Reklama

„AI najwygodniejszą wymówką zwolnień”. Prof. Obłój: Nie wiemy, co nas czeka

Czy sztuczna inteligencja doprowadzi głównie do zwolnień czy do podniesienia produktywności, tego po prostu nie wiemy. Ale algorytm nigdy nie zastąpi lidera – mówi prof. Krzysztof Obłój z Akademii Leona Koźmińskiego, uznany specjalista w dziedzinie zarządzania strategicznego i międzynarodowego.

Publikacja: 09.12.2025 08:11

Prof. Krzysztof Obłój, Akademia Leona Koźmińskiego

Prof. Krzysztof Obłój, Akademia Leona Koźmińskiego

Foto: archiwum prywatne

Jedni eksperci wieszczą apokalipsę na rynku pracy za sprawą AI i robotyzacji. Inni zaś widzą szansę na nowe miejsca pracy. To jak w końcu będzie?

Mówienie dzisiaj o tym, jaki będzie wpływ AI na funkcjonowanie firm i do jakiego stopnia zastąpi pracowników i doprowadzi do wielkich zwolnień to czyste wróżenie z fusów. Są ludzie, którzy to robią, ale generalnie się mylą.

Dlaczego?

Bo mówią o przyszłości, której nie znamy. AI jest tak zwaną technologią ogólnego zastosowania (general purpose technology), bowiem jest powszechna, systematycznie usprawniana, innowacyjna i generująca innowacje. Na pewno więc jej wpływ na funkcjonowanie organizacji i społeczeństwa będzie istotny. Już jest, o czym wiemy na co dzień rozmawiając z czatem. Czy doprowadzi głównie do zwolnień czy do podniesienia produktywności, tego po prostu nie wiemy. Pewnie tak, ale w średniej i dłuższej perspektywie czasowej, a nie teraz. Na razie wszyscy wielcy, jak Microsoft, Amazon, Google czy Oracle, wydają ogromne pieniądze na inwestycje, budują serwerownie, rośnie popyt na energię, którą AI zżera w kosmicznym tempie i wszyscy piszą książki o tym, że cywilizacja zmierza ku technologicznej przyszłości, w której AI będzie niezwykle ważna.

Pojawia się coraz więcej komunikatów o zwolnieniach. Czy rzeczywiście muszą firmy to robić?

Możliwe. Ale AI jest w tej chwili najwygodniejszą wymówką zwolnień. I to nie tylko w USA. Znacznie lepiej dla inwestorów brzmi komunikat, że realizujemy zwolnienia, bowiem wdrażamy na masową skalę najnowocześniejszą technologię ogólnego zastosowania, czyli AI, a to kosztuje miliardy i będzie kosztować miliardy, będzie więc rosło zadłużenie i trzeba ściąć koszty, niż komunikat, że zwalniamy najmniej produktywnych pracowników, zwalniamy z powodu spowolnienia gospodarczego, wojen celnych Trumpa, redukcji kosztów wymuszonej presją na wyniki, itd.

Silna jest ta presja?

Tak, bo przez dekadę prawie rosła wartość spółek giełdowych – S&P 500 wzrósł ponad 230 proc., a Dow Jones około 200 proc. W tej chwili zmiana sytuacji gospodarczej, ruchy ceł, wojny destabilizują gospodarkę i sprzyjają ostrożności inwestorów – co widać np. na przykładzie dramatycznego spadku wyceny Oracle czy Facebooka. Więc jeśli firmy chcą utrzymać ich pozytywne oceny, to muszą komunikować zmiany i adaptację AI, a jednocześnie redukcje kosztów. Wreszcie, dane pokazują na świecie, że mają miejsce zwolnienia, ale nie są nadmiarowe. Za to pojawił się spadkowy trend zatrudniania, zwłaszcza młodych ludzi. I być może to jest najbardziej groźne – że AI będzie najszybciej wykorzystana do wykonywania prostych, standardowych zadań, które normalnie realizowali stosunkowo mało doświadczeni pracownicy.

Gdzie wpływ AI na rynek pracy będzie największy?

Wpływ AI pewnie będzie różny w różnych miejscach, ale postawiłbym hipotezę, że największy będzie w najlepszych, superkonkurencyjnych firmach, bo one mają kompetencje oraz zasoby, aby AI wykorzystać w największym stopniu. I stąd mamy komunikaty Amazona, Oracle, Microsoftu o zwolnieniach. Tam AI może rzeczywiście być powodem zwolnień. Więc jedynym pewnym efektem dla mnie będzie to, że coraz trudniej będzie konkurować z bardzo dobrymi firmami, bo ich przewaga konkurencyjna będzie rosła, a rynek będzie coraz mniej konkurencyjny. Pewnie do czasu.

Reklama
Reklama

Wzrost produktywności w rolnictwie spowodował wielki odpływ ludzi do pracy w przemyśle. Rewolucje technologiczne w przemyśle spowodowały, że wiele osób musiało znaleźć pracę w usługach. Gdzie pójdą pracownicy, których zastąpi AI? 

Prof. Krzysztof Obłój

Drugi taki obszar, który jest wyraźnie podkreślony w raporcie Mary Meeker o AI z tego r. , to szybko rozwijające się wertykalne aplikacje AI, czyli bardzo specyficzne, zintegrowane z funkcjonowaniem i procesami firmy aplikacje rozwiązujące bardzo konkretne problemy – przykładowo poprawę wymiany informacji w zespołach,  rejestrację, kumulowanie danych i diagnostykę medyczną, wykrywanie oszustw finansowych (działań niezgodnych z zadanymi wzorcami), analizę i obsługę prawną, programowanie itd. Reasumując, wydaje mi się, że trafnie zdiagnozował sytuację szef Nvidii, Jensen Huang, który powiedział, że ludzie generalnie nie będą tracili pracy na rzecz samej AI, ale będą tracili pracę na rzecz tych, którzy wykorzystają AI.

Już nie tylko o AI mówi się w kontekście zwolnień. Firmy stawiają na robotyzację i automatyzację.

Robotyzacja – wdrażanie robotów i cobotów – jest nieuchronnym trendem z najprostszych powodów – eliminacja ludzi to eliminacja kosztów, niepewności i kłopotów zarządczych, więc postępuje. I oczywiście w największym stopniu dążą do tego korporacje produkujące samochody, elektronikę, urządzenia i maszyny, korporacje farmaceutyczne i chemiczne, a także łańcuchy detalistów, jak Wal-Mart, Auchan, Tesco, itd. Czy firmy e-commerce i logistyczne. Dzisiaj wizyta w fabryce samochodów czy elektroniki to trochę jak oglądanie filmu science fiction – roboty pracują bez przerwy, nie potrzebują światła, ciepła, przerw – niczego. Tylko w półciemnościach widać smugi iskier maszyn spawalniczych, ruch samosterowanych wózków i podajników i niezwykle sprawnych robotów. Trochę piękne, trochę straszne.

Które firmy i branże są pierwsze w kolejce do robotyzacji?

Pierwsze są największe firmy w wymienionych branżach, bo one są najbardziej zasobne kapitałowo i zaawansowane w sensie technologii zarządzania. Dlatego nazywamy je global frontier firms , ponieważ wyznaczają granice produktywności organizacyjnej. Najczęściej wykorzystują one najszybciej nowe technologie, podnoszą efektywność sprawniej dzięki masywnym inwestycjom w zasoby materialne (technologie, maszyny, wyposażenie) i niematerialne (wiedza, patenty, szkolenia), sprawniej zarządzają łańcuchami wartości dobierając starannie dostawców i odbiorców i zmuszając ich do doskonalenia i robotyzacji swoich operacji, staranniej alokują i kontrolują swój CAPEX. Generalnie mają najwyższy poziom konkurencyjności i wyznaczają trendy dla pozostałych – w technologii produkcji i pozostałych obszarach.

Ile warte jest mówienie o przekwalifikowaniu pracowników, co miałoby zapobiec masowej utracie miejsc pracy? Przecież nie można ot tak przeszkolić wszystkich i rzucić na inne zawodowe odcinki…

To rzeczywiście jest skomplikowane i mamy wiele sprzecznych opinii – od bardzo optymistycznych do bardzo pesymistycznych. Patrząc historycznie, wzrost produktywności w rolnictwie spowodował wielki odpływ ludzi do pracy w przemyśle. Rewolucje technologiczne w przemyśle spowodowały, że wiele osób musiało znaleźć pracę w usługach. Gdzie pójdą więc pracownicy, których zastąpi AI? Po pierwsze, jeśli historia jest jakąś podpowiedzią – np. wdrażania komputerów lub robotów – to każda technologia tworzy nowe miejsca pracy w celu jej wdrażania, poprawy, kontroli. Pojawią się więc nowe zawody związane z AI – niektóre z nich to będą zawody specjalistyczne i wymagające stosunkowo wysokich kwalifikacji, ale na pewno część będzie po prostu związana z utrzymaniem AI w ruchu i kontrolą jej zastosowania.

Po drugie, ciągle jest bardzo dużo zawodów, które wymagają interakcji społecznych i to w branżach, w których ciągle rośnie zapotrzebowanie na pracowników – począwszy od przysłowiowej opieki dla osób starszych i opieki medycznej, a kończąc na transporcie, turystyce i hotelarstwie.

Reklama
Reklama

Po trzecie, każda zmiana technologiczna tworzy przestrzeń dla start-upów. Może więcej osób będzie chciało i musiało podejmować pracę w małych firmach, w bardzo różnych rolach. Po czwarte, wiele osób dzisiaj pracuje czasowo. Mamy ich wszechobecnych na LinkedIn, gdzie najróżniejsi specjaliści od lat zatrudniają się do czasowych projektów i wędrują za nimi po świecie. Być może taki tryb nomadyczny pracy stanie się bardziej powszechny.

Czytaj więcej

Tak wielkich zwolnień za sprawą AI jeszcze nie było. Gigant IT tnie tysiące etatów

Wreszcie, każda gospodarka jest regulowana i mamy polityki broniące prawa ludzi i pracowników. Więc jest zupełnie możliwe, że pojawią się nowe regulacje, które będą wymagały obecności ludzi lub wręcz wykonywania przez ludzi pewnych prac – od pracy nauczyciela i psychoterapeuty do sędziego, notariusza i lekarza.

Sundar Pichai, dyrektor generalny Google, stwierdził: „Bycie prezesem to być może jedna z łatwiejszych rzeczy do zrobienia przez AI”. Sam Altman z OpenAI – uważa, że AI będzie zarządzać głównymi działami firm w ciągu „kilku lat”, a nawet żartuje, że byłoby mu wstyd, gdyby OpenAI nie stało się pierwszą dużą firmą zarządzaną przez „CEO-AI”. Czy AI może zarządzać firmą?

W mojej opinii – nie. AI może optymalizować różne procesy. Może rozwiązywać różne problemy – nawet bardzo skomplikowane. Może nadzorować procesy i kontrolować efekty. Będzie sprawnie operowała na danych. Ale rolą lidera w firmie jest nadawanie sensu pracy innych ludzi i zarządzanie emocjami. I to jest praca z jednej strony bardzo kreatywna, a z drugiej wymagająca stałej obecności i uwagi. Wydaje mi się mało prawdopodobne psychologicznie, aby sens ludzkiemu życiu i pracy mogły nadawać programy komputerowe i algorytmy – nawet te wyrafinowane.

W zasadzie byłby to szef idealny, nie da się mu schlebiać, czysta merytoryka…

Wcale nie żartując, i to byłby także prawdziwy problem – szef idealny. Wszystkie badania mówią, że ludzie się bardzo dużo uczą od złych szefów. Uczą się, czego nie robić i jak się nie zachowywać. Podobnie jak firmy i menedżerowie dużo się uczą na błędach. Czasami dużo więcej niż na sukcesach. Muszę powiedzieć prywatnie, że chyba najwięcej się nauczyłem o logice skutecznego zarządzania analizując słabości szefów, także swoich (uśmiech) i menedżerów, a nie ich silne strony.

Czy idziemy w kierunku strukturalnego dużego bezrobocia na świecie? Czy jest Pan w stanie wyobrazić sobie świat bez ludzkiej pracy, w którym wszystko robią roboty? Elon Musk powiedział właśnie, że tradycyjne zatrudnienie stanie się zbędne. To, z czym kojarzy się nam bezrobocie, nie będzie miało miejsca.

Nie chciałbym się bawić w proroka, bo i tak jest ich za dużo. Nie wiemy, co będzie, poza tym, że rzeczywiście postępy technologii oraz globalizacja eliminują część prac, co ma daleko idące konsekwencje polityczne i społeczne. Ale niezbyt sobie wyobrażam w mojej przyszłości sytuację, gdy leczyć, uczyć czy też naprawiać kanalizację lub budować domy będą roboty. Może kiedyś to się stanie, ale na razie to czyste science fiction. A z science fiction w życiu jest tak, że natrafia zarówno na regulacje, jak i na bardzo przyziemne problemy – tak jak samochody autonomiczne, które już dzisiaj miały być dominującym uczestnikiem dróg, a na razie każdy opad śniegu lub przebudowa jest dla nich przeszkodą prawie nie do przejścia.

Reklama
Reklama

Czy automatyzacja jest szansą Zachodu na odzyskanie konkurencyjności, w sytuacji gdy przegrywają pod względem kosztów siły roboczej? Gdy roboty staną się wystarczająco tanie…

Zachód to za zgrubne pojęcie. Tak naprawdę to, co obserwujemy w sensie konkurencyjności to odwieczna gra. Konkurencyjni są niszowi gracze i tacy są prawie we wszystkich krajach świata, produkując lub świadcząc usługi w niezwykłej liczbie nisz – od budowy sklepów kosmetycznych aż po oprogramowanie magazynów wysokiego składowania lub produkcję sałaty i kawioru (tak jak nasz Antonius Caviar, który jest największym graczem europejskim i drugim w skali świata!). I konkurencyjne są organizacje wielkiej skali, które wyrosły na rynkach, które skalę mają – takich jak  Chiny, Indie i USA. A kraje europejskie skali nie mają – dlatego poza wielkimi firmami, które mają najczęściej prawie sto lat, nie stworzyliśmy nowych wielkich graczy, np. w obszarze high tech i rozrywki. I nie stworzymy – bo nie mamy skali. Europa musi się specjalizować lub łączyć siły tak, jak zrobiła w przypadku Airbusa. Inaczej zostanie konkurencyjnie zepchnięta na dalszy plan, ale takie są reguły wolnego rynku.

Czytaj więcej

Ten koncern zmienia pracownicze standardy. Będzie rozliczał z wykorzystania AI

Czy robotyzacja i AI to nie grożą nam utratą ogromnej wiedzy i w pewnym sensie demoralizacją i ogłupieniem nas wszystkich? Kiedy ktoś robi coś za ciebie, zapominasz, jak to się robi. Proste.

Jak mówił „Wiedźmin” – coś się kończy, coś się zaczyna. Nie, w mojej opinii nie ma co demonizować AI. Oczywiście, że strach jest rzeczą naturalną, bo taki czat czy notebook robi sprawnie i szybko rzeczy, które dawniej zajęłyby nam tydzień, albo w ogóle nie umiemy ich zrobić. Bo ma większy dostęp do danych, szybciej je obrabia i analizuje, buduje sprawnie konkluzje. Ma wielkie umiejętności, które wydają nam się nadludzkie niemal. I to jest „OK”. Sto czy dwieście lat temu większość ludzi na świecie umiała zrobić szałas, łódkę, a nawet drewniany dom. Dzisiaj są to umiejętności utracone. Ale mamy inną wiedzę i inne umiejętności, wykorzystując inne technologie komunikacji, transportu, zarządzania. No i w końcu stworzyliśmy AI. Jeśli potrafiliśmy to zrobić, to znaczy, że dalej coś umiemy. I to jest optymistyczne.

Materiał Promocyjny
Wojna o prawdę: ekspert wyjaśnia mechanizmy dezinformacji
Opinie i komentarze
Suwerenność oznacza odporność. Europejskie dane są pod ochroną
Opinie i komentarze
Michał Kanownik: Skąd niechęć do wzmacniania bezpieczeństwa narodowego? Mity o KSC
Opinie i komentarze
Technologia w AI to tylko mała część sukcesu. Decydują ludzie i wizja
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie i komentarze
Rafał Rosiński: Polska jest poważnie traktowana w świecie nowych technologii
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama