, że doszło do pewnej refleksji w Ministerstwie Cyfryzacji i zrozumienia, że trzeba dostosować przepisy do unijnych, a nie wychodzić przed szereg. Cały kłopot polega na tym, że dyrektywa NIS 2, a w szczególności wspomniany zestaw instrukcji 5G Toolbox, nie jest w Polsce wdrożony. Mamy tylko projekt ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa (KSC), który w dodatku znacząco odbiega od tego, co wdrożono w innych państwach Europy. Jest bardziej radykalny. Zaproponowano w projekcie ustawy o KSC, aby mechanizm dostawcy wysokiego ryzyka dawał możliwość usunięcia sprzętu nie tylko z trzonu nowej sieci 5G, ale całej 5G, i nie tylko z niej, ale też z dotąd działającej z 4G i 3G. I co najgorsze dla nas, dla tych mniejszych firm telekomunikacyjnych, które ja reprezentuję, również z sieci stacjonarnych. To podejście szkodliwe. W większości krajów UE wdrożono 5G Toolbox, czyli zrobiono to wszystko bez skrajnej nadregulacji. Można więc uznać daną firmę za dostawcę wysokiego ryzyka i zmusić operatorów do zmniejszenia udziału jego sprzętu z trzonu sieci 5G, a nie usuwania ze wszystkich sieci, w tym stacjonarnych.

Dlaczego to podejście szkodliwe? Jakie to są konkretne szkody?

Przeprowadzenie likwidacji sprzętu danego producenta w sieci jest bardzo kosztowne, a zupełnie nie ma takiej potrzeby. Jeśli jest zagrożenie, to zdecydowanej większości incydentów zapobiega się poprzez wymianę oprogramowania, przez zmianę konfiguracji urządzeń, a nie poprzez usuwanie całych urządzeń. Czasem zamiast usuwać 5 tys. urządzeń z sieci, wystarczy dołożyć jedno albo dwa, które zabezpieczą sieć. Nie chcemy mieć instrukcji, jak wszystko usuwać, ale wskazania, jak radzić sobie z tzw. incydentami.

Jako prezes Izby zrzeszającej setki polskich firm stacjonarnych mogę zdecydowanie powiedzieć, że mamy wiedzę, doświadczenie, raporty pokazujące, jak bardzo usunięcie z sieci stacjonarnych tego sprzętu byłoby skrajnie szkodliwe dla Polski.

Jak duża część waszego sprzętu pochodzi od producentów chińskich?

Właśnie. Zacznijmy może od tego, że czuję się trochę jak w „Harrym Potterze”, gdzie Lord Voldemort był tym, którego imienia wypowiadać nie należy. Podobnie tu nigdy i nigdzie nie było wprost napisane, ale wszyscy od dawna wiedzieli, że chodzi o dwóch chińskich producentów Huawei i ZTE.

Jeden z nich, trzeba to powiedzieć uczciwie, ma w niektórych segmentach najlepszy sprzęt na świecie. I teraz tworzy się ustawę, która pozwoli zmuszać operatorów, by go wyrzucili jak leci, a nie tylko tych elementów, które mogłyby być potencjalnie niebezpiecznie. To kosztowne marnotrawstwo i potężny cios w operatorów. To przede wszystkim zagrożenie dla całego bezpieczeństwa kraju, bo uważam, że w tej chwili usuwanie najlepszego sprzętu ze wszystkich sieci w Polsce po prostu zmniejszyłoby bezpieczeństwo państwa. Ministerstwo Cyfryzacji stworzyło groźny projekt ustawy i należy go poprawić.

Czyli ograniczenia powinny dotyczyć tylko trzonu sieci i tylko 5G, którą wprowadzają sieci komórkowe. Jak możemy zdefiniować ten „trzon”?

Tak są wymogi 5G Toolbox. Chodzi tak naprawdę o systemy zarządzające nadajnikami. Same nadajniki czy anteny nie są zagrożeniem. Anteny to element pasywny, z którego nie da się wykraść danych, od którego jakości zależy między innymi gęstość promieniowania. Tu trzeba powiedzieć wprost, że Chińczycy robią najlepsze anteny na świecie. Jeśli z nich zrezygnujemy, zostaną nam na masztach ogromne ilości dużych anten, które będą mniej selektywne, będzie więcej szkodliwego promieniowania, a to jest szkodzenie Polsce.

Blokowanie chińskich producentów tłumaczy się w Europie obawami przed inwigilacją przez rząd w Pekinie, możliwością kradzieży danych i wpływania na urządzenia podłączone do sieci 5G, np. w przyszłości autonomiczne pojazdy. Miał to być także efekt nacisków USA. Ale sytuacja geopolityczna niespodziewanie zaczęła się zmieniać. Czy Chińczycy skorzystają na mocnym oziębieniu stosunków europejsko-amerykańskich?

Jako Izba mówiliśmy już od kilku lat, że walka gospodarcza pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami nie jest polską walką. To nie jest nasza wojna. Czy Chiny mogą skorzystać? Mnie obchodzi, czy Polska na tym skorzysta. A czy Polska skorzysta na wyeliminowaniu Chin? I to jest podstawowe pytanie, które powinien sobie zadać minister cyfryzacji.

Stany Zjednoczone były postrzegane przez rządy wielu państw jako stabilny i bezpieczny partner. To się zmieniło. Po co więc sobie odcinać drogę. Nie decydujmy, skoro nie musimy. Może dojść do sytuacji, że my wytniemy Chińczyków, a Amerykanie wytną nas. I to jest poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Dlatego uważam, że obecny kształt ustawy, który daje możliwość wyeliminowania Chińczyków jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa cyfrowego Polaków i polskich przedsiębiorców.

A może nie chcecie wymieniać sprzętu na inny, bo chiński jest tańszy?

Właśnie taki przekaz jeszcze niedawno płynął z Ministerstwa Cyfryzacji. Nie chcemy wymienić sprzętu chińskiego na inny, bo w ten sposób oszczędzamy pieniądze. To kłamstwo. Uważam, że ministerstwo nie ma w ogóle uprawnień, żeby się na ten temat wypowiadać, ponieważ nie kupuje sprzętu w naszym imieniu i nie wie, dlaczego my kupujemy sprzęt taki, a nie inny. To są nasze decyzje. Nie kupujemy tego sprzętu tylko dlatego, że jest tańszy, często wcale nie jest tańszy. Decyzje zakupowe mają wiele aspektów.

Jakich? Czemu chiński, a nie np. koreański, szwedzki czy fiński?

Chińczycy są najbardziej elastyczni. Mają sprzęt gigantyczny, duży, średni, mały. Korzystając z tak wielkiej palety, możemy kupić dokładnie to, czego potrzebujemy. Europejscy producenci mają w niektórych segmentach po dwa urządzenia. Jedno wielkie, które może ze dwóch operatorów w Polsce mogłoby zastosować. Drugie zaś malutkie. Dla firm takich jak my, które obsługują po 10–50 tys. abonentów, a nie po 10 mln, trudno tu znaleźć odpowiedni sprzęt. To nie jest tak, że ktoś nam powie: spokojnie, dopłacicie sobie i kupicie urządzenia europejskie. To nie tylko kwestia wielkich kosztów wymiany. Tego sprzętu po prostu nie mamy jak wymienić.

A nie boi się pan sytuacji, że Chińczycy tą – jak pan przekonuje – najlepszą ofertą zdobywają europejski rynek i jak już mają dominującą pozycję, dyktują warunki?

Polskie firmy używają olbrzymiej ilości chińskiego sprzętu od kilkudziesięciu lat. Nigdy się taka sytuacja nie zdarzyła. Dlaczego? Dlatego, że nie ma zakazu używania żadnego sprzętu i jest konkurencja. Nie chcę chińskiego, to sięgnę np. po koreański.

Ale co, jak na polu walki zostaną sami Chińczycy, którzy prowadzą imponującą światową ekspansję?

Nie wierzę w taki rozwój sytuacji. A na pewno remedium na to nie jest zabicie wolnej konkurencji, która działa i nie wymaga interwencji pod pretekstem bezpieczeństwa. Dlaczego robi to urzędnik państwowy, który zna się na cyfryzacji, ale nie zna się na gospodarce i nie dostrzega zagrożeń dla biznesu?

Państwa głos jako Izby został ewidentnie usłyszany w ministerstwie, które powołuje się na wasz raport z ubiegłego roku, w którym skrytykowaliście projekt ustawy. Czy planujecie kolejne działania w tej materii?

Tak. Usilnie będziemy prosić pana ministra, żeby zadziałał na własną korzyść, na korzyść Polaków i zrezygnował z nadregulacji. Nie możemy się godzić na zniszczenie wielu firm telekomunikacyjnych w Polsce.

Dwa miesiące temu rozmawiałem z jednym z operatorów, który ma niewielką sieć w dwóch powiatach. To świetna sieć, nowoczesne światłowody, ale teren trudny, o rzadkiej zabudowie. Podjął ogromny trud, wydał potężne pieniądze. Oparł całą technologię na jednym producencie chińskim. Teraz mówi do mnie wprost: „Karol, jak mi każą cały mój sprzęt usunąć, ja nie przetrwam”. Od 20 lat budował wspaniałą sieć światłowodową i teraz grozi mu bankructwo przez nakaz wymiany urządzeń w sieci. To niepotrzebne zagrożenie nie tylko dla niego, ale także dla bezpieczeństwa państwa. Chcielibyśmy, aby minister cyfryzacji to zrozumiał.

Czyli jest to dla was sprawa fundamentalna. Jakie macie jeszcze postulaty?

Takich spraw niepokojących nas, jak projekt ustawy o KSC, jest wiele. Wielkim problemem jest to, że pieniądze unijne na budowę sieci w Polsce trafiają głównie do firm zagranicznych, w tym tych, które należą do kapitału spoza Unii Europejskiej. Przez osiem lat tego problemu nie rozwiązano.

To jest absurd, bo przecież wciąż mówi się o tym, że Unia Europejska zastanawia się, co zrobić, by zwiększyć konkurencyjność lokalnych firm w stosunku do tych nie z Europy. Na Boga, na pewno z podatków Unii Europejskiej nie należy finansować firm spoza Unii. Jak dajemy im pieniądze, to będziemy z nimi przegrywać.

Ciężko jest przetrwać na rynku jako mniejszym i średnim operatorom?

W walce rynkowej często wygrywamy z większymi. Lepiej znamy polski rynek, jesteśmy bardziej elastyczni. Problem polega na tym, że jeśli polski operator, który rozwija się 30 lat, urósł i jest wart w jakimś regionie, w kilku powiatach, np. 50 mln zł, wygrywa walkę konkurencyjną i nagle jego konkurent spoza Unii Europejskiej dostaje 200 mln zł na budowę sieci w jego regionie, to jak on ma z nim konkurować?

Nie może też się ubiegać o pieniądze? Jesteście dyskryminowani?

Pieniądze są przyznawane w sposób dyskryminujący, nie boję się tego słowa. Zawsze urzędnicy się denerwują, kiedy ja to mówię, ale ja mam na to bardzo dużo argumentów. Te pieniądze nie są właściwie przyznawane.

Co należałoby zmienić?

Zmniejszyć wielkość projektów, na które przeznaczane są pieniądze unijne. Teraz wiele mniejszych firm nie jest w stanie brać udziału w przetargach. Są już na tyle silni operatorzy, również członkowie mojej izby, z których jestem dumny, którzy już startują w dużych przetargach, wygrywają, dostają dofinansowanie i powiększają dwukrotnie swoje sieci w ciągu dwóch, trzech lat. Ale oprócz nich są i takie firmy, które przegrywają z nawałnicą pieniędzy unijnych dawanych naszym konkurentom i padają. I na to też chciałbym zwrócić uwagę Ministerstwu Cyfryzacji. To też jest kwestia bezpieczeństwa państwa.

Ministerstwo Cyfryzacji wydało oświadczenie, że „obecnie nie ma planów wprowadzenia zakazu ani ograniczenia w zakresie używania sprzętu lub oprogramowania w polskich sieciach telekomunikacyjnych”. Czy to radykalna zmiana podejścia rządu, który chciał wykluczyć dostawców z Chin?

Myślę, że to oświadczenie wiąże się z działaniem Komisji Europejskiej, która zaczęła naciskać na kraje Unii, aby rozważyły usunięcie niektórych urządzeń niektórych producentów z trzonu sieci 5G (tzw. core – red.) na mocy unijnych zaleceń, tzw. 5G Toolbox. Nie ze wszystkich sieci, w tym stacjonarnych, ale tylko z części sieci 5G. Tymczasem polski rząd chciał to zrobić zupełnie inaczej – radykalnie, po całości. Wypowiedź ministra to dla mnie oczywiście dobra wiadomość, ale zobaczymy, co będzie dalej.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie i komentarze
Polskiego uczonego nazywają „Oppenheimerem AI". Ostrzega: AI może zagrozić demokracji
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Opinie i komentarze
Wiceprezes Amazon Web Services: Nie powinniśmy się bać sztucznej inteligencji
Opinie i komentarze
Audrey Tang, cyfrowa ambasadorka Tajwanu: Chińska technologia jest groźna
Opinie i komentarze
Piotr Solarz: Postawmy na aparaturę specjalistyczną
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Opinie i komentarze
Stanisław Dąbek: Mity i błędne przekonania
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście